Rozdział 11

3.4K 155 32
                                    


ROZDZIAŁ 11

LEA

Siedziałam na krześle w audytorium Uniwersytetu Columbia, obserwując podstarzałego profesora. W milczeniu zatrzymał się przed tablicą i przesunął wzrokiem po twarzach swoich studentów.

– Dzisiaj będziemy dyskutować o teorii poznawczej społecznej. – Jego głos był mocny i zdecydowany, ale dla mnie brzmiał jak monotonny szum. – To podejście zakłada, że ludzie interpretują i przetwarzają informacje o sobie, innych oraz o świecie wokół siebie w sposób systematyczny i zorganizowany.

Przetarłam ze zmęczenia oczy, próbując skupić się na jego słowach. Akurat mówił o tym, że nasze przekonania i interpretacje mają ogromny wpływ na to, jak postrzegamy siebie oraz innych, gdy po raz kolejny nie udało mi się powstrzymać ziewnięcia. Miałam wrażenie, że tkwiłam w próżni, a jego głos z każdą kolejną sekundą stawał się coraz bardziej odległy.

Po dwudziestu minutach zaczęłam się wiercić na krześle, próbując zrobić wszystko, aby nie zasnąć. Gdybym zarwała tylko jedną nockę z powodu pracy, pewnie nie byłoby tak źle, ale noc wcześniej również nie zmrużyłam oka, a wszystko przez tego cholernego drinka z Matteo.

Ciężko westchnęłam, lokując wzrok w zafascynowanym wyrazie twarzy naszego wykładowcy, podczas gdy moje myśli powróciły do felernego wieczoru.

Trzy dni wcześniej – wieczór randki z Matteo

Umawiając się z Matteo na drinka, nie spodziewałam się kolacji a tym bardziej nie brałam pod uwagę wcześniejszej konfrontacji z Zanderem. To spotkanie nieźle namąciło mi w głowie i mimo upływającego czasu, nie potrafiłam ochłonąć. Wciąż miałam wrażenie, jakby moje policzki płonęły, a przez ciało w najmniej odpowiednim momencie przebiegał dreszcz.

– I co planujesz dalej? – zadał kolejne pytanie, zdając się szczerze zainteresowany tym, co miałam do powiedzenia, ale nie wiedziałam, czy mogłam ufać własnym osądom.

Nie po tym, co wydarzyło się w biurze Zandera niespełna godzinę wcześniej.

– Przyszłościowo chcę otworzyć prywatny gabinet, ale do tego jeszcze daleka droga – odpowiedziałam z uśmiechem, nadziewając na widelec szparaga. – A ty? Gdzie widzisz siebie za przykładowo pięć lat?

Matteo roześmiał się cicho, słysząc moje pytanie.

– Poczułem się, jak na rozmowie rekrutacyjnej. – Wziął głęboki wdech, jakby zastanawiał się nad odpowiedzią. – Nie chcę robić planów. Kilka lat temu nie sądziłem, że będę pracować w formie swojego kuzyna, a jednak proszę, użeram się z nim niemal codziennie – parsknął, jakby wcale nie przejmował się wybuchami swojego szefa. – W sumie nie pytałem nigdy, co robiłaś tamtego dnia u mojego wuja? – zagadnął, a gdy zmarszczyłam brwi, dodał: – Kiedy wpadliśmy na siebie w windzie, nasze pierwsze spotkanie.

– Ach to... Byłam umówiona na rozmowę w sprawie pracy, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. – Wzruszyłam ramionami.

W końcu padło kolejne pytanie i następne, a cała rozmowa była bardzo miła, jednak nie zwalała mnie z nóg. Miałam wrażenie, że Matteo strasznie starał się mi... No nie wiem, zaimponować? Był uprzejmy, ale miałam wrażenie, że nie był do końca sobą, a to mi się z całą pewnością nie podobało.

Przez kolejne trzydzieści minut opowiadał o swojej pracy, rodzinie i dopytywał o moje relacje z Carterem. Umiejętnie natomiast omijałam temat Zandera, choć przecież nie miałam nic do ukrycia... No może z wyjątkiem tego, że jako małolata się w nim podkochiwałam.

Is everything I wantWhere stories live. Discover now