27

2.3K 81 1
                                    

Weekend minął wyjątkowo szybko. Pochodziłyśmy po górach, pojadłyśmy oscypków, potańczyłyśmy z góralami. Nie można też zapomnieć o odprężającym jacuzzi. Poświęciłyśmy dla siebie ten cały czas co wyszło nam na dobre. Szczęśliwe wyjechałyśmy z hotelu i przysiegłyśmy, że tu jeszcze wrócimy.
W drodze do domu naszła mnie myśl o ostatniej rozmowie z mamą.
- Słońce, mam pytanie do Ciebie.
- Jakie?- spojrzała w moją stronę.
- Rozmawiałam z mamą niedawno i bardzo chciałaby poznać osobę, która zajmuje większość mojego życia tylko nie wiem jak ona przyjmie to, że no wiesz...- położyłam rękę na jej kolanie.
- To jest trochę skomplikowana sytuacja. Jeśli się dowie od nas jest szansa, że to zaakceptuje. Z kolei moze też wszystko powiedzieć dyrektorce i stracę pracę. Wiesz jak to działa. Jestem od Ciebie dużo starsza.
- Myślę, że wiek akurat tutaj gra małą rolę bo moja mama wie, że lubię starsze kobiety. Bardziej kwestia jak ty się z tym czujesz żeby poznać moją rodzinę.
- Ty znasz już moich rodziców i siostrę. Chyba teraz moja kolej...- powiedziała z przerażeniem w oczach.
- Zróbmy tak. Zadzwonię teraz do mamy i powiem, że przyjedziesz ze mną na herbatę, okej?
- Mhm.
- Świetnie- wybrałam w komputerze pokładowym numer do mamy i odczekałam parę sygnałów.
- Hej córeczko. Już wracacie?
- Cześć mamo, tak. Chciałabym przywieźć do domu na herbatę pewną Panią. Czy to jakiś problem?
- Skądże znowu! Przywieź ją. Upiekłam ciasto marchewkowe. Ojciec też jest w domu więc z chęcią ją poznamy.
- Mamo, kogo ty próbujesz oszukać...
- Ale o co Ci chodzi?
- Ty upiekłaś ciasto. Jasne bo uwierzę.
- Naprawdę! Sama go polałam lukrem.
- I to by było na tyle z twojego wkładu.
- Co za dziecko mi się trafiło. Istny diabeł!
- Przyznaj się skąd go masz?
- Z piekarnika.
- Kogo piekarnika?
- O jezu no! Pani Krysi. Naszej sąsiadki. Czy to takie ważne?
- Tak, bo muszę wiedzieć czy jest zatrute- zaczęłam się śmiać, a Ani się udzieliło.
- Poczekaj aż wrócisz. Jedźcie ostrożnie.
Rozlaczylam się i spojrzałam na kobietę.
- Zajedziesz do sklepu jak będziemy niedaleko twojego domu- powiedziała Ania szukając czegoś w telefonie.
- A co potrzebujesz?
- Dobrego wina. Przecież nie przyjdę z pustymi rękoma. To nie wypada.
- Boisz się?- złapałam ją za rękę.
- Nawet nie wiesz jak. Nie nadaje się do takich spotkań- zaczęła obgryzać sobie paznokcie w drugiej dłoni.
- Powiem Ci, że jesteśmy siebie warte i nie rób tak- klepnełam ją lekko po dłoniach.
Przez większość czasu rozmawiałyśmy o pierdołach, szkole i trochę o studniówce. Zajechałyśmy oczywiście po drodze do sklepu i kupiłyśmy wino półsłodkie.
Podjechałam pod dom i widziałam w oknie krzątającą się mamę po kuchni.
Wyszłam z samochodu i otworzyłam drzwi pasażerce.
- To co, gotowa?- pomogłam jej wyjść chwytając za dłoń.
- Chyba bardziej nie będę- powiedziała drżącym głosem.
Wyciągnęłam z bagażnika swoją torbę i ruszylysmy do domu. Tata musiał czekać już na nas bo od razu drzwi się otworzyły gdy do nich dotarłyśmy.
- Dobry wieczór- powiedział z uśmiechem i lekką powagą.
- Cześć tato, to jest Ania. Poznajcie się- odsunęłam się lekko.
- Dobry wieczór, miło mi poznać- wyciągnęła rękę w stronę mojego ojca.
- Tomasz, również mi miło- przywitali się po czym mama niczym ninja pojawiła się za mężczyzną.
- A ja jestem mamą Alex, Agata dobry wieczór- ona już się nie szczypała tylko od razu przytuliła do siebie Anię.
- Kupiłam co nie co do kolacji- wyciągnęła butelkę wina i dała w ręce Tomka.
- Ooo jak miło. Na pewno się napijemy. Pewnie jesteście głodne?
- Jak wilki- odpowiedziałam i weszliśmy do salonu- zaniosę tylko torbę do pokoju i wracam- mrugnelam do Ani i wyszłam.

Pov. Ania

Zabije ją. Zostawiła mnie samą z jej rodzicami. Co teraz? Co teraz? O boże.

- Jak się poznałyście?- spytała Alex rodzicielka.
- W klubie na imprezie. Nic specjalnego- uśmiechnęłam się sztucznie choć wcale tak nie miało być.
- Tak, nasza córeczka jak zwykle potrafi oczarować- zaśmiał się- wiadomo po kim to ma.
- Oh jaki ty skromny Tomaszu. Jak cała rodzina zresztą- odezwała się Agata, która kroiła warzywa na sałatkę.
- To prawda, Alex nie da się nie lubić- usiadłam przy stole.
- Tutaj się nie zgodzę. Ona jest tylko taka dla wybranych osób. Z praktyki wiem, że nie każdy ją lubi więc cieszymy się, że możemy Cię poznać. Jak było na wyjeździe?
- Dziękuję, było wspaniale. Pochodziłyśmy po górach, trochę odpoczęłyśmy.
- To świetnie. Kolacja już gotowa, herbata również ale z dodatkiem- kobieta mrugnela do mnie na wiadomy znak.
Usiedliśmy do stołu i w tym momencie przyszła Alex. Zabraliśmy się za jedzenie i w między czasie rozmawialiśmy.
- A powiedz mi Aniu, czym się zajmujesz zawodowo?- spytała kobieta.
Popatrzylysmy się na siebie z Alex i nie wiedziałam co powiedzieć.
- Mamo, Ania jest nauczycielką- odpowiedziała za mnie.
- No proszę! To świetnie a jakiego przedmiotu uczysz?
- Polskiego- już sama odpowiedziałam.
- Nasza Alex chodzi do maturalnej klasy w niepublicznej szkole, a ty gdzie pracujesz?- spytał ojciec podejrzliwie.
Przełknełam głośno ślinę, bo już wiedziałam, że jej ojciec wie.
- Słyszałam, że zatrudnili nową nauczycielkę i ponoć to wredna, ostra kosa. To prawda?- odezwała się kobieta nie zdając sobie z sprawy, że mówiono o mnie.
- Mamo...- zaczęła Alex ale podniosłam dłoń na znak żeby przerwała.
- Pracuje w tym samym liceum, do którego uczęszcza Alex. Uczę ją polskiego i jestem tą samą nowo zatrudnioną wredną nauczycielką- nabrałam pewności siebie i powiedziałam to z uśmiechem.

Nastała chwila ciszy. Nawet nikt nie jadł.

- Wiedziałem- odezwał się pierwszy Tomasz i zaczął znowu jeść.
- Co? Skąd?- zapytała zdziwiona Agata.
- Po ich minach jak zaczęliśmy rozmawiać o Ani pracy. Nie boicie się, że zostaniecie złapane?
- Pilnuje tego, żeby nikt się nie dowiedział. Wy to co innego. Chciałam żebyście wiedzieli- powiedziała dziewczyna- macie coś przeciwko?- zmierzyła ich wzrokiem.
- Wiesz, chcemy żebyś była szczęśliwa i jeśli Ania jest tą osobą to nie mamy prawa się wtrącać- powiedziała Agata już z uśmiechem- jedzmy dalej.

Poczułam jakby ulgę po słowach kobiety. Obawiałam się raczej tego, że zostanę zwyzywana i wyrzucona z domu, a tak się nie stało. Poczułam, że Alex położyła dłoń na moim udzie i lekko zaczęła go głaskać. Chyba zauważyła, że jestem zdenerwowana i chciała mnie wesprzeć.

- Uhm, czyli to coś poważnego, zgadza się?- odezwała się kobieta, która zaczęła sprzątać ze stołu.
- Chyba tak- odpowiedziała Alex.
- Chyba? Podniosłam jedną brew do góry i na nią popatrzyłam.
- Znaczy tak, to coś poważnego mamo.
- Czyli ta dziewczyna, która ostatnio Cię przywiozła to tylko koleżanka, tak?

Że co?

- Jaka koleżanka?- spojrzałam na dziewczynę.
- No Kamila mnie podwiozła wtedy po tej siłowni.
- Widziałam jak ta kobieta daje jej buziaka w policzek!- jej matka pokazała na nią palcem.
Zaczęło się we mnie już gotować. Znowu to samo. Wiecznie Kamila.
- Czyżby?- powiedziałam z opanowanym spokojem- jeszcze Cię wozi? Super.
- To nie tak. Rozmawiałyśmy o tym dopiero co. Nie złość się. Ona nic dla mnie nie znaczy.
- Przepraszam państwa ale muszę z Alex porozmawiać na osobności. Do pokoju- warknelam na nią.
- Oho. Czyli sobie jednak przeskrobałaś- odezwała się Agata.
- Dzięki mamo- powiedziała dziewczyna idąc już w kierunku swojego pokoju- kochanie to nie tak.
- Zamknij się- szłam za nią.
Gdy weszłyśmy do pokoju, zamknęłam za sobą drzwi i ze splątanymi rękoma pod biustem stanęłam na środku.
- Czy ty myślisz, że będziesz ze mnie robić idiotkę i bawić się na dwa fronty?
- Nie. Powiem Ci prawdę, okej? Tylko się nie złość.
- Już za późno.
- To Kamila cały czas insynuuje różne spotkania, rozmawia ze mną dwuznacznie i w ogóle ale ja cały czas ją odpycham. Wie, że mi się podobasz od tego przyjęcia zaręczynowego bo cały czas na Ciebie patrzyłam. Chcę tylko Ciebie i tylko Ciebie kocham.
- Skąd mam wiedzieć, że nagle nie zmienisz zdania bo stwierdzisz, że ona bardziej Ci się podoba? Ona to robi specjalnie, rozumiesz? Nigdy mnie nie lubiła i chce mi wszystko odebrać. Jestem pewna, że wie o tym, że jesteśmy razem lub w jakimś stopniu zależy nam na sobie. Inaczej nie zadawała by sobie tyle trudu.
- Twierdzisz, że jestem nic nie warta i robi to tylko przez Ciebie?
- Uważam, że robi to specjalnie, a ty jesteś warta wszystkiego. Nawet jak mnie bardzo wkurzasz to za chwilę i tak mam ochotę Cię przytulić. To jest chyba miłość, co nie?
- Chyba tak. Możemy się przez nią już nie kłócić?- przytuliła mnie od tyłu.
- Masz na nią uważać, dobrze? Bo jak coś zrobisz to ją zajebie, rozumiesz?
- Pani Profesor, proszę zważać na język- pocałowała mnie w szyje- a teraz proszę, żeby ciśnienie zeszło bo chce się Panią zająć- pogłębiła pocałunki na szyi i rękoma zaczęła dotykać mojego ciała- zostaniesz na noc?
- Jutro szkoła. Muszę się przygotować- zamknęłam oczy, żeby skupić się na jej pocałunkach.
- Wstaniemy wcześniej. Proszę, zostań- odwróciła mnie w swoją stronę i pocałowała w usta zachłannie. Nie byłam w stanie się oprzeć i oddałam się jej pieszczotom. Pokierowała nas w stronę łóżka i położyła mnie na nim, a na mnie usiadła.
- Teraz musisz być grzeczna żeby rodzice nie usłyszeli, dobrze?- powiedziała to całując mnie za uchem.
- To może zakomunikuj, że idziemy spać albo coś? Żeby tu nie weszli geniuszu- oparłam się łokciami o materac.
- Masz rację. Chwila- wyciągnęła telefon ze spodni i napisała SMS. Po chwili rzuciła nim na stolik i z powrotem zaczęła mnie całować.

Ten MomentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz