Rozdział 44

215 16 31
                                    

Pov. Dream

- Clay, wstawaj. - powiedział George potrząsając mną agresywnie, abym się wybudził

- Co się dzieję? - zapytałem zdziwiony

- Późno jest, a ty dalej śpisz. Nudzę się. Przejdźmy się gdzieś, proszę - odparł

Przystałem na jego prośbę i wstałem z łóżka przecierając zaspane oczy. 

Poszedłem się ogarnąć. Ubrałem się, umyłem zęby i przemyłem twarz zimną wodą. Zszedłem na dół z myślą, że chłopak tam na mnie czeka, ale zauważyłem, że drzwi na zewnątrz były otwarte. George'a nie było w zasięgu mojego wzroku w domu, więc pomyślałem, że już wyszedł i po prostu zapomniał zamknąć drzwi.

Spojrzałem za drzwi. George tam był i się oddalał. 

- George! Czekaj! - krzyknąłem ubierając na szybko buty i wybiegając do niego - Czemu poszedłeś beze mnie? - zapytałem zadyszany, gdy byłem już obok niego

Nie uzyskałem odpowiedzi. Chłopak chwycił tylko moją dłoń i splótł nasze palce nawet na mnie nie zerkając. Byłem zdezorientowany, ale nic więcej już nie powiedziałem. Spacerowaliśmy w ciszy. 

Brunet szedł uśmiechnięty przed siebie. Doszliśmy do parku. Po chwili George puścił moją dłoń i poszedł usiąść na ławkę, a ja stanąłem w miejscu. Co z nim nie tak? 

Dostrzegłem niedaleko ławki, na której usiadł brunet dwóch facetów mniej więcej w moim lub George'a wieku, stojących i wpatrujących się właśnie w niego. 

Po chwili dostałem czymś... twardym i ciężkim w tył głowy. Upadłem. Dostałem jeszcze parę, mocnych kopnięć w brzuch. Zwijałem się z bólu. Poczułem, że mam mokrą głowę. Lała mi się z niej krew. Nie miałem sił się podnieść.

Kopnięcia ustały, a ja szybko podparłem się na łokciach, aby zobaczyć oddalającą się ode mnie osobę co to zrobiła. Zauważyłem jedynie uśmiechniętego George'a patrzącego na mnie i teraz już trzech mężczyzn, zabierających mojego chłopaka. Słyszałem w oddali jego śmiech i krótkie "Uratuj mnie" i znów śmiech. Porwali go... czemu on się z tego śmiał?!

Z bólu, który przeszywał mi całe moje ciało, nie mogłem wstać. Jedynie ledwo się podpierałem dłońmi o podłoże. Wpatrywałem się w porywaczy George'a... Nie mogłem nic zrobić. Byłem bezsilny. 

Chciałem zadzwonić na policję, ale z tego pośpiechu wcześniej, zapomniałem zabrać telefonu z domu. Dookoła nie było ani jednej żywej duszy, która mogłaby mi i George'owi pomóc...

Płakałem nie wiedząc co zrobić. Zrobiło mi się nagle ciemno przed oczami...

~ ~

Ocknąłem się... w swoim łóżku? Szybko się podniosłem i rozejrzałem panicznie dookoła siebie. Obok mnie leżał George, którego swoim gwałtownym ruchem obudziłem.

To był TYLKO sen.

- George... - odetchnąłem i rzuciłem się na niego zamykając go szczelnie w uścisku

- Wszystko okej? - powiedział z poranną chrypką przecierając swoją twarz, a ja go puściłem

- Nie, nic. Po prostu cieszę się, że jesteś tu, ze mną. Tęskniłem za tym. Bardzo. 

Mruknął coś pod nosem i wtulił się w mój tors.

- Wstajemy? - zasugerowałem po czasie

Kocham Cię skarbie //DreamNotFound//Where stories live. Discover now