2.16

494 31 32
                                    

— Mógłbyś z łaski swojej się pośpieszyć?- Krzyknęłam z lekkim wkurwieniem w głosie, czekając na Michała przy drzwiach wyjściowych.

Stałam tak od jakichś dobrych piętnastu minut w kurtce prawie się w niej roztapiając przez gorąc który panował w mieszkaniu.

— No już chwila, nie wiem gdzie dałem kluczki.- Powiedział w końcu wyłaniając się zza ściany w do połowy zapiętej czarnej koszuli.

— Dlaczego każde wyjście gdziekolwiek z tobą się tak kończy? Mamy pięć godzin drogi z Wrocławia do Warszawy, już się robi ciemno a my nawet nie wyjechaliśmy.- Powiedziałam patrząc na godzinę w telefonie.— Sylwester szybciej się skończy niż tam dojedziemy.

— Przesadzasz.- Odpowiedział, łapiąc kluczki w dłonie i dopinając resztę guzików w koszuli.

Michał spędził ze mną całe święta. Ten tydzień był cudowny, nie wiem kiedy ostatnio tak głośno się przy kimś śmiałam, a nie, jednak pamiętam, ostatnim razem jak byłam właśnie u Rychlika.

***

Jechaliśmy ostrożnie po ośnieżonych drogach na obrzeżach Warszawy. Śnieg swobodnie opadała na przednią szybę auta z której sprawnie był zgarniany przez wycieraczki.

Całą drogę śmialiśmy się i śpiewaliśmy na całe auto viralowe piosenki, które puszczaliśmy ze Spotify z mojego telefonu.

— Dobra koniec bo Ci głos siądzie.- Zaśmiałam się wyłączając telefon.— Trasę masz niedługo, oszczędzaj głos.- Dodałam udając powagę.

— Jeszce dużo czasu.- Zaśmiał się, skręcając na podjazd domu Kuby i Dominiki.

Pod domem było już zaparkowane pare aut w tym Bandury i Dzinolda, o dziwo zauważyłam też auto Bedoesa, który przyjechał z Roxie oraz White'm.

— Pamiętaj, nie pijesz.- Uśmiechnęłam się wychodząc z auta. Ufałam mu, wiedziałam, że po tym wszystkim co przeszedł nie byłby w stanie przerwać swojej trzeźwości od wszelkich używek a tym bardziej mnie oszukać, przynajmniej na tamten moment tak myślałam.

— No wiadomo.- Uśmiechnął się lekko, zamykając drzwi auta.

— No siemano!- Krzyknął już lekko wstawiony Merghani stojący u progu drzwi z butelką Hennessy w ręce.

Od razu po tym jak Michał go zobaczył uśmiechnął się szeroko i poszedł w jego stronę. Uwielbiałam patrzeć na niego w takich momentach, za każdym razem jak widziałam go szczęśliwego robiło mi się ciepło na sercu.

— Dobra nie stójcie tak w tych drzwiach.- Zaśmiała się Dominika, która właśnie wyszła, gdy mnie zobaczyła od razu się rozpromieniła a ja odpowiedziałam jej uśmiechem.

Na powierzchni całego parteru unosił się delikatny siwy dym, który był zapewne połączeniem dymu z papierosów i innej używki.

W salonie od razu odnalazłam Roxie do której wraz z Dominiką dosiadłyśmy się żeby sączyć wspólnie wino oraz rozmawiać o błahostkach.

Przez cały ten czas nie widziałam nigdzie Bandury oraz Dzinolda, ostatnio gdy Michała rozmawiał z jednym z nich przez telefon, rozmowa skończyła się na dość ostrej potyczce słownej, zapytałam go wtedy o co chodzi, ale on powiedział, że to nic ważnego i mam się nie martwić, dlatego nie pytałam o szczegóły.

***

Dochodziła już dwunasta a wszyscy powoli zbierali się w salonie by wspólnie odliczać do północy.

Nagle poczułam delikatne szarpnięcie za nadgarstek. Od razu się odwróciłam i ujrzałam wyszczerzonego Michała, który zaczął mnie prowadzić schodami do góry wchodząc na balkon.

Bez Serca || Young MultiUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum