2.3

599 22 23
                                    

— Tylko proszę kurwa nie zarzygaj mi tapicerki.- Powiedział Merhani pomagając Michałowi wejść do auta.

Kiedy Kuba pomógł Rychlikowi wejść, sam wsiadł na miejsce pasażera i mogliśmy już ruszać.

— Czyli rozumiem, że tak teraz często jest.- Spytałam Merghaniego, odwracając na chwilę głowę do tyłu, żeby spojrzeć na Michała, który leżał na z tyłu.

— Praktycznie codziennie.- Odpowiedział.

— Jestem białym chłopcem z zakrwawionym sercem na mej dłoni...- Zaczął śpiewać Michał, siedzący za nami.

— Zamknij morde zjebie, zaraz będziesz tyrał na nogach do domu.- Odpowiedział mu wkuriwony Merghani, na co Multi tylko się zaśmiał.

— Ja pierdole, ja już mam tego dość, on się zachowuje jakby miał 18 lat, a nie 26...- Powiedział Merghani odwracając się z powrotem w kierunku jazdy.

Nie odpowiedziałam na to. Byłam zbyt zamyślona, czułam się trochę winna, no bo Michał zaczął się upijać po naszym zerwaniu. Z drugiej strony jednak, próbowałam to sobie jakoś usprawiedliwić, no bo nie doszło by do tego, gdyby notorycznie mnie nie zdradzał.

— Ej, ej, ej, ale ty skręcaj a nie.- Powiedział Merghani, po tym jak prawie przegapiłam zjazd do jego domu.

— A dobra, o boże sorry, zamyśliłam się.- Odpowiedziałam wytrącona z transu.

— Dobra, to jak chcemy go wyciągnąć?- Spytałam Kubę, wychodząc z auta.

— No, postaram się go jakoś zaciągnąć.- Powiedział, poprawiając włosy.

— Nie pomóc Ci?

— No co ty, ty go nawet nie podniesiesz.- Dodał.

— Dominiki nie ma w domu, co nie?- Zapytałam.

— Nie, będzie dopiero jutro.- Powiedział, pomagając Michałowi wyjść z auta.— Dzięki za wszytsko, zaraz Ci zamówię ubera i będziesz mogła wrócić.- Dodał.

— Nieeee, Julcia, powiedziałaś, że mnie nie zostawisz.- Powiedział Rychlik, oparty o ścianę, kiedy Merghani otwierał drzwi do domu.

— Nie, już dzisiaj kurwa przegiąłeś.- Powiedział Kuba, wprowadzając go do domu.

— Mogę zostać, i tak już napisałam Oskarowi, że jestem z nami, także spokojnie.- Wypaliłam od razu, nie wiedziałam do końca, czy to będzie dobry pomysł.

— No dobra, to nawet lepiej.- Powiedział Merghani.

Weszliśmy do domu Kuby i Dominiki, nie zmieniło się tu za dużo od tych dwóch lat, wszytsko jest tak jak zapamiętałam.

— Możesz pójść spać do pokoju gościnnego, ja tu z nim zostanę.- Powiedział Merghani, patrząc na prawie nieprzytomnego Michała.

— Nie Kuba, ty idz na spokojnie się wyspać, jesteś zmęczony po całym dzisiejszym dniu, ja z nim zostanę.- Powiedziałam.

— No dobra, ale jakby coś odpierdalał to mnie obudź i dzięki jeszcze raz za wszystko.- Powiedział, idąc na górę.

No to zostaliśmy sami, brakowało mi go. Mimo tego, jak się skończył nasz związek i wszystkich innych komplikacji, tak strasznie mi go brakowało.

Usiadłam obok niego, spojrzałam na jego twarz. Była taka zmęczona, wyglądał tak, jakby nie spał przez ostatni miesiąc.

Chwilę po tym, jak usiadłam obok, od razu przyciągnął się lekko i położył głowę na moje kolana. Moja ręka od razu powędrowała w kierunku jego twarzy i włosów, gładząc je delikatnie.

Bez Serca || Young MultiWhere stories live. Discover now