Rozdział 27

3.8K 193 27
                                    


ROZDZIAŁ 27

LEA

Minęły trzy dni.

Trzy dni od naszego spotkania w Elysium i od chwili, gdy spałam z Zanderem Kane'em.

Minęły trzy dni jego cholernego milczenia. Oczywiście mogłam również sama się do niego odezwać, ale nie chciałam uchodzić w jego oczach za zdesperowaną małolatę.

Chciałam z nim porozmawiać, dowiedzieć się, co uległo zmianie, że spojrzał na mnie inaczej. Dlaczego zbliżył się do mnie akurat teraz, dlaczego zareagował na moją bliskość. Chciałam się z nim spotkać i zwyczajnie go zobaczyć, ale tamtej nocy, gdy jego usta naparły na moje, obiecałam sobie, że nie pozwolę mu się złamać.

Nie pozwolę mu się skrzywdzić, choć przecież właśnie przed tym mnie ostrzegał.

– Kurwa – wychrypiał w moje rozchylone usta, zaciskając palce na udach. – Powiedz, żebym przestał. – Przygryzł moją dolną wargę. – Każ mi odejść.

Zamiast się odezwać, położyłam drżące palce na guzikach jego koszuli i zaczęłam ją rozpinać.

– Zranię cię – wychrypiał, powoli podciągając materiał z moich ud.

– Okej – odpowiedziałam, skupiając całą swoją uwagę na cholernych guzikach.

– Zniszczę cię. – Ponownie mnie pocałował.

– Okej. – Rozpięłam całą koszulę i położyłam dłonie na jego torsie, powoli sunąc nimi na jego ramiona.

– Lea – wyszeptał moje imię, przygryzając szyję. – Każ mi odejść, Aniołku – miałam wrażenie, że mnie o to błagał i może, gdybym go tak bardzo nie pragnęła, posłuchałabym.

– Nie.

Pokręciłam głową, wyrzucając z głowy wspomnienie jego dłoni, ciepła i pocałunków. Uprzedzał mnie i choć bardzo chciałam, to nie mogłam mieć mu za złe tego milczenia. Dla niego to był tylko seks i dla mnie również tylko tym powinien być.

Spojrzałam na ostatnią wiadomość, którą od niego dostałam. SMS, który wysłał kilka godzin po tym, jak odwiózł mnie do akademika...

Zander: Jak się czujesz?

Co miałam mu odpisać?

Że moja głupia, naiwna wyobraźnia podsuwała mi obrazy, w których po wszystkim położy się ze mną? Zresztą, dobrze wiedziałam, o co pytał. Chodziło mu o to, jak się czułam po tabletce. Lista skutków ubocznych była długa i szeroka, a nawet bez nich, samopoczucie po jej zażyciu było delikatnie mówiąc kiepskie, ale sama tego chciałam. Zgodziłam się na seks bez gumki i to były tego konsekwencje. Wolałam mdłości i złe samopoczucie niż niechcianą ciąże.

Rozejrzałam się po opustoszałych korytarzach akademika. Większość studentów już wyjechała, a niektórzy opuszczą pokoje w najbliższych dniach. Wracali do domów, do rodzin lub zaliczali wakacyjny trip po świecie z przyjaciółmi. Ja nie mogłam sobie na to pozwolić z wielu względów. Moje relacje z rodzicami od pamiętnej kłótni w ich domu, były delikatnie mówiąc napięte. Oni nie uważali, żeby mieli mnie za co przepraszać, a ja miałam dość ciągłego płaszczenia się przed nimi. Wiedziałam, że byli moimi rodzicami i innych mieć nie będę. Kochałam ich, ale za każdym razem po kłótni, czy to była moja wina czy nie, to ja musiałam wyciągać rękę na zgodę. To ja musiałam ich przepraszać, to ja musiałam przyznawać się do winy, nawet jeżeli wina była po ich stronie. Byłam już zwyczajnie tym zmęczona i nie chciałam nieustannie czuć się obwiniana o wszystko, co działo się w ich życiu, moim czy nawet Cartera.

Is everything I wantWhere stories live. Discover now