52

1.7K 79 5
                                    

- All I want for christmas is you- śpiewałyśmy w drodze do domu moich rodziców.
- To będą dobre święta- stwierdzam ściszając muzykę.
- Skąd ta pewność?
- Bo jesteś przy mnie- daje jej buziaka w policzek.
- Ej, patrz na drogę matołku!- odwróciła moją głowę w stronę jezdni.
- A co? Źle mówię?
- Nie, ja też się cieszę. Przecież wiesz.
- Jesteś jakaś dziwna znowu. Stresujesz się?
- Nie o to chodzi- zagląda na wyświetlacz telefonu.
- Czego mi nie mówisz?
- Teraz to nieważne. Pogadamy o tym później.
Stanęłam pod domem, a Ania od razu wyskoczyła z samochodu i zabrała jedzenie.
- Aż tak Ci śpieszno do mojej rodziny?- złapałam ją za ramię i odwróciłam w swoją stronę- co się dzieje kochanie?
- Po prostu...eh, nie wiem jak Ci to powiedzieć..
- Szybko i bezboleśnie.
- Olka mi napisała, że rodzice zaprosili mojego byłego z rodzicami na wigilię. Ja nie chcę tam jechać bo wiem co będą próbowali robić...
- Skarbie- przytuliłam ją- będę tam z Tobą i nie pozwolę Cię skrzywdzić. Nie stresuj się już tylko ciesz się swietami- pocałowałam ją w usta i zabrałam od niej torby- chodź.

Puściłam ją przodem i zamknęłam samochód. Weszłyśmy do domu i od razu zostalysmy zaatakowane buziakami i przytulasami. Cała rodzina bardzo polubiła Anie co mnie wręcz ucieszyło. Każdy chciał z nią porozmawiać na różne tematy. Od mojej babci oczywiście dostała komplement, że jest piękna, a dziadek powiedział, że mi zazdrości.
Widać było, że humor Ani zmienił się o 180 stopni na lepsze.
Usiedliśmy do stołu i podzieliliśmy się opłatkiem jak to nastało w wigilię.
- Alex- podeszła do mnie mama- Życzę Ci dużo wspaniałych chwil z tą kobietą- wskazała na Anię- jestem z ciebie bardzo dumna. Widzę jak się starasz w tym związku, a poza tym życzę Ci również dobrze zdanej matury i spełnienia wszystkich twoich marzeń.
- Dziękuję mamo, a ja Ci życzę wszystkiego co najlepsze. Wiesz, że nie lubię składać życzeń- polamalysmy się opłatkiem i usiedliśmy do stołu.

Tradycyjnie zaczęliśmy od barszczu z uszkami, a potem próbowałam każdej potrawy po trochę.
- Alex, od kiedy ty taka chętna spróbowania wszystkiego? Zawsze tylko ograniczałaś się do łososia- powiedziała babcia.
- No widzisz, w tym roku dużo się zmieniło- uśmiechnęłam się i złapałam Anię za rękę pod stołem.

W trakcie posiłku dużo rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Dzieci zaczęły się w końcu nudzić więc zaczęły rozrabiać koło stołu. Nie zwracając uwagi na nie zagadałam się z wujkiem i nawet nie zauważyłam kiedy dzieci wypuściły Fetę z pokoju. Poczułam ciężar na kolanach i merdanie ogonem.
- Feta, cholera..- powiedziałam z przerażeniem w oczach.
- Co to za pies?- spytała Ania i zaczęła ją głaskać.
- Zabije- zgromiłam dzieci wzrokiem na co te uciekły.
- Kochanie- wstałam i przysunelam psa bliżej niej- to miał być prezent pod choinkę. Niestety ktoś się pośpieszył i plan poszedł się jeb..- nie dokończyłam.
- Alex! Słownictwo!- krzyknęła mama.
- Dobra, dobra ale wiesz  o co mi chodzi.
Anię wmurowało ale po chwili ucieszyła się jak małe dziecko.
- Dziękuję, to najlepszy prezent jaki mogłam dostać- przytuliła mnie i dała buziaka.
- To nie wszystko oczywiście- wyciągnęłam z kieszeni czarne pudełeczko- jeszcze to dla Ciebie- otworzyłam je przodem do niej- musiałam.

W środku była bransoletka z różowego złota z trzema zawieszkami- łapą psa, sercem i górami.
- Wiem jak bardzo kochasz góry, serce oznacza naszą miłość, a łapa to chyba wiadomo- pokazałam na psa- wesołych świąt kochanie- pocałowałam ją w usta.
- Jesteś cudowna Alex- przybliżyła się do mojego ucha- teraz dostaniesz pierwszą część prezentu, a w domu będzie ciąg dalszy.
Uśmiechnęłam się chytrze bo wiedziałam co to oznacza.
- W związku z tym o czym ostatnio rozmawiałyśmy postanowiłam, że kupię Ci coś co Ci się na pewno przyda.

Rozpakowałam swój prezent, a w pudełku był zestaw profesjonalnych noży do kuchni oraz jeszcze jedno małe pudełko. Popatrzyłam się na Anię ze zdziwieniem i otworzyłam je. W środku była czarna obrączka z grawerem od środka " A+A"
- Ha! I bardzo dobrze. Może to odstraszy te lampucery, które się kręcą koło Ciebie- zaśmiała się mama.
- No wiesz- popatrzyłam się z byka na nią- dziękuję Kochanie. Bardzo mi się podobają prezenty- dałam jej znowu buziaka i założyłam obrączkę na palec.
Każdy rozpakował swój pakunek z wielkim bananem na twarzy. Oczywiście największa radocha była u dzieci bo dostały przeróżne zabawki.

Po kawie i słodkościach nadszedł czas na śpiewanie kolęd. Wszyscy byli bardzo chętni więc w całym domu zabrzmiała gitara i fortepian, który stał niedaleko kominka. Na tym drugim urządzeniu grałam oczywiście ja bo uczyłam się od najmłodszych lat pod naciskiem taty. Ania usiadła koło mnie i się wtuliła w moje ramię.
Atmosfera była magicznie świąteczna, że aż było mi żal pożegnać się ze wszystkimi gdy musialysmy wychodzić.
Ania ucałowała wszystkich, a ja im tylko pomachalam i wyszłyśmy z domu. W trakcie jazdy do jej rodziców panowała między nami komfortowa cisza zaburzona świątecznymi piosenkami z radia.
- I jak Ci się podobało?- spytałam.
- Było cudownie. Zupełnie inaczej niż u mnie w domu. Zresztą sama zobaczysz za chwilę. Szkoda tylko, że musialysmy Fetę zostawić u Twoich rodziców ale przynajmniej dzieci mają zajęcie.
- Spokojnie. Jutro już zabierzemy ją do domu- uśmiechnęłam się do niej.

Podjechałyśmy pod dom Zalewskich. Stało już parę samochodów więc zaparkowałam obok jednego z nich i otworzyłam drzwi pasażerce.
- Poczekaj Ania- złapałam ją za rękę- chciałam Ci tylko powiedzieć, że kocham Cię i nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie. Naprawdę. Chcę żebyś była przy mnie już zawszze- pocałowałam ją w dłoń.
- Ja Ciebie też kocham. Chyba coś za bardzo udzieliła ci się atmosfera świąteczna bo co chwilę mi to mówisz.
- To źle?
- Bardzo dobrze- przysunela mnie do siebie i zaczęła namiętnie całować. Nie mogłam się oprzeć i złapałam ją za pośladki i ścisnęłam. Narastało we mnie podniecenie więc niechętnie musiałam się od niej oderwać bo zaszłoby to za daleko.
- Zajmę się Tobą jak wrócimy, a teraz chodźmy- pocałowałam ją jeszcze raz i pociągnęłam w stronę drzwi.
Otworzył nam pan domu i przywitał nieszczerym uśmiechem na mój widok. Mogłam się domyślić, że nie pasuje mu moja obecność ze względu na Ani byłego. Jebani teściowie- pomyślałam w duchu.
Przywitałyśmy się z każdym. Od wejścia do salonu można było od razu wyczuć sztuczność i oziębłość pasująca w tym domu. Przewróciłam oczami jak zobaczyłam, że zbliża się do nas zapewne były mojej dziewczyny.
- Aniu- rozchylił ręce- nawet nie wiesz jak się cieszę, że Cię widzę- przytulił ją ale ona go odepchnęła.
- Nie pozwalaj sobie- odwróciła się w moją stronę- Kochanie, to jest Cezary- mój były, a to jest Alex moja dziewczyna- przytuliła się do mnie.
- Nie powiem, że mi miło więc darujmy sobie- spojrzałam na niego z góry bo byłam wyższa od niego.
- Chociaż w jednym się zgadzamy- uśmiechnął się nieszczerze.
- Chodźcie, usiądziecie koło nas- machnęła Olka.

Nie ma sensu rozpisywać się nad tą kolacją bo naprawdę była dziwna. Czułam się bardzo niekomfortowo tak samo jak Ania. Mam wrazenie, że jej rodzice specjalnie zaprosili tego buca, żeby zrobić mi na złość. Na szczęście Ania cały czas była przy mnie i trzymała za rękę. Jedyne normalne osoby, z którymi mogłam sobie porozmawiać była Olka z Wojtkiem. Oni też za bardzo nie czuli się dobrze. Było to widać po ich zachowaniu.
Stwierdziłyśmy z Anią, że nie ma sensu tu dłużej siedzieć i po godzinie zwinełyśmy się do domu.

- To było..
- Chore- dokończyła za mnie- przepraszam Cię. Nie sądziłam, że moi rodzice coś takiego odwalą.
- Mogłam się tego spodziewać. Oni woleliby żebyś była z tym całym Cezarym, a nie ze mną.
- A kto tu ma więcej do gadania? Ja czy oni?
- Oczywiście, że ty kochanie- położyłam jej rękę na udzie.
- Wiesz co bym teraz chciała?- widziałam kątem oka jak przygryzła dolną wargę.
- Co takiego?- uśmiechnęłam się cwaniacko.
- Żebyś..- położyła dłoń na mojej dłoni i przesunęła ją pod swoją sukienkę- zrobiła mi dobrze.
Zacisnęłam jej udo od wewnątrz i przesunęłam dłoń na jej majtki.
- Mmm koronka- zaczęłam ją delikatnie masować- nie wytrzymam do domu.
- Musisz bo mam dla Ciebie niespodziankę kocie, a teraz- zabrała moją dłoń i położyła na kierownicy- gaz do dechy i do domu.
- Tak jest Pani Profesor- uśmiechnęłam się sama do siebie.

Ten MomentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz