Rozdział 29.2

148 33 14
                                    

2/2

Zmiana punktu widzenia



Na początku naiwnie wierzył, że po spotkaniu z przeznaczonym mu Obrońcą bez wahania powierzą się sobie nawzajem, będą dzielić życie i śmierć oraz sobie zaufają. Ale to, co go bardzo rozczarowało podczas tej podróży, to fakt, że nie było tak łatwo, jak sobie wyobrażał, aby ludzie ufali sobie nawzajem. Co więcej, Xiang Shu był Hu, a on Hanem. Jeszcze trudniej było im obu się ze sobą utożsamić.

Ale bez wzglądu na wszystko, to był dobry początek. Chen Xing przykucnął nad strumieniem i umył twarz lodowatą wodą. Teraz miał tylko nadzieją, że Che Luofeng będzie w stanie obudzić się tak szybko, jak to możliwe, a przynajmniej, że jego stan się nie pogorszy. Inaczej...

W tym momencie usłyszał, jak Xiang Shu szaleńczo krzyczy z namiotu!

Chen Xing prawie wpadł do strumienia. Natychmiast odwrócił się i pobiegł z powrotem do królewskiego namiotu.

- Co się stało?!

Xiang Shu obejmował Che Luofenga i nie mógł przestać drżeć. Miał głowę schowaną w jego ciele, podniósł się i ze łzami w oczach spojrzał na Chen Xinga.

Che Luofeng otworzył oczy i jego usta lekko się poruszyły. Powiedział coś cicho, ale oczy miał puste.

- Świetnie! – Chen Xing poczuł swędzenie w nosie, gdy to zobaczył. – Wspaniale! W końcu się obudziłeś!

Xiang Shu chciał płakać, ale zamiast tego się roześmiał. Chen Xing po raz pierwszy zobaczył, jak zatraca się w ten sposób. Cała trójka zaczęła się śmiać, jakby byli bandą głupców.

Che Luofeng obudził się – ta wiadomość rozeszła się jak pożar jeszcze tego samego dnia. Ludzie Rouran tłumnie przybyli i ukłonili się, aby podziękować Xiang Shu i Chen Xingowi za uratowanie żucia Che Luofenga. Dostarczyli nawet wiele prezentów, które wypełniły cały namiot. Chen Xing zjadł smażone i suszone sazi, które zostały wysłane. Ze złotą i srebrną biżuterią wiszącą na całym ciele, wypił filiżankę mlecznej herbaty, wyglądał jak miejscowy bogaty właściciel ziemski, gdy kontynuował leczenie pacjentów.

Tymczasem Xiang Shu był tak zmęczony, że zaszył się w namiocie, gdzie spał cały dzień i noc.

Che Luofeng tymczasowo przebywał w namiocie Xiang Shu, aby Chen Xing mógł się nim w każdej chwili zaopiekować. Ten dziedzic Ruoran w dziwny sposób ledwo mówił językiem Han, był bardzo wesołym i aktywnym człowiekiem. Od czasu do czasu, po wypowiedzeniu kilku słów, zaczynał się śmiać sam z siebie. Po tym, jak Che Luofeng odzyskał przytomność, Xiang Shu powrócił do powściągliwej ekspresji. Nawet przed swoim zaprzysiężonym bratem był poważny i zawsze wyglądał, jakby nie mógł go znieść.

Wygląda na to, że ten facet jest taki dla wszystkich, pomyślał radośnie Chen Xing. Nie jestem jedynym, którego nie może znieść.

- Ten wilk podbiegł – zaczął Che Luofeng. Opisywał Chen Xingowi dzień, w którym napotkał niebezpieczeństwo. – I jakby wyrabiał ciasto, zaczął mnie ugniatać w kółko, a potem owinął mnie jak pieroga...

- Hahaha – Chen Xing prawie zakrztusił się mleczną herbatą. Analogia Che Luofenga była dość dziwna. - Nie możesz tak mówić!

- Gdyby nie to, że zostałem podrapany przez wilka, zanim zostałem zaatakowany przez Akele, ta mała rana nie stała by się duża – powiedział Che Luofeng.

Dinghai Fusheng Records | Tom 2: Cangqiong Yilie [PL]Where stories live. Discover now