Rozdział 41.2

123 32 4
                                    

Bęben Zheng



Stało się to szybciej niż się spodziewano, ale Xiang Shu zorganizował całą obronę miasta w ciągu dwóch dni od przybycia do Longcheng. W obecnej sytuacji, dopóki nie będzie burzy śnieżnej, solidna obrona miasta Karakorum będzie w stanie wytrzymać tę żywą trupią armię przed dwa lub trzy dni.

Xiao Shan chciał skoczyć prosto z wieży miejskiej i iść na wojnę, ale został złapany przez Chen Xinga.

- Nie teraz! Poczekaj na przybycie Xiang Shu!

Chen Xing kilkakrotnie aktywował Lampion Serca. Xiang Shu poprowadził już kawalerię Tiele na pozycję; wjechał konno pod bramy miejskie i spojrzał w dal.

- Musimy znaleźć sposób na złapanie głównodowodzącego i tym razem spróbować utrzymać go przy życiu – powiedział Chen Xing. – Chcę porozmawiać z Sima Yue i coś wyjaśnić.

Chen Xing spojrzał na Xiang Shu. Po tak wielu walkach pozostawił niemal niezwyciężone wrażenie w jego sercu i wiedział, że Xiang Shu będzie w stanie to zrobić. Gdyby udało się sprowadzić opancerzonego na czarno generała Sima Yue, z pewnością byłoby to pomocne w znalezieniu kryjówki Shi Hai i Chiyou.

- Najpierw obrońmy miasto – powiedział Xiang Shu. – Unikaj walki poza murami, znajdę sposób, aby mieć oko na Xiao Shana i nie pozwolę mu robić kłopotów.

Pierwszą falą armii żywych trupów była piechota, a następną kawaleria. Wzbierająca śnieżna mgła zasłaniała im pole widzenia, uniemożliwiając wyraźne widzenie głównodowodzącego; przywódca wroga najwyraźniej nie miał zamiaru się pokazać.

- Wszystkie te ciała, skąd się biorą? – Mruknął Chen Xing.

- W promieniu tysiąca li – odparł wódz Tiele – musieli odwiedzić każde miejsce pochówku.

Zwyczaj pochówku w niebie nadal istniał wśród Husów i tylko ci, którzy popełnili poważne błędy, jeńcy wojenni i niewolnicy, nie mogli być pochowani w ten sposób. Przez dziesięciolecia wokół gór powstało wiele przypadkowych grobów, z których większość pokrywały kamienie. Wróg niespodziewanie użył miejscowych materiałów i znalazł i obudził tak wiele żywych trupów.

- Pazury! Pazury! – Xiao Shan wielokrotnie wspinał się na Chen Xinga, próbując odzyskać skonfiskowaną broń.

- Nie teraz! – Odpowiedział Chen Xing. – Kiedy pójdziemy do bitwy, pójdziemy razem.

Xiao Shan musiał się poddać i stanąć na szczycie murów miejskich, obserwując bitwę z Xiang Shu i Chen Xingiem. Na murach było wielu łuczników. Wszyscy Hu poza Wielkim Murem urodzili się niesamowitymi strzelcami wyborowymi; zapalali ogniste strzały jedna po drugiej. Dowodzeni przez różnych wodzów klanów, stali na wysokości, tworząc niezniszczalną linię obrony.

W ciągu ostatnich kilku dni Xiang Shu, spotykał się z przywódcami klanów, opowiadając im historię Demonów Suszy. Po tym, jak Hu dowiedzieli się, skąd pochodzą potwory i czym właściwie są, przestali się bać. Co najwyżej walczyli mocniej i podejmowali większe środki ostrożności.

W tej chwili wyraz twarzy wszystkich był poważny, a wewnątrz i na zewnątrz miasta panowała dziwna cisza. Słychać było tylko szelest żywych trupów poruszających się po śniegu. Śnieżna mgła pokrywała wszystko, a kiedy zwłoki zbliżyły się do ich granic Xiang Shu krzyknął:

- Strzelać!

W jednej chwili ogniste strzały przeleciały po całym niebie w kierunku burzy śnieżnej poza miastem!

Dinghai Fusheng Records | Tom 2: Cangqiong Yilie [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz