Odpowiedz

2.2K 65 64
                                    


*Perspektywa Tony'ego*:

Co ja zrobiłem... co ja cholera zrobiłem?! Kurwa dlaczego?! Po chuj uciekłem?! Widok bezsilnego Shane'a, który opada z sił był dla mnie szokujący. Poczułem ból w sercu, że doprowadził się do takiego stanu i to przeze mnie. 

Zobaczyłem, że traci równowagę na schodach i gdybym go nie złapał to zapewne runąłby na podłogę.

-Shane?! Cholera, co ci jest?!- łzy spłynęły mi po policzkach.

Jego skóra wręcz parzyła, a to, że był nieprzytomny jeszcze bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, że jego organizm jest na skraju wyczerpania. Już jak schodził po tych jebanych schodach widać po nim było, że ledwo się trzyma. 

Delikatnie osunąłem się na ziemię dalej podtrzymując Shane'a. Położyłem go na podłodze i próbowałem ocucić.

-Shane przepraszam... Proszę obudź się...- wydusiłem przez łzy.

Nagle na schodach ujrzałem Hailie.

-Shane!- pisnęła, kiedy zobaczyła mojego nieprzytomnego bliźniaka.- Tony?! Co ty tutaj robisz?! Wróciłeś?! I co z Shane'm?!

-Hailie idź po Vincenta!- krzyknąłem, co przywołało Dylana.

-Co wy tu kurw... o cholera Shane!- on również przeraził się na jego widok.

Nie wiedziałem, co robić. Dobrze, że Hailie się mnie posłuchała i poszła zawołać Vincenta, który właśnie się zjawił razem z Willem.

-Tony, co tutaj się stało?- Will próbował coś ode mnie wyciągnąć.

-Nie wiem... on tak po prostu zemdlał... Kurwa, co z nim jest?!

-Spokojnie, za chwilę mu pomożemy.

Pozwoliłem im działać, bo wiedzieli, co robić. Udało im się ocucić Shane'a, ale dalej był trochę zdezorientowany, dlatego przenieśli go do jego pokoju. Nie dali mi nawet z nim porozmawiać.

Will z nim został, a mnie zawołano do gabinetu Vincenta. Byłem roztrzęsiony i strasznie bałem się o Shane'a, a on teraz kurwa chciał mnie przesłuchiwać.

-Gdzie byłeś?- nie owijał w bawełnę.

-Nie mam ci nic do powiedzenia- od samego początku wiedziałem, o co będzie pytał.

-Gdzie byłeś?- powtórzył.

-Teraz cię to tak interesuje? A ty gdzie byłeś, kiedy kurwa byłem załamany do tego stopnia, że odważyłem się uciec?

-To inna kwestia.

-Serio? Mi się wydaje, że ta sama.

-Źle ci się wydaje. Gdzie byłeś? Odpowiedz.

-Z dala od was wszystkich. Jedyne czego żałuję to, że zostawiłem Shane'a i tylko dlatego wróciłem.

-Sugerujesz, że powinienem wszczepić ci lokalizator pod skórę?- zapytał wyciągając na blat mój telefon, który zostawiłem w Tajlandii. – Ktoś mógł cię porwać. Adrien dalej jest na wolności i zapewne czeka na odpowiedni moment, aby znów wprowadzić w życie swój plan, którego celu w dalszym ciągu nie znamy.

-Mam gdzieś Santana. Jak mu tak zależy to niech sprzeda mi kulkę w łeb i będzie po sprawie.

-Dobrze wiesz, że on taki nie jest. Nie robi tego wszystkiego bez powodu, a twoja nieodpowiedzialność daje mu wolną drogę.

-Weź mnie już ukarz i tyle.

-Kara cię nie ominie, ale najpierw chciałbym wiedzieć kilka rzeczy, więc będziesz przeciągał, czy w końcu powiesz gdzie byłeś?

Rodzina Monet- moja wersjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz