Rozdział 45

165 13 22
                                    

Pov. Dream

George dziwnie się zachowywał. Próbowałem go jeszcze kilka razy dopytać co się stało, ale unikał tematu. Stwierdziłem, że jak będzie chciał, bądź jak będzie gotowy to mi powie, więc przestałem.

W planach mieliśmy pójść do parku. Nie mieliśmy w prawdzie co innego robić więc postanowiliśmy spełnić nasze plany.

Oboje byliśmy już tak naprawdę gotowi. Udaliśmy się do przedpokoju i ubraliśmy oczywiście nasze buty. Brunet jeszcze założył kurtkę, bo w końcu mamy jesień, a ja na koszulkę - bluzę.

Opuściliśmy dom wcześniej go zakluczając. Złapałem mojego chłopaka za rękę splatając przy tym nasze palce. Muskałem jego dłoń moim kciukiem.

Popatrzyliśmy na siebie i na naszych twarzach widniały skromne uśmiechy.

Chłopak bardziej przybliżył się do mnie jakby się czegoś, bądź kogoś bał. Rozglądnąłem się czujnie dookoła. Objąłem George'a ramieniem i pocałowałem we włosy.

- Wszystko w porządku? - spytałem troskliwie

- Tak. - odparł krótko

- Nie jest ci zimno? - zapytałem dodatkowo, ponieważ szliśmy w kompletnej ciszy, a ja chciałem rozluźnić atmosferę

- Mam kurtkę, jest okej. - odpowiedział

Znaleźliśmy jakąś wolną ławkę i postanowiliśmy na niej usiąść. Nie wypuszczałem bruneta z moich ramion.

Siedząc już na niej postanowiłem zahaczyć o to czym się chłopak tak niepokoi. Nie okłamie mnie.

- Georgie, spójrz na mnie. - powiedziałem stanowczo

- Hmm? - mruknął oparty o mnie

- Spójrz proszę. - poprosiłem

- O co chodzi? - spytał w końcu spoglądając na mnie

- Widzę, że coś cię trapi. Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć.

- Mówię ci, nic mi nie jest. - powiedział już zmęczony moimi pytaniami i odwrócił wzrok

Wciąż widziałem, że coś jest nie tak. George jest uparty. Nie powie mi.

- Dobrze, ale pamiętaj, że przy mnie jesteś bezpieczny cokolwiek by się nie działo. Nic ci nie grozi. - rzekłem, a w głowie znów przypomniał mi się ten sen... tam go nie uchroniłem... no, ale przecież to nie działo się naprawdę. Nie dopuściłbym do takiej sytuacji w życiu realnym.

- Wiem. - uśmiechnął się uroczo i wtulił się mocniej w moje ramię

Siedzieliśmy na tej samej ławce obserwując co jakiś czas wiewiórki zbierające orzechy z drzew. Z drzew, które prawie nie miały liści, jedynie jakieś samotne, oddalone od wszystkich, pojedyncze, złote listki. Rozmawialiśmy na jakieś durne, nic nie wnoszące do życia, tematy.

Nie mogę uwierzyć jak przy nim czuję się swobodnie. Dotychczas taką osobą była tylko Drista, lecz jej też nigdy nie mówiłem wszystkiego.

A właśnie! Drista! Będę musiał do niej zadzwonić. Ciągle o tym zapominam. Prawdę mówiąc wolałbym powiedzieć jej to w cztery oczy, no ale nie mam jak. Nie mogę zwlekać z tym aż do niej przyjadę, bo będzie później, że jej tego wcześniej nie powiedziałem, kiedy sam się w ogóle o tym dowiedziałem.

Siedzieliśmy zagadani nie zwracając uwagi na to co dzieję się wokół nas.

- Hej. - usłyszeliśmy i natychmiastowo oboje zwróciliśmy swój wzrok w stronę głosu

Kocham Cię skarbie //DreamNotFound//Where stories live. Discover now