28

233 17 0
                                    

Niall szybko wrócił do pełni sił. Nim się obejrzeli, Horan już na nowo zachowywał się jak swoje normalna wersja. co pozwoliło odetchnąć wielu osobom na statku. Wydawało się, że najbardziej wpłynęło to na Malika, który nie chodził już taki zmartwiony.

Kiedy Harry zapytał się go o to, Zayn odpowiedział jedynie, że ich dwójka wyjaśniła sobie wiele rzeczy i niedomówień, które powstało między nimi. Styles nie wiedział, o co dokładnie chodziło, ale cieszył się ich szczęściem. Musiał zająć się również swoim życiem i podzielał w pewien sposób zasadę Nialla w tym, aby zająć się swoją dupą, a nie każdego dookoła. Jeżeli ktoś będzie chciał z nim porozmawiać to w porządku, ale póki nie zauważy niczego podejrzanego, to nie miał zamiaru się wtrącać. Wszyscy w końcu byli dorośli.

Ale na samą myśl o jego życiu może lekko się uśmiechnął. Bo przecież nadal dużo się w nim zmieniało. W życiu by nie pomyślał, że mógłby być taki... Wolny i zadowolony. Teraz, kiedy wychodził ze swoich kwater, kompletnym przypadkiem wpadał na kapitana, z którym wymieniał drobne pocałunki. Zdecydowanie to wszystko posuwało się do przodu, ale omedze podobała się ta drobne uwaga, która zostawała ucinana, kiedy tylko wchodzili na mostek i zajmowali się pracą. Cieszył się, że potrafili postawić między sobą wyraźną granice, jeśli chodziło o ich znajomość.

Często nadrabiali te godziny wieczorami. Ponieważ nie mieli zbyt wielu okazji, aby randkować jak normalna para, najczęściej zaszywali się gdzieś na pokładzie, najczęściej rozmawiając albo marząc o przyszłości. Kiedy tylko mieli więcej czasu na lądzie, Louis starał pokazywać się mu miejsca, które znał.

Najbardziej jednak uwielbiał, kiedy siedzieli razem w kwaterach kapitana, tylko we dwójkę. Czasami wtedy czytali prawdziwe, papierowe książki — co dla Harry'ego było bardziej niż niesamowite, ponieważ on nie był przyzwyczajony do takiej formy — albo siedzieli na podłodze okrytej miękkimi kocami, tuż przy oknie, obserwując bezmiar kosmosu. Lubił ten czas, bo mógł odpoczywać w ciepłych ramionach, słuchając cichego głosu i czując pocałunki na całej swojej twarzy. Zdarzało się również, że były to ciche wieczory, kiedy każdy z nich zagłębiał się w swoich myślach, ale było to równie miłe.

I chociaż wydawało się, że ich relacja była głęboka, to wydawała się taka tylko na polu psychicznym. Prawdą było to, że przez te tygodnie nie posunęli się do niczego więcej. Jedynie raz czy dwa, no dobrze może dokładnie osiem razy, Harry zasnął w czasie takiego wspólnego wieczoru, budząc się kolejnego dnia na łóżku kapitana, razem z samym Louisem, który jednak nie przytulał go jak zawsze to sobie omega marzyła. Zamiast tego alfa spała rozwalona na łóżku, na dodatek kradnąc przykrycie. Na szczęście jednak Styles zwykle nie musiał długo walczyć, bo niedługo później zaczynała się ich praca. Chociaż wstanie z ciepłego łóżka, które pachniało Louisem wcale nie było dla omegi takie proste. Było duże i miękkie, prawie jak w domu.

I na myśl o tym, co kiedyś nazywał domem, rany w jego sercu odzywały się na nowo. Wiedza, że nie miał już miejsca w świecie, do którego mógłby wrócić. Teraz był tylko statek. Oczywiście wydawało się, że z każdym tygodniem był w stanie pogodzić się z tym bardziej i bardziej, chociaż nie było to łatwe. Nie mógł nawet pożegnać się ze swoimi rodzicami, a wątpił, aby Rada chciała utrzymać ich przy życiu. Nie przez sprawę z pieniędzmi, nie przez niego.

Jednak życie musiało toczyć się dalej.

Nie widział nawet, jak szybko minął mu czas. Druga przesyłka zamieniała się w trzecią, a ta nagle w piątą. Spędził już kilka miesięcy na statku i wydawało się, że zdążył pogodzić się ze wszystkim, co działo się w jego życiu. Że to miejsce stało się jego domem, a osoby na statku - rodziną. Teraz znał już niemal każdy korytarz, a jego kwatery przestały już być tak bezosobowe jak wcześniej.

✓ | Somewhere between the starsWhere stories live. Discover now