Do czasu

5.6K 114 17
                                    

*Perspektywa Hailie*:

Po obudzeniu się, nie miałam ochoty nawet wstawać. Wiedziałam, że znów pojedziemy do szpitala. Miałam dość widoku tych czterech białych ścian, ale bardzo martwiłam się o chłopaków, dlatego zdecydowałam, że pojadę. Kiedy zeszłam na dół, Dylan siedział w salonie. Usłyszałam od niego miłą informację, że chłopcy są już w domu. Uspokoiło mnie to. Ruszyłam do kuchni, gdzie zjadłam śniadanie, a następnie dołączyłam do Dylana. Oglądał on jakiś sparing bokserski. Chyba takie ubogie FAME MMA.

-Dylan, co ty oglądasz- westchnęłam z ironią.

-Dwóch zawodników bije się o hajs.
-Interesujące.

Wolałam nie dyskutować z nim o mojej opinii na ten temat. Nie lubiłam, kiedy moi braci się bili. Szczególnie, gdy chcieli dokopać jakiemuś kolesiowi, który na mnie krzywo spojrzał. Widziałam, jak Tony schodzi na dół i podchodzi do ekspresu, aby zrobić sobie kawę.

-Wszystko dobrze?- zapytałam, gdy już znalazłam się w kuchni.

-Tak, spokojnie. Nie martw się, mała Hailie.

-Zawsze się martwię, jeszcze nie zauważyłeś?

-Naprawdę, niepotrzebnie.

Po chwili zjawił się Shane. Nie było z nim chyba najlepiej, bo sięgnął do szafki po tabletki przeciwbólowe.

-Co ci jest?- zapytał Tony.

-Głowa mnie napierdala, ale przejdzie.
-Idź się lepiej położyć- powiedział już z większą troską w głosie.

-Tak zrobię- odpowiedział i wspiął się z powrotem na górę.

Reszta dnia minęła spokojnie. Wieczorem siedliśmy razem do kolacji. Shane czuł się już lepiej. Następnego dnia mieliśmy iść do szkoły, dlatego nastawiłam budzik i położyłam się wcześniej.

(tydzień później)

Przez cały tydzień nic się nie działo. Normalnie chodziliśmy do szkoły i robiliśmy to co zawsze. Było spokojnie, było dobrze, oczywiście do czasu.

-------------------------------
Ocena, krytyka i błędy -> ->

Rodzina Monet- moja wersjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz