Nie zastanawiałam ani chwili dłużej, jechałam do Warszawy.
Wzięłam małą walizkę, musiałam się spakować, bo podejrzewałam, że zostanę tam dłużej.
Nawet się nie malowałam, ubrałam moją czarną krótką kurtkę z north face'a naę czarny baggy t-shirt, szare dresy i ubrałam swoje Mihary.
Wzięłam wszytsko i zamknęłam drzwi szybko kierując się w stronę swojego auta. Była pierwsza w nocy, w Warszawie będę najszybciej o 6, ale przez tą całą tą akcję nawet nie chciało mi się spać.
— Jadę do was.- Zadzwoniłam do Merghaniego.
— Co? Jest 1 w nocy, popierdoliło Cię?- Powiedział Kuba.
— Jeszcze nie, ale jak dowiem się o czymś jeszcze, to może tak być.- Powiedziałam skupiając się na drodze.
— No dobra, ale uważaj tam, zaraz Ci wyślę w którym szpitalu jest.- Powiedział, po czym się rozłączył.
***
W Warszawie byłam lekko po 6. Nie czułam nawet zmęczenia, jedyne o czym teraz myślałam to o Michale i o tym co się z nim dzieje, a przede wszystkim dlaczego to zrobił.
Podjechałam pod szpital, w którym był Michał. Zobaczyłam znajomą sylwetkę przed wejściem. Był to Merghani, palący papierosa. Szybko wysiadłam z auta I pobiegłam w jego stronę.
— I co u niego? - Zapytałam, przytulając go na przywitanie.
— Jest w śpiączce, chyba jutro go będą wybudzać, na razie wiem tyle, że ten kretyn pomieszał wódę z benzo.- Powiedział Kuba, zaciągając się papierosem.
— Kurwa mać, czemu i po co to zrobił.- Powiedziałam, przecierając oczy.
— Nie wiem, spodziewałem się po nim wszystkiego, ale akuart tego najmniej.
— Dobra, jedź do domu. Idź spać, bo nie spałeś całą noc.- Powiedziałam
— A ty jechałaś całą noc tutaj.- Powiedział próbując się ze mną pokłócić.
— A ty całą noc przy nim siedziałeś, teraz moja kolej.- Powiedziałam puszczając mu oczko.
— Spadłaś mi z nieba.- Powiedział uśmiechając się i idąc w kierunku swojego auta.
Nie czekając ani chwili dłużej, weszłam do środka budynku.
Pielęgniarka poinformowała mnie w gdzie leży Michał i jak dojść na oddział toksykologii.
Weszłam na salę i zobaczyłam Michała. Od razu napłynęły mi łzy do oczu. Usiadłam na krześle obok niego, złapałam go za jego rękę. Nie mogłam powstrzymać łez, bo mimo wszystko czułam się w części winna temu wszystkiemu.
Obudziło mnie lekkie szturchanie w ramię, to była Dominika.
— Boże Julcia, jesteś w chuj zmęczona i to widać.- Powiedziała lekko pocierając kciukiem moje ramię.
- Która jest godzina?- Zapytałam zaspanym głosem, podnosząc głowę z barierki łóżka Michała.
— No będzie po 17.- Powiedziała siadając obok.
— Wiesz coś? - Zapytałam, poprawiając włosy.
— Ta, wybudzają go rano, a za 2 dni pewnie bedzie mógł wrócić, chociaż znając Michała, to pewnie będzie chciał wyjść na własne życzenie wcześniej.
— Zostanę z nim przez tydzień.- Powiedziałam, cały czas trzymając dłoń Rychlika.
— Myślisz, że to dobry pomysł? Wiesz, to może wręcz sprawić odwrotne działanie.- Powiedziała blondynka.
YOU ARE READING
Bez Serca || Young Multi
FanfictionPraca jako producentka muzyczna, może być ciekawa pod wieloma względami. Współprace ze znanymi raperami, poznawanie nowych ludzi w towarzystwie około rapowym i wiele innych. Z drugiej strony jednak, pracowanie dla jednego z popularniejszych Polskich...