Rozdział 5

3.8K 170 9
                                    


ROZDZIAŁ 5

LEA

Z nudów zaczęłam przeglądać jedną z ulotek, które znalazłam na biurku Zandera.

TrustVerify Biometrics to wiodąca firma specjalizująca się w rozwiązaniach biometrycznych, które zapewniają najwyższy poziom bezpieczeństwa i weryfikacji tożsamości. Oferujemy kompleksowe rozwiązania dla klientów z sektora prywatnego i publicznego – przeczytałam w myślach.

Nie będzie to ciekawa lektura, ale przynajmniej dowiem się, czym dokładniej się zajmuje.

Oferujemy kompleksowe systemy kontroli dostępu oparte na najnowszych technologiach biometrycznych, takie jak rozpoznawanie twarzy, odcisków palców czy głosu. Nasze systemy zapewniają niezawodną ochronę przed nieuprawnionym dostępem do wrażliwych obszarów. – Dobra, to robi wrażenie. Oczywiście wiedziałam, że jego firma w bardzo krótkim czasie zaczęła odnosić pierwsze sukcesy a z takim dyrektorem generalnym jak on, nie było to pewnie wcale takie trudne... Zander był diabelnie zdolny i ambitny. Jednak wciąż miał trzydzieści lat a jego firma z tego co się zdążyłam zorientować była warta więcej niż firma jego ojca, którą prowadził niemal całe swoje dorosłe życie. – Pomagamy naszym klientom w efektywnym wdrażaniu i konfiguracji naszych rozwiązań biometrycznych poprzez specjalistyczne szkolenia dla ich zespołów IT. – powróciłam do czytania informacji z kolorowej broszurki. – Przeprowadzamy audyty i oceny systemów biometrycznych dla naszych klientów, aby zapewnić im pewność co do wydajności, dokładności i bezpieczeństwa ich rozwiązań. Nasze audyty obejmują szczegółową ocenę systemów biometrycznych oraz zalecenia dotyczące ewentualnych ulepszeń lub zmian.

Nie dziwiłam się, że był tak skoncentrowany na pracy i nie widział niczego poza nią. Kiedy o tym pomyślałam, ponownie na niego spojrzałam, a wtedy on otworzył przymknięte powieki i również na mnie spojrzał. Wstrzymałam oddech i głośno przełknęłam ślinę.

Powinnam odwrócić wzrok, nie chciałam, aby pomyślał, że znowu mam na jego punkcie fioła, tak samo, jak kiedy byłam nastolatką. Wiedziałam, że powinnam przestać patrzeć się w jego zielone tęczówki, które na myśl przywodziły mi oczy węża, ale on również tego nie zrobił. On podobnie jak ja, cały czas patrzył.

– Powinniśmy już jechać – oznajmił niespodziewanie, a jego ton jasno wskazywał, że najbezpieczniej będzie się go posłuchać i ruszyć z miejsca.

Myślałam, że jego nastrój niebawem się zmieni, ale nie. Zander całą drogę nie tylko milczał, ale traktował mnie jak powietrze. Dwa razy próbowałam podjąć jakiś temat, ale za każdym razem w odpowiedzi słyszałam zdawkowe „tak" lub „nie". Brakowało tylko „nie wiem", ale gdyby tak mi odpowiedział, uznałabym, że jest chory. On wiedział wszystko, a nawet jeżeli nie wiedział, miałam wrażenie, że jego duma nie pozwoliłaby mu się do tego przyznać.

Takim sposobem w ponurej i chłodnej atmosferze dojechaliśmy pod firmę pani Dubois. Wysiadłam i obeszłam samochód, stając ramię w ramię z Zanderem. Liczyłam, że teraz coś mi powie, udzieli jakiejś wskazówki, ale on nadal milczał. Bez słowa wszedł do budynku, o dziwo przepuszczając mnie w drzwiach jako pierwszą. Może w innej sytuacji by mnie to nie dziwiło, ale kiedy zachowywał się jak góra lodowa, nie wiedziałam, czego można było się po nim spodziewać. I to nie tak, że kiedykolwiek indziej był jakoś niesamowicie rozmowny czy wylewny, ale teraz zwyczajnie zachowywał się, jakbym mu przeszkadzała.

Rozejrzałam się po eleganckim biurze, skupiając na spokojnym oddechu, choć serce biło mi szybciej. Wiedziałam, jak ważne było dla mnie to spotkanie i trudno było mi się nie denerwować. Zachowanie Zandera również nie pomagało.

Is everything I wantWhere stories live. Discover now