Rozdział 10

3.9K 160 10
                                    

Na wstępie zaznaczam, między rozdziałem 9 a 10 jest dzień przerwy i aby zrozumieć, co w między czasie się wydarzyło u Lei i Zandera, musicie poczekać do przyszłego tygodnia.

Wszystko się wyjaśni w następnych rozdziałach, ale możecie dzielić się swoimi teoriami!

PS. Po raz ostatni również przypominam o ostrzeżeniu na początku 1 rozdziału.

***

ROZDZIAŁ 10

ZANDER

Dzień później.

Przekroczyłem próg Elysium z nadzieją, na relaks i chwilę spokoju. Z każdym krokiem światła lokalu zdawały się stawać mroczniejsze, a dźwięki rozmów cichły. Zupełnie jakby moja obecność w tym miejscu była czymś niespotykanym, a może chodziło o jebany artykuł z pierwszych stron gazet.

Zamierzałem zniszczyć tego dziennikarzynę, a jego cholerne dzieci i trzy następne pokolenia nie zaznają pieprzonego spokoju. Przez te wszystkie lata ani jeden pieprzony raz nie pozwoliłem na to, by stać się tematem do plotek. Oczywiście, zawsze jakieś krążyły, ale nie pojawiałem się na pierwszych stronach gazet z powodów innych niż sukcesy zawodowe. Odruchowo chciałem wyjąć telefon z kieszeni spodni i sprawdzić, czy ta dziennikarska hiena zaczęła już płacić za swój błąd, kiedy zreflektowałem się, że przecież telefon i wszelkie urządzenia elektroniczne zostawiało się przed wejściem do klubu.

Miało to zapobiegać przedostawaniu się informacji, czy też niechcianych zdjęć do świata zewnętrznego. W Elysium bywali różni ludzie i choć gdzieś indziej bylibyśmy zaciętymi wrogami, walcząc o klienta, to tu nie miało znaczenia. W innym wypadku z pewnością nie raz ktoś miałby na kogoś haka na swoim telefonie. Ja je miałem, nie musząc wykorzystywać do tego Elysium.

Usiadłem przy jednym z eleganckich stolików, chłonąc specyficzną atmosferę klubu, ale pomału nawet ona zaczynała mnie irytować.

Nie mogłem znaleźć sobie lepszego miejsca, pomyślałem z pewnym sarkazmem, sięgając po kieliszek whisky.

Nagle dołączył do mnie właściciel firmy EnergiTech, Conrad Miller, uśmiechając się szeroko, jakbyśmy byli najlepszymi przyjaciółmi.

– Kane, jak się masz? – zagadnął, ignorując moje wyraźne niezadowolenie.

– Dobrze, chociaż zaczynam żałować, że w ogóle tutaj przyszedłem – odparłem, starając się ukryć swoją frustrację.

Byłem skoncentrowany na drinku, ale Conrad niezrażony moją niechęcią postanowił kontynuować.

– Tu zawsze coś się dzieje. – Skinął głową na scenę, gdzie trwała burleska. – I chciałem ci powiedzieć, żebyś nie przejmował się szmatławcami.

Poklepał mnie po ramieniu, na co wyraźnie się spiąłem. Nienawidziłem, gdy ktoś nieupoważniony mnie dotykał, a tym bardziej, gdy robił to facet, z którym wymieniłem może z dwa zdania w życiu.

– Czego chcesz, Miller? – Zmrużyłem oczy, zerkając niechętnie na mężczyznę.

– No dobrze – zająkał się. – Przejdę do konkretów. Posłuchaj, mam dla ciebie pewną propozycję biznesową, która może...

– Wyślij mi szczegóły w mailu. – Wyjąłem z kieszeni wizytówkę i położyłem ją na stolik. – Teraz mam coś ważniejszego na głowie i nie mam ochoty na biznesową gadkę.

Is everything I wantWhere stories live. Discover now