Rozdział 42.1

106 32 3
                                    

W niewoli

Niechęć wyraźnie narastała; wyglądało to podobnie do wiru wznoszącego się w niebo. Chen Xinga spowijała ponura i intensywna wichura, gdy starał się jak najlepiej kontrolować grzechotkę. Uraza najpierw udawała, intensywnie walcząc, zanim przekształciła się w ogromną, starożytną, mityczną bestię Zheng.

Pięć ogonów, jeden róg i kształt szkarłatnej pantery – urażony duch Zheng nieustannie walczył w trąbie powietrznej, rycząc, brzmiał, jak uderzenia głazu: dźwięk, który niosl się na sto li. W momencie, gdy pojawił się Zheng, żywe trupy przestały atakować miasto. Wszyscy odwrócili się od pola bitwy i skupili na Chen Xingu.

- Odzyskajcie to! – Krzyknął rozpaczliwie Zhou Zhen.

Niewzruszona grzechotką kawaleria Rouran zawracała z miasta w kierunku pola bitwy. Karakorum, które zostało prawie zdobyte, nagle znalazło się pod mniejszą presją. Plemiona osłabiły wrogów, zanim wyszły na wsparcie Wielkiego Chanyu, Xiang Shu.

Ta niechęć jest zbyt silna... Jest jeszcze trudniejsza do kontrolowania niż Lustro Yin Yang.

Mimo że Chen Xing od dziecka zapoznawał się z wszelkiego rodzaju magicznymi mocami, nadal niezwykle trudno było mu poradzić sobie z tym poziomem potężnych magicznych artefaktów. Nie wspominając już o tym, że uraza owinięta wokół grzechotki, nieustannie szukała sposobów, aby włamać się do jego serca, chcąc stać się z nim jednością.

Nie wytrzymam dłużej! Otaczające go żywe zwłoki stopniowo wymykały się spod kontroli. Chen Xing starał się potrząsnąć grzechotką.

Z dźwiękiem „dong" setki tysięcy żywych trupów podążyło za komendą grzechotki w dłoni Chen Xinga i zmieniało kierunek. Xiang Shu ponaglił konia, wymachując mieczem, gdy ruszył w kierunku Che Luofenga.

- Shulu Kong?! – Che Luofeng łapał oddech.

Xiang Shu trzymał swój szeroki miecz w jednej ręce, stojąc przed Chen Xingiem i blokując Che Luofenga.

- Che Luofeng! – Krzyknął Xiang Shu. – Wytłumacz mi to wszystko!

- Xiang Shu... Xiang Shu... - Serce Chen Xinga doznało ciężkiego ciosu po aktywacji magicznego artefaktu. Ciągle sapał tracąc siły. Kładąc jedną rękę na piersi, kołysał się z boku na bok, jakby miał upaść na śnieg.

Che Luofeng szydził, pochylając się nieco i obserwując każdy ruch Xiang Shu.

Przed nim znajdował się Che Luofeng, a za nim Chen Xing, który był na skraju upadku. Xiang Shu przez ułamek sekundy poczuł się roztargniony. To nie był czas na zawracanie sobie głowy Che Luofengiem; powinien zaopiekować się Chen Xingiem. W przeciwnym razie, gdy kawaleria Rouran powróci, obaj z pewnością znajdą się między nami. Gdyby wkroczyli, nawet posiadając niebiańskie umiejętności, Xiang Shu nie byłby w stanie zagwarantować bezpieczeństwa Chen Xingowi.

- Czy możesz wytrzymać? – Oczy Xiang Shu były skupione na ruchach Che Luofenga. Jednoczesne podtrzymywanie Chen Xinga i opieka nad Che Luofengiem były naprawdę trudne.

- Nic mi nie jest – Chen Xing miał problemy z oddychaniem i prawie nie mógł utrzymać się na nogach. – Odejdź... Wrócą wkrótce... Po prostu mnie zostaw! Szybko! Idź!

Z daleka powróciła kawaleria Rouran i szybko zebrała się wokół nich. Twarz Che Luofenga była pełna goryczy. Właśnie wtedy, gdy miał go zaatakować, Xiang Shu w końcu dokonał wyboru. W rzeczywistości porzucił Che Luofenga i chłodno powiedział:

- Xiao Shan! Chodź!

Potem wziął Chen Xinga na konia, zawrócił i przedarł się przez oblężenie!

Dinghai Fusheng Records | Tom 2: Cangqiong Yilie [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz