Rozdział 15

3.3K 156 21
                                    


 ROZDZIAŁ 15

ZANDER

Kiedy opuściłem komfortowe wnętrze samochodu, gorący podmuch uderzył mnie w twarz. Spojrzałem obojętnie na Matteo i Cartera, którzy byli o wiele bardziej podekscytowani niż ja, po czym wkroczyłem pewnym krokiem na pokład prywatnego odrzutowca. Skinieniem głowy przywitałem się z pilotem, zmierzyłem wzrokiem stewardesę, która przy każdej możliwej okazji dawała mi mało subtelne sygnały, że chętnie upadłaby przede mną na kolana. Miałem jednak prostą zasadę, nie mieszałem pracy z życiem prywatnym. Łączenie seksu i spraw zawodowych nigdy nie kończy się dobrze i już raz się o tym przekonałem. Odrzutowiec należał do firmy, zatem jego załoga również mi podlegała. Nie zamierzałem komplikować sobie życia, szybkim numerkiem w chmurach.

Omiotłem wzrokiem wnętrze, zajmując po chwili swoje standardowe miejsce. Kilka sekund po mnie, na pokład wkroczyła Isabella, która dołączyła do naszej podróży trochę niespodziewanie, ale jej się nie odmawiało. Zerknąłem od niechcenia na kuzynkę, po czym skupiłem się na przyszłych spotkaniach biznesowych i planach na ten weekend. Gdy silniki zaczęły ryczeć, moje myśli były na spotkaniu z prezesem banku Nevada.

– Ten weekend jest nasz – usłyszałem głos Matteo, który ekscytował się wizytą w mieście grzechu. – Kasyna, alkohol i dziewczyny – dodał rozmarzonym wzrokiem.

– Tak w ogóle zapomniałam wam powiedzieć – wtrąciła Isa i kątem oka widziałem, że nie oderwała nawet wzroku od książki, którą wyjęła z torby zaraz po starcie samolotu. Przeglądałem kolejną stronę dokumentu, zamierzając ją przekartkować, kiedy powiedziała: – Zaprosiłam Leę, żeby dołączyła do nas na weekend.

– Co? – Carter nie krył niezadowolenia, ale to nie mogło się równać z tym, co działo się w tej chwili w mojej głowie.

Spojrzałem wymownie na Isabellę, a wtedy ona się uśmiechnęła, jakby próbowała w niemy sposób powiedzieć, że wie coś, czego ja nie wiedziałem i z premedytacją to wykorzysta. Uwielbiała bawić się facetami i nie miałem nic przeciw, dopóki w swoje brudne gierki nie wciągała mnie.

– Słyszałeś. – Wzruszyła ramionami, powracając wzrokiem na tekst książki.

– Jak dla mnie to spoko – oznajmił Matteo, rozciągając się na fotelu, którego kilka sekund wcześniej rozłożył do pozycji półleżącej.

– Ty to nawet na nią nie patrz. – Carter wytknął oskarżycielsko palec w jego kierunku, a ja sobie przypomniałem, że miałem przecież z nim pogadać.

– O co ci chodzi? – prychnął.

– O to, że Lea jest poza twoim zasięgiem. – Mój obojętny, ale mimo to donośny głos rozniósł się po samolocie, sprawiając, że wszyscy poza Carterem na mnie spojrzeli. Ponieważ to właśnie na jego prośbę miałem ustawić Matteo do pionu, nie był nawet zainteresowany tym, co powiedziałem i co zamierzałem powiedzieć dalej.

– Chyba zapominasz, że jesteś moim szefem, ale nie możesz rządzić moim czasem prywatnym. – Spojrzał z politowaniem, w ogóle nie biorąc sobie do serca moich słów.

– Aktualnie jestem tylko twoim szefem i kuzynem – przytaknąłem, a następnie spuściłem wzrok na dokumenty, które trzymałem w dłoniach i dodałem beznamiętnie. – Ale stanę się pierdolonym diabłem, jeżeli jeszcze raz położysz na niej łapy. – Przesunąłem wzrokiem po ostatnim zdaniu w umowie, po czym zamknąłem teczkę i spojrzałem na Isabellę. – Czemu nie leci z nami? – Zastukałem wskazującym palcem w podłokietnik fotela.

– Musiała być na jakimś tam wykładzie i jutro rano po szóstej ma samolot. – Wzruszyła ramionami.

– Czekaj i ty się na to godzisz? – Matteo jakby dopiero teraz zrozumiał, co się właściwie wydarzyło przed chwilą i spojrzał na Cartera z wymalowaną dezorientacją na twarzy.

Is everything I wantWhere stories live. Discover now