1.8

706 24 8
                                    

Szybko wzięłam wszystkie swoje rzeczy i szybkim krokiem poszłam w kierunku auta Michała w którym już siedział, wyglądał na zdenerwowanego.

Rzuciłam swoje rzeczy na tylne siedzenie po czym usiadłam z przodu.

— To powiesz mi co się stało? - Zapytałam zapinając pas.

— Dzwonił do mnie Merhani, jechał z Dominiką gdzieś, nie wiem czemu, ale byli pod twoim apartamentem.- Powiedział szybko wyjeżdżając z podjazdu. Wziął głęboki oddech.

— No i? Co dalej?- Zapytałam zmieszana.

— Ktoś rozjebał Ci auto, szyby ze strony pasażera i kierowcy, jeszcze coś na przedniej szybkie jest.- Dokończył.

— Co kurwa? Jakim cudem nie było słychać alarmu ani nic?- Krzyknęłam. Ja pierdole mój piękny Mercedes.

— Nie tak głośno kurwa, jak mówisz normalnie to też Cię słyszę.- Powiedział skupiony na drodze, widziałam jak nerwowo zmienia biegi.

— Wiem tyle co ty, nie wiem czemu nikt nic nie widział ani nie słyszał. Zadzwonili już na psy, więc powinni dojechać jakoś równo z nami.- Powiedział.

Kto mógł zrobić kurwa coś takiego? Amelia? Jakim chujem ona w ogóle weszła na strzeżone osiedle? Skąd wiedziała, że to było moje auto? A może to nie była ona? Tak dużo pytań, a tak mało odpowiedzi.

Dojechaliśmy pod mój apartamentowiec. Przed wejściem do niego, widziałam już Merghaniego i Dominikę stojących przy moim zmasakrowanym aucie.

— Ja pierdole.- Powiedział Michał wychodząc z auta. Odwrócił się w moją stronę i założył ręce na głowę.

Wyszłam z auta i zobaczyłam moje auto. Faktycznie, szyby po dwóch stronach z przodu były wybite. Na przedniej szybkie był napisany wielki napis "szmata" czerwoną szminką. Załamałam się.

Przywitałam z Merghanim i Dominiką.

— Dobra, zacznijmy od początku.- Powiedział Michał wyciągając papierosa I opierając się o maskę swojego auta.

— No to tak.- Zaczęła Dominika.- Mieliśmy jechać do moich rodziców, a że jedziemy przez Kabaty to stwierdziłam, że oddam Ci przy okazji tą sukienkę którą ostatnio pożyczyłam. Podjechaliśmy pod twój apartment i patrzymy, że jest w chuj dużo szkła na asfalcie koło twojego auta. Podjechaliśmy bliżej no i widzimy to co wy teraz. Dzwoniłam do ciebie Jula, ale nie odbierałaś, więc zadzwoniliśmy do Michała.

— Kurwa jest wysoko.- Skomentował Michał zaciągając się szlugiem.

W oddali zobaczyliśmy podjeżdżający radiowóz.

— Kurwa mam zioło a aucie.- Powiedział Michał patrząc na mnie.

— Co?!- Spojrzałam na niego z wytrzeszczem.

— Ja też mam.- Powiedział Merghani śmiejąc się.

— Co kurwa?- Dominika zaregowała tak samo.

— Dobra spokój, na chuj panikujecie, przecież nie będą nas przeszukiwać.- Powiedział Merghani.

— Kurwa Kuba, porozmawiamy sobie później.- Powiedziała Dominika, patrząc na Zatrzymujący się radiowóz z którego wysiadł jeden policjant.

— Dzień dobry, młodszy aspirant Daniel Nowicki. Co się tu stało?- Powiedział mężczyzna podchodząc do nas.

— A co nie widzi pan?- Powiedział kpiącym tonem Multi gasząc używkę.

— Pouczam Pana o szacunek do służb, gdyż za zniewagę funkcjonariusza grozi grzywna lub pozbawienie wolności do roku.- Powiedział policjant patrząc na Rychlika.
Dominika przewróciła oczami patrząc na Michała, po czym opowiedziała mężczyźnie całą historię od początku.

— Dobrze, czyli jak rozumiem samochód należy do Pani.- Powiedział policjant patrząc w moją stronę.

— Tak.- Odpowiedziałam krótko.

— Proszę o Pani godność, dowód osobisty oraz dokumenty auta.

— Ona nie ma godności.- Powiedział Michał śmiejąc się.

— Pouczam Pana ostatni raz.- Powiedział aspirant.
Przywaliłam Michałowi lekko z łokcia w brzuch.

— Julia Szczepaniak, dowód mam przy sobie, ale po dokumenty auta będę musiała pójść do mieszkania.- Powiedziałam wręczając mu dowód i kierując się w stronę wejścia do mieszkania.

Po pół godziny spisywaniu wszystkiego, w końcu skończyliśmy formalności.

— Dobrze, poproszę w takim razie numer do firmy ochroniarskiej, bo rozumiem, że tu na parkingu kamery?- Zapytał policjant.

— Tak, tak już Panu podaję.- Powiedziałam wyciągając telefon.

— Świetnie, poprosimy o zapis z kamer z ostatniej nocy. Sugerowałbym pani do końca tygodnia zatrzymać się u kogoś, tak będzie najbezpieczniej. Oczywiście codziennie będziemy tutaj wysyłać patrole dla bezpieczeństwa. Na ten moment jesteśmy w stanie zrobić tyle. Zapisaliśmy Pani numer, w razie jakiś informacji, będziemy do pani dzwonić.- Powiedział mężczyzna po czym udał się z powrotem do radiowozu i odjechali.

— Czyli rozumiem, że przez tydzień będę miał współlokatora.- Zaśmiał się Multi.

— Na to wygląda.- Powiedziałam przeczesując nerwowo włosy.

— Spokojnie Jula, będzie git. Zadzwoń jeszczcze do ubezpieczyciela i na ten moment to tyle co możesz zrobić.- Powiedziała Dominika obejmując mnie.

— Dobra, my spadamy bo i tak już jesteśmy lekko spóźnieni do rodziców Dominiki. W razie czego wiecie gdzie dzwonić.- Powiedział Merghani wchodząc do swojego auta.
Pożegnaliśmy się z nimi i zostaliśmy sami.

— Dobra nie dramatyzuj, ja się kiedyś rozjebałem w drzewo i żyje.- Powiedział Michał próbując mnie pocieszyć . Naciskając na "próbował".

— No dobra, ale to coś innego jak sam sobie rozjebałeś auto, a jak ktoś inny.- Powiedziałam wchodząc do klatki.

— Troche prawda, ale mój wyglądał gorzej...- Powiedział idąc za mną.

Musiałam spakować się do małej walizki. Wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy i wpakowalam je. Michał czekał na mnie w salonie.

Usłyszałam nagle głos Multiego dochodzacy z łazienki.

— Co to kurwa jest?- Powiedział trzymając w ręce zalotkę.
— To jest zalotka i czemu grzebiesz mi po szafkach?- Zapytałam odwracając się do niego kiedy zamykałam walizkę.

— Ale do czego to kurwa jest?- Zapytał znowu.

— Do rzęs, i oddaj to.- Powiedziałam wyrywając mu zalotkę z ręki żeby włożyć ją do kosmetyczki.

—Baby są pojebane.- Skwitował.- Wychodzimy?- Zapytał odwracając się do mnie.

— Ta.- Powiedziałam ściągając walizkę z łóżka.

— Dobra kurwa daj mi to, bo się połamiesz po drodze.- Powiedział biorąc walizkę do jednej ręki, tak jakby ważyła tyle co nic.

Michał spakował moją walizkę do bagażnika po czym wsiadł za kierownice i pojechaliśmy.

— No, to jak będę u ciebie przez tydzień, to przynajmniej będzie Ci ktoś gotował.- Zaśmiałam się patrząc w jego stronę.

— No, chociaż jeden plus.- Powiedział Michał uśmiechając się.
Pokazałam mu środkowy palec.

— No, to jedziemy na zakupy.- Powiedziałam patrząc z dumą.

— Ja pierdole...- Powiedział skręcając do pobliskiego sklepu.

Bez Serca || Young MultiWhere stories live. Discover now