Rozdział 61

66 4 10
                                    

Pov. 3 osoba

Po całej sytuacji, Louis wyszedł z pomieszczenia. George leżał sparaliżowany strachem na tym dziwnym i zdecydowanie niewygodnym łóżku. Próbował za wszelką cenę uwolnić swoje ręce i zachować zdrowe myślenie. Ale to wszystko na nic. Panikował z każdą kolejną sekundą. Jedyne co mu pozostało to czekać. Czekać na jego przyszły los.

W głowie George'a wytworzyło się milion scenariuszy, o których w ogóle bał się myśleć.
W jego oczach zebrały się słone łzy, którym nie pozwalał opuścić ich miejsca.

A Dream? Dream stwierdził, że tym razem nie będzie się tak przejmował. Wiedział, że to go niszczy. Wolał uczęszczać na różne imprezy i upijać się, by procenty przejęły jego trzeźwe myślenie.

Czy to dobry pomysł z jego strony? Może tym razem naprawdę powinien się martwić.

~ ~

George nagle usłyszał ponowne kroki. Coraz głośniejsze, gdy były bliżej niego. Postanowił udawać, że śpi.

- Lou- Louis? Mam twoje piwo, ale widocznie ciebie tu nie ma - powiedział do siebie, gdy pojął, że Louisa tu nie ma.

Mężczyzna zamiast od razu wyjść, podszedł do bruneta.

- Zobaczmy jak wygląda ten jego George - palnął z ledwie słyszalnym śmiechem kolejny raz do siebie.

- George? O kurwa - wyjąkał szeptem i upuścił puszkę piwa na ziemię, a sam szybko wybiegł z pomieszczenia.

George był już totalnie zmieszany. Co miał do jasnej cholery o tym myśleć?!

~ ~

- O Louis! Tu jesteś! - zawołał mężczyzna - Stary, weź wypuść tego George'a. Proszę cię.

- Dobrze się czujesz Nathan? Co ci do głowy strzeliło? To moja największa zdobycz, dobrze o tym wiesz. Nie zrobię tego. Zresztą, poszedłby na policję - odparł.

- Powiesz mu, że jeśli pójdzie na psy to coś mu zrobisz. Lub cokolwiek. Na pewno zadziała. Louis, to się robi nudne. Musisz go wypuścić - mówił błagalnie.

- Nie ma szans - na tym zakończył konwersację i odszedł od Nathana.

~ ~

George w tym czasie, gdy był sam w pomieszczeniu, obmyślał każdą możliwość jak stąd uciec. Pierwsze na co wpadł to poczekać aż Louis tu wróci i wybłagać go o oswobodzenie dłoni. Pomyślał, że jak zacznie mu bardziej ulegać to będzie miał większą szansę na ucieczkę. 

Jak na jego zawołanie, Louis wrócił. Przeraził się, a zarazem ucieszył. Liczył, że się może mu uda.

- Louis - zaczął pierwszy - bolą mnie nadgarstki. Mógłbyś mi to ściągnąć?

- Oj Georgie. I tak nie uciekniesz - zakpił.

- Naprawdę mnie ten sznur ściska!

Wzdychnął i podszedł do chłopaka. Miał nadzieje, że mu to całkiem ściągnie. No ale kto by się spodziewał. Jedyne co zrobił to rozluźnił linę.

- Może być?

- Mhm, jasne. 

George po chwili pojął, że jego dłonie są na tyle szczupłe, że z łatwością mogą się teraz wyślizgnąć. Udawał jednak, że nie ma takiej możliwości.

- Przyszedłem cię tylko poinformować, że za godzinę zaczynamy - uśmiechnął się szyderczo.

- A-ale co? - zbladł. Jego twarz wyglądała teraz zupełnie jak ściana. Brunet chyba sam sobie zdawał z tego sprawę.

Nie odpowiedział, a jedynie z wielkim uśmiechem skierował się do wyjścia.

- Louis! - krzyknął za nim, sądząc, że tu wróci i mu wszystko wyjaśni. Nikogo by nie zaskoczył fakt, że tego nie zrobił.

George od razu po jego wyjściu, zestresowany szczególnie po tym co powiedział, w końcu mógł się spodziewać wszystkiego,
wyswobodził się z lin. Na trzęsących się nogach wyjrzał zza drzwi i starał się jak najciszej poszukać wyjścia lub jakiegokolwiek okna. 

Stanął przy ścianie chowając się, ponieważ usłyszał czyjś głos.

Pov. George

- Nie denerwuj się na mnie. Niedługo wrócę okej? - wzdychnął - No wiem, wiem. Jezu nie krzycz tak. Ja już kończę. Pa, kocham cię.

Ewidentnie rozmawiał z kimś przez telefon.

Wystraszyłem się, gdy usłyszałem, że ten facet się zbliża. Szybko wróciłem do pomieszczenia udając, że nic się nie stało, a ręce z powrotem wsadziłem do przywiązanych lin.

Udało mi się na czas. Do pomieszczenia wszedł mężczyzna, który przed chwilą rozmawiał przez telefon. Tym razem widziałem go w pełnej okazałości.

Od razu go rozpoznałem.

- Nie wierzę - wściekłem się - to ty! - to był chłopak Emilii, siostry Dreama. Czemu akurat on?! Świat jest naprawdę mały!

- George. Uspokój się. Przyniosłem ci tylko jedzenie - mówił oschle ale z poczuciem winy w środku. Od razu jak położył tackę jak z więziennym jedzeniem chciał wyjść, lecz go powsytrzymałem.

- Czekaj! Zasługuje na wyjaśnienie!

Wzdychnął. Sprawdził za drzwiami czy nikogo (Louisa) nie ma i zamknął za sobą, wracając do mnie.

- Słuchaj, ja nie wiedziałem, że to ty. Sam się czuję zagubiony w tej sytuacji - mówił spuszczając wzrok.

- To cię nie usprawiedliwia! To ja tu jestem ofiarą. Wypuść mnie stąd, miej trochę honoru nie to co Louis!

- Nie krzycz. Nie mogę cię wypuścić. Louis jest zdolny do wszystkiego. Zabije mnie!

- Mnie też jeśli mi nie pomożesz! Co sobie pomyśli o tobie Emilia? Co? - próbowałem wzbudzić w nim jeszcze większe poczucie winy.

- Jak się dowie, to ze mną zerwie, wiem o tym... - przerwał i się chwilę zastanawiał - Pomogę ci jeśli jej nic nie powiesz. Zakończę kontakt z Louisem, odetnę się od wszystkiego co z nim związane, obiecuję! Od dłuższego czasu chciałem to zrobić, ale się bałem. Uwierz mi.

- Uwierzę, jak zobaczę go za kratami! - wiedziałem, że i tak powiem o tym wszystkim Emilii, nie pozwolę, by nie znała prawdy o swoim chłopaku, z którym planuje spędzić resztę życia. Zasługuje by wiedzieć. Udawałem jednak, że umowa mi pasuje, aby mi pomógł.

- Daj mi czas, proszę. Wydostanę cię stąd, ale nie rób nic głupiego, bądź mu posłuszny. - obiecał, pytanie na ile w tym jest prawdy. - Za 2 dni jedzie na jakieś spotkanie z dilerami na drugi koniec miasta. Kazał mi cię pilnować przez te 3 godziny. Wtedy uciekniesz. Nie wiem co się ze mną wtedy stanie jak się o tym dowie, więc musisz iść od razu na policję. Wszystko jasne?

- Mam nadzieję, że mogę ci zaufać. Jesteś moją jedyną szansą. - bałem się czy mnie nie oszuka, czy plan zadziała, czy przeżyje te 2 dni. I tak nie miałem innego wyjścia. Musiałem być odważny jak nigdy. Miałem nadzieję, że chociaż Dream będzie ze mnie dumny, że dałem radę. Tylko to pomagało mi nabrać odwagi.

- Swoją drogą, wiem, że się rozwiązałeś. Uważaj, bo jak się Louis dowie to nie będzie kolorowo...

---

(982 słowa)

Dzieje sie :oo

⭐?

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 17 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Kocham Cię skarbie //DreamNotFound//Where stories live. Discover now