2.6

576 28 15
                                    

— Boże, zaraz zdechne.— Powiedział Michał, przewracając się na drugą stronę.

— Co jest?- Zapytałam lekko przecierając oczy.

— Musze się kurwa czegoś napić, bo mnie rozjebie.- Powiedział siadając na łóżku.

— Kurwa Michał.- Podniosłam się.— Dobrze wiesz, że nie możesz pić, nie po to siedzę tu z tobą i Cię pilnuje od tygodnia.

Byłam u Michała już prawie tydzień. Nasza relacja była dość dziwna, chyba sami po prostu nie wiedzieliśmy, czego tak na prawdę chcemy. Nie chciałam jednak żeby wszystko szło za szybko. Tęskniłam za nim i wszystkim co z nim związane, ale nie byłam pewna czy chce naszego powrotu, chyba po prostu się bałam, że skończy się to jak ostatnio.

— No, ale ty dzisiaj i tak wyjeżdżasz, więc chyba jednak nie będziesz miała wpływu na to co będę robić.- Uśmiechnął się szyderczo.

— Nawet mnie nie wkurwiaj, przysięgam, że jak dostanę telefon od Merghaniego albo Dominiki, że znowu coś odjebałeś, to tym razem przyjadę tylko po to, żeby Ci wyjebać.

— Oj to chyba będę musiał coś zrobić.- Powiedział odpalając blanta.- No bo wiesz, nie przepuszczę żadnej okazji żeby się z tobą zobaczyć.

— Jesteś głupi.- Powiedziałam, rzucając w jego stronę poduszką.
On tylko zaśmiał się swoim charakterystycznym śmiechem i puścił mi oczko.

                               ***

— Masz iść na terapię, rozumiesz? I...

— Ta, wiem, codziennie pisać jak się czuje i czy mi nie odjebało.- Przerwał mi Michał, opierając się o ścianę.

— Mówię serio, odjeb coś to cie zajebie.- Powiedziałam stojąc w drzwiach wyjściowych.

— No no, tak tak, dokładnie tak będzie.- Zaśmiał się, po czym mnie objął.— Dzięki młoda, że byłaś i w ogóle, w chuj dużo to dla mnie znaczy.

— Ja się cieszę, że nic Ci kurwa nie jest idioto.- Powiedziałam, wtulając się w niego.

Michał przeczesał moje włosy palcami kiedy w końcu się od siebie oderwaliśmy.

Spojrzałam mu w oczy. Kurwa, tracę się w nich jak zawsze. Te jasnoniebieskie oczy, doprowadzały mnie do szaleństwa.

                             ***

Byłam już w drodze do Wrocławia, zostało mi jakieś 40 minut żeby dojechania do domu.

Cały czas myślałam o nim, o tym czy będzie trzeźwy, o tym czy znowu nie przedawkuje albo w ogóle da sobie jakoś rade.
Wróciłam do siebie. Przekręciłam klucz w drzwiach, po czym weszłam do środka.

Pierwsze co poczułam po przekroczeniu progu mojego salonu to... pustka. Kompletna pustka i cisza, która mnie przeszyła.

Znowu powrót do szarej rzeczywistości, w której między studiami, siedziałam przy komputerze gdzie robiłam bity i nawet nie wychodziłam z domu, cały czas na pętli.

Z zamyśleń wyrwały mnie wibracje mojego telefonu.

                             17:47

Oskar: Mam nadzieję, że jesteś w domu bo za godzinę po ciebie jadę i jedziemy na melo

Ja: Co? No chyba cie pojebało, ja już mam dość tych twoich "jedziemy na melo"

Oskar: Oj tam, nie nie zamulaj pizdy, cały czas siedzisz w domu, a tak odpoczniesz po ostatnim tygodniu i przy okazji powiesz mi jak się Mulciak trzyma.

Ja: No dobra, niech będzie

Cały Oskar. Mnie już to nawet nie dziwi. Nie chciało mi się nigdzie wychodzić, ale miał rację, cały czas siedzę w domu, ostatni tydzień był chyba najbardziej aktywnym przez ostatnie pół roku albo nawet rok.

Praktycznie od razu zaczęłam się ogarniać, bo nie miałam za dużo czasu.

Wyprostowałam swoje włosy, założyłam  czarne baggy jeansy i diamentowy pasek. Na górę ubrałam czarny top i kurtkę skórzaną. Poprawiłam makijaż na trochę mocniejszy i dodałam duży srebrny krzyżyk.

Chwilę po tym jak się ogarnęłam, usłyszałam pukanie do drzwi.

— Odjebałaś się jak zawsze, jakbyśmy na jakiś pokaz mody szli.- Zaśmiał się Oskar, witając się ze mną.

— No bo ja nie wiem gdzie my idziemy w sumie.- Zaśmiałam się.

— A no idziemy na taką małą domówkę, bez przesady.

                              ***

Nie jechaliśmy długo, w sumie to byłam aż zdziwiona, że dosłownie pojechaliśmy parę dzielnic dalej.

Zatrzymaliśmy się pod dość dużym domem z którego dudniła głośna muzyka a z okien błyskały jasne światła.

To był chyba pierwszy raz kiedy totalnie nie myślałam o Michale, mogłam o nim chodź na chwilę zapomnieć i skupić się na sobie.

Weszliśmy do środka, jak zawsze na każdych imprezach, był tłok. Próbowaliśmy przecisnąć się przez ludzi. Wtedy dalej jeszcze nie widziałam kto w ogóle jest organizatorem a tymbardziej kto tutaj jest.

W pewnym momencie w oczy rzucił mi się wysoki brunet z krótko ściętymi włosami i krzaczastymi brwiami, po usłyszeniu charakterystycznego śmiechu, od razu wiedziałam, że jest to Michał Matczak, we własnej osobie.

______________________________________

Sorki za taką długą przerwe! Postaram się znowu w miarę moich możliwości często wrzucać rozdziały.

ps. Mam nadzieję, że spodoba wam się wątek z nowym bohaterem 👀

Bez Serca || Young MultiWhere stories live. Discover now