42. Simon Petrikov - What if... || Pora na Przygodę: Fionna i Cake

30 1 0
                                    

Usłyszałem głos blondynki. Razem z Cake znalazła jakieś kasety... Podejrzewam jakie. Zobaczyłem jak BMO odpala jedną z nich. Szybko zacząłem poszukiwać korony, by nie myśleć o tym, jakie głupoty tam wyprawiał Lodowy Król, czyli innymi słowy ja.

- Hej Simon, chodź tutaj! Musisz to zobaczyć!- wykrzyknęła Fionna w moją stronę.

- Podziękuję.- odpowiedziałem i poszedłem za sterty śmieci.

Słyszałem jak obie komentują nagrania oraz jak się śmieją. W momencie, gdy usłyszałem, że skończyło się nagranie to kątem oka zobaczyłem złoty błysk.

- Naprawdę taki był w koronie?- usłyszałem jak zapytała się swojej kotki Fi, ale przestałem się na tym skupiać.

Poszedłem w stronę błysku i po chwili stałem nad koroną, która przez około tysiąc lat utrzymywała klątwę nade mną. Niepewnie wziąłem ją i poszedłem do grupy.
Podszedłem do nich i dopiero po chwili zauważyli moją znajdę.

- Stworzę zaklęcie, dzięki czemu pojawi się portal i założę koronę. Musi się udać.

- Jesteś tego pewny?- zapytała Fionna, a Cake od razu zaczęła mówić.

- Będziemy mieli niesamowity świat! Będzie tak jak w Ooo!- szczęśliwa się rozciągnęła ukazując swoje nowe możliwości.

Spojrzałem na BMO i cicho zacząłem.
- Sądzisz, że Jerry posiada w sobie magię?

- Oczywiście, że posiada.- odpowiedział mi.- A co?

- Do zaklęcia potrzebna jest czyjaś magia. Dzięki niemu może się udać. Jedynie, czy się zgodzi...- zacząłem omawiać bardziej problematyczną część planu.

- Oczywiście, że się zgodzi.- szybko stwierdził BMO.- Chodźmy do niego!- wykrzyknął i od razu ruszył w stronę zamieszkania nieznanego nam Jerry'ego.

Zeszliśmy po schodach na dół groty i ujrzeliśmy Króla Złego (The Lich). Od razu odskoczyłem i upadłem. Korona przeturlała się pod stopy antagonisty.

- Hej Jerry. Mógłbyś użyczyć swojej magii, by mogli się przedostać do swojego wymiaru?- zapytał wprost BMO.

Oczy postaci zaświeciły się, a jego głos rozbrzmiał po całym pomieszczeniu.
- Dobrze.

Wstałem i uszykowałem wszystko do rytuału. Po chwili zacząłem pod nosem potwarzać zaklęcie, a rękami wymahiwałem.

- Wskaż mi drogę i daj mi przejście...- wymawiałem formułkę.
(Reveal the path and grant me passage)

- Jest portal!- usłyszałem głos Fionny.

- Wejdźcie do niego.- odpowiedziałem jej natychmiastowo.

- Masz koronę.- Cake mówiąc to założyła mi koronę na głowę.

Pojawiły się głosy, które jeszcze przed kilkoma laty miałem nadzieję, że nigdy nie usłyszę. Moje włosy zaczęły zmieniać kolor z brązowych na białe. Poczułem moc, siłę oraz możliwość zrobienia wszystkiego co bym chciał. Zaśmiałem się i zacząłem tworzyć lód.
Zacząłem tracić nad sobą kontrolę. Wyciągnąłem zepsutego pilota. Wiem, że mi się uda i robię to o czym myślę - naprawiam go. Po chwili trzymam już całe urządzenie.

- Czas podbić wartościowy wymiar.- powiedziałem i nacisnąłem guzik.

Otworzyłem oczy i zobaczyłem Fionnę oraz Cake. Zacząłem atakować je lodem. Obie przerażone odskoczyły i zaczęły przede mną uciekać. O nie, nie dam się tak łatwo. Pobiegłem za nimi. Teraz moja kondycja jest lepsza niż bez korony. Moje ciało jest teoretycznie młodsze.
Wybiegłem za blondynką i kotem na równiny, gdzie strzelałem mocą byle utrudnić im ucieczkę. Nie zauważyłem kiedy moja korona nie była już na głowie, ale moja moc zniknęła.
Przeraźliwie zacząłem oglądać się wokół siebie, by ją odzyskać. Zobaczyłem rożowo włosą królewnę oraz królową wampirów.

- Simon! Odbiło ci?! Skąd masz koronę?!- zaczęła wykrzykiwać Marcelina.

- Ja...- miałem już warknąć na nią ale wszelkie moce korony opuściły mnie. Spojrzałem na swoje ręce i po chwili na Fionnę i Cake.- Przepraszam. Nie wiem co we mnie wstąpiło...- powiedziałem cicho i upadłem na kolana.

To było silniejsze ode mnie. Płakałem jak bóbr. Zdałem sobie sprawę, że nawet dla nich nie dam rady być Lodowym Królem. Jest to dla mnie za trudne... Poczułem jak ktoś mnie tuli. Nie patrząc na tą osobę wtuliłem się wyrzucając wszystkie emocje, które były we mnie od lat.
Otworzyłem czerwone od płaczu oczy i zobaczyłem Marcysię oraz Fionnę. Westchnąłem.

- Nie dam rady uratować wasz świat.- powiedziałem w stronę blondynki. Zobaczyłem jak lekko kiwnęła głową rozumiejąc wszystko.- Przepraszam cię, Marcelino... Ale chcę byś mnie zrozumiała... Świat Fionny i Cake zniknie w tym samym czasie co ja umrę, dodatkowo jest on pozbawiony wszelkiej magii przez to, że ja jestem pozbawiony jej... Nie chciałem by oni wszyscy umarli, bo jestem samolubny...- opowiedziałem jej.

Nastoletnia wampirzyca przytuliła mnie mocniej.- Obiecaj mi już na zawsze, że nigdy nie założysz tej głupiej korony.- poprosiła, na co po chwili odpowiedziałem zgadzając się.

Cake podszedła do mnie i zauważyła coś.
- Portal w ciągu dalszym jest otwarty!- stwierdziła pozytywnie, mimo wcześniejszego bycia negatywną do życia w normalnym świecie.- Chodźmy może.- zaproponowała.

- Ale co będzie z Simonem?- zapytała kocicę Fionna.

- O mnie się nie martwcie. Mam tutaj ważną dla mnie osobę, która mi pomoże.- odpowiedziałem i delikatnie się uśmiechnąłem.

Gdy obie stanęły za mną to byłem niepewny... Po chwili poczułem mrowienie dwa razy. Nie minęła sekunda i zacząłem mocno kaszleć. Udało mi się dopiero kilka chwil później odkrztusić to co mnie dusiło, a na dłoniach posiadałem mały sześcian.

- Świat Fionny i Cake...- pod nosem mruknął, a magiczne pudełko zmieniło się w kwiat mleczyka, który był w fazie dmuchawca.

Usłyszałem jak ktoś dzwonił i sięgnąłem do kieszeni. Odebrałem, mimo, że jest to telefon Fionny.

- Było fajnie ciebie poznać, Simon.- powiedziała Fi. Uśmiechnąłem się lekko.

- Nasza przygoda była ciekawym doświadczeniem.- odpowiedziałem.- Mam prezent dla ciebie.- dodałem i o chwili sięgnąłem ręką do portalu, nie zwracając kompletnie uwagi na Marcysię oraz Boonie.

- Czy to...- zaczęła mówić blondynka.

- Tak. To wasz świat. Zróbcie z nim co chcecie.- stwierdziłem i poczułem jej dłoń.

- Telefon sobie zostaw. Będziemy mieli kontakt, racja?- powiedziała i zabrała kwiat ale moją rękę ciągle trzymała.

- Oczywiście.- odpowiedziałem i uścisnąłem jej dłoń.

Kilka chwil później rozłączyliśmy się, a rękę wyciągnąłem z portalu, który momentalnie się zamknął. Przytuliłem ponownie Marcelinę.

- Nie uwierzysz w to co powiem ale...- zacząłem jej opowiadać historie, jaką następnie napisałem.

Swój styl życia zmieniłem. Wcześniej co nie lubiłem, teraz opowiadam z uśmiechem.

One dały mi nadzieję na lepsze jutro. Przestałem myśleć o tym, czego... A bardziej kogo nie ma.






To jest dziwne tak pisać dalej i to jeszcze czymś z dupy wziętym ale miejcie. Muszę wreszcie napisać tutaj te 101 one shotów, racja? Haha!
Miłego spędzania życia!

Bayo!

101 Moich Psychicznych One ShotówOù les histoires vivent. Découvrez maintenant