46

1.8K 89 10
                                    

Pov. Alex

Po półtora tygodnia nieobecności w szkole w końcu nadszedł ten dzień gdzie mogłam dumnie kroczyć o własnych siłach bez kuli. Co prawda jeszcze nie jestem do końca sprawna i muszę uważać na kostkę ale nic mnie już nie boli i mogę trenować( oprócz biegania).
W ekspresowym tempie zjadłyśmy z Anią śniadanie i wyszłyśmy do szkoły.
- Dzisiaj mam zajęcia dodatkowe z druga klasą więc wrócę później niż zwykle. Zrobisz jakiś obiad czy coś zamawiamy?- spytała starsza.
- Zrobię. Jak na razie mam dość kupnego jedzenia. Co z próbami do poloneza?
- Dzisiaj na czwartej godzinie lekcyjnej tańczymy. Dasz radę z tą kostką?
- Oczywiście. Nie mogę zostawić samej na pastwę losu mojej pani Profesor- pocałowałam ją w rękę przez co kobieta się zarumieniła- czy ja dobrze widzę?- spojrzałam na nią w szoku.
- Nie. Patrz na drogę- odwróciła się twarzą w przeciwnym kierunku.
- Ale...
- Ani słowa- przerwała mi.
Zajechałyśmy na szkolny parking, dałyśmy sobie buziaka i każda poszła w swoją stronę. Ja miałam pierwszy WOS więc poszłam pod sale 109.
- Kogo ja widzę!- podbiegły do mnie dziewczyny z klasy i podniosły do góry.
- Woah Hej spokojnie- zaczęłam się śmiać- żyje, żyje.

Odstawiły mnie na miejsce i każda zaczęła się przytulać. Nawet parę chłopaków przyszło się przywitać.
- Co tam słychać? Jak przygotowania do Wigilii i studniówki?- usiadłam na swoim stałym miejscu w klasie.
- Na wigilię catering ogarnięty bo nikt nie będzie się z tym pierdolił, chyba każdy już kupił prezent, a z ubraniem choinki czekaliśmy na Ciebie- uśmiechnęła się dumnie Karolina.
- Studniówka też idzie pełną parą tylko ten układ co wymyśliła trenerka to dla większości za duzo- zaczęła się śmiać Gośka.
- Damy radę tak jak zawsze. Jeszcze trochę czasu nam zostało. A co tam u mojej nowej koleżanki Basi?- zapytałam i rozglądałam się po klasie.
- Nie ma jej dzisiaj chyba. Wczoraj też jej nie było. Pewnie chora albo coś.
- Dzień dobry klaso. Siadamy na miejsce i piszemy nowy temat lekcji- weszła do klasy pani od wosu- witam Alex. Miło Cię w końcu widzieć. Jak kostka?
- Dziękuję, w porzadku- uśmiechnęłam się ładnie i wyciągnęłam podręcznik. W większości lekcje wyglądały podobnie. Przez to, że jest okres przedświąteczny, nauczyciele dużo nie zadają, oceny i tak są już wystawione więc można trochę wyluzować. Przyszła pora na poloneza więc maturzyści i nauczyciele skierowali się do auli żeby potrenować. Zrobiło się zamieszanie bo głośnik, z którego miała lecieć muzyka zepsuł się. Na szczęście konserwator u nas w szkole to złota rączka i od razu na miejscu naprawił go.
- Dobrze moi drodzy dobieramy się w pary tak jak zawsze i czekamy na sygnal- odezwała się dyrektorka.
Wzorkiem szukałam swojej partnerki, która aktualnie rozmawiała z panią od historii. Podeszłam do niej i ukłonilam się.
- Pani Profesor- podałam rękę.
- Alex- położyła dłoń i przeszła ze mną na miejsce- Jak coś będzie się działo z kostką to masz mi powiedzieć.
- Proszę się tak nie przejmować. Wszystko będzie dobrze- z głośników wydobyła się muzyka i na znak trenerki wszyscy ruszyli. Całe 45 minut wałkowaliśmy jeden i ten sam układ. Pod koniec trochę zaczęła mnie kostka boleć ale zlekcewazylam to i do końca lekcji tańczyłam.
- Dziękuję wam. Widzimy się jutro na tej samej godzinie lekcyjnej, a teraz zapraszam na przerwę.
Z lekkim grymasem na twarzy przeszłam szybko do swojego plecaka i szukałam tabletek przeciwbólowych.
- Niemożliwe. Przecież je tu wsadziłam- wywaliłam wszystko ale ich tu nie było.
- Szukasz czegoś?- podeszła polonistka z rękami na biodrach.
- Taak, tabletek przeciwbólowych. Widziała je może Pani?- zaczęłam zbierać wszystkie rzeczy do torby.
- A po co Ci te tabletki?
- Głowa mnie boli.
- Nie kłam.
- Nie kłamie.
- To pokaż kostkę.
- Po co?
- Bo chce sprawdzić czy kłamiesz.
- Jak niby Pani to sprawdzi?
- Będziesz miała ją spuchniętą. Proste.

Poruszyłam niespokojnie nogą i podniosłam nogawkę do góry.
- I jak?- spytałam nie patrząc w dół.
- Sama zobacz.

Podniosłam nogę żeby bliżej się przyjrzeć. Na szczęście nie była spuchniętą ale bolała jak cholera. O tym nikt nie musiał wiedzieć.
- Widzi Pani? Mówiłam.

Rzuciła w moją stronę tabletkami.

- Nie ładnie tak grzebać w cudzych rzeczach- pokiwałam palcem na nauczycielkę.
- Nie ładnie tak kłamać- odwróciła się i poszła do pokoju nauczycielskiego.

Czym prędzej wzięłam dwie tabletki do buzi, popiłam wodą i połknęłam.
- Kurwa...- usiadłam na podłodze i przymknelam na chwilę oczy z bólu.
- Alex, wszystko okej?- kucneła przy mnie Karolina.
- Tak. Pomóż mi wstać, proszę.
- Jesteś cała blada.
- Nic mi nie jest. Co teraz mamy?
- Polski.
- Kurwa...- złapałam za torbę i poszłyśmy w stronę klasy od polskiego.

Usiadlysmy na swoich miejscach i czekałysmy na nauczycielkę.
- Będzie przejebane jak zrobi nam dzisiaj kartkówe- odezwał się Paweł.
- Jest przed świętami. Przecież nie zrobi tego- odparłam wyciągając zeszyt i podręcznik.

Usłyszałam trzask drzwiami i odwróciłam się w stronę tablicy. Wszyscy nagle umilkli i patrzyli tępo na profesor.
- Wyciągamy karteczki i otwieramy podręcznik na stronie 206. Tam macie wiersz Wisławy Szymborskiej. Proszę go przeczytać i zrobić trzy zadania, które są napisane pod wierszem. Oczywiście na ocenę.
- Pani Profesor, może zrobimy to razem? Nie każdy ogarnia interpretacji wiersza, a do tego jest przed świętami. Miła atmosfera i te sprawy.
- Po pierwsze, ty Alex powinnaś się najmniej odzywać bo nie było Cię długo w szkole przez co masz zaległości jak sądzę, po drugie jesteście klasą humanistyczną więc co oznacza twoje " nie każdy umie interpretować wiersza"? Nie rozśmieszaj mnie. Na maturze też będziecie sobie razem pisać i sobie nawzajem pomagać?- podniosła brew do góry i skrzyżowała ręce pod biustem.
- Uważam, że takie wrogie nastawienie do nas nic Pani nie ułatwi. Wręcz przeciwnie. Więc bardzo ładnie prosimy o pomoc i nie robienie tego na ocenę.
- Nie interesuje mnie twoja prośba. Piszecie to na ocenę. Jeśli pójdzie fatalnie zorganizuje dodatkową lekcje specjalnie dla was humanistów o interpretacji. Jakiś problem Kamińska?
- Nie będe pisać tego na ocenę. Reszta też nie.
- W takim razie... Wszyscy dostają jedynki, a ty tak dla zachęty dostaniesz dwie.
- Niby za co?
- Za swoje zachowanie.
- Nie może Pani mi dać oceny za zachowanie. Proszę przeczytać prawa ucznia, a potem się wypowiadać.
- W takim razie dostajesz uwagę, którą ma podpisać rodzic.
- Chyba sobie żartujesz- wstałam z krzesła.
- Zważaj na słowa Kamińska.
- Jest Pani okropna.
- A ty bezczelna.
Czułam jak cała klasa oczami przeskakuje ze mnie na panią Profesor. Obydwie patrzyłyśmy na siebie intensywnie ale żadna nie chciała odpuścić.
- W takim razie idę do Pani dyrektor- odpowiedziałam.
- Chętnie się z Tobą przejdę do niej. Też mam jej parę zdań do powiedzenia.
- Panie przodem- pokazałam ręką żeby szła pierwsza.

Wyszłyśmy z klasy i w ciszy kierowałyśmy się w stronę sekretariatu. Widziałam, że była zła tak samo jak ja. Obie przegiełyśmy ale żadna nie odpuści. Chwyciłam ją więc za rękę i pociągnęłam w stronę toalet. Gdy upewniłam się, że nikogo nie ma przyciągnęłam do ją do pocałunku opierając ją plecami o ścianę.
- Jesteś niemożliwa- przyłożyłam kolano do jej krocza i zaczęłam nim poruszać dalej całując ją w usta.
- Podoba ci się to- złapała mnie za krótkie włosy i zsunęła do swojej szyi.
Zaatakowałam ją jak wampir i naprzemian ssałam i gryzłam jej szyję.
- Wredna diablica- podniosłam jej spódnice do góry i włożyłam rękę w jej majtki- mmm mokra diablica- włożyłam palce do jej dziurki i zaczelam się intensywnie w niej poruszać.
- Ja pierdole..- wystękała między jękami.
- Pani Profesor co to za słownictwo?- nie zwalniałam ruchów.
- Zamknij się i mnie całuj- przyciągnęła mnie i całowałyśmy się zachłannie.
Poczułam po chwili jak jej całe ciało zaczyna drżeć i jeszcze bardziej przyspieszyłam. Kobieta z braku sił uwiesiła się na mnie i czekała aż dojdzie do siebie.
- Już dobrze?- pocałowałam ją w czoło.
- Tak- wyprostowała się i poprawiła spódnice- jak ty wyglądasz- wzięła chusteczkę i zaczęła przemywać mi twarz- jesteś cała w mojej szmince.
- Nie wiem jak to się stało. Wracajmy już- odwróciłam profesorkę do siebie tyłem i klepnełam ją w ten seksowny tyłek.
- Uważaj sobie- pokiwała palcem i wróciłyśmy do klasy.

Ten MomentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz