Rozdział 46

4K 270 95
                                    


ROZDZIAŁ 46

LEA

Spojrzałam znad przeciwsłonecznych okularów na Isę, która od niemal dziesięciu minut wykłócała się z kimś po włosku przez telefon. Nie miałam pojęcia co mówiła, ale wszystko co wypowiadała, brzmiało jak obelga.

– Idiota – burknęła pod nosem, po chwili się rozłączając.

– Kto cię tak wkurzył? – zagadnęłam upijając przez słomkę truskawkowego shake'a.

– Mój skretyniały brat – fuknęła, sięgając po menu.

– I nie mogłaś się z nim kłócić po angielsku?

– Kiedy się wkurzam, zaczynam mówić po włosku – wyjaśniła, wzruszając ramionami.

– A co zrobił? – zapytałam od niechcenia, przypadkiem siorbiąc przez słomkę.

Przymknęła powieki, wzięła głęboki wdech i zaczęła.

– Zander ma praktycznie za tydzień urodziny – oznajmiła, a ja jedynie przytaknęłam, bo dobrze o tym wiedziałam. – I zawsze spędzamy ten dzień w ten sam sposób, ale w tym roku chciałam wymyślić coś ekstra, a Matteo uznał, że wystarczy klub i striptizerki, jakby serio nie można było w inny sposób świętować. – Z hukiem odłożyła na stolik skórzane etui z kartą dań. – I jakby wiesz, ja nic nie mam do striptizerek i ogółem niech robią sobie co chcą, ale to się zaczyna już robić nudne – jęknęła. – Na kawalerski biorą striptizerki, na urodziny też, niech zaczną je sprowadzać jeszcze na wesela i pogrzeby.

Przełknęłam ślinę, zastanawiając się, jak skomentować słowa Isabelli. Oczywiście wiedziałam, że Zander niebawem miał urodziny. Data trzynastego sierpnia wyryła się w moim umyśle jeszcze, kiedy byłam zadurzoną w nim po uszy małolatą. Bardziej zastanawiał mnie pomysł Matteo. Od pamiętnego wieczoru, gdy Zander przyjechał pod akademik i małym szantażem mnie z niego wyciągnął, minęło sporo czasu. Nasza relacja nadal trwała i nieśmiało sama przed sobą musiałam przyznać, że ewoluowała. Nie, to wciąż nie był związek i nadal nie było w nim uczuć... Może z wyjątkiem tych, które we mnie nieustannie kiełkowały i które wciąż nieudolnie próbowałam stłamsić, jednak on nic nie czuł. Nie czuł tego, co ja i wiedziałam, że nie powinnam się nawet łudzić, iż kiedyś może się to zmieni.

W każdym razie Zander twierdził, że nie chciał chodzić w takie miejsca, bo ja mu wystarczyłam, tylko niestety mój brat i Matteo byli odmiennego zdania. I zastanawiałam się, co zrobię, jeżeli właśnie w taki sposób zorganizują mu urodziny? Co zrobię, jeżeli zamiast patrzeć na mnie będzie patrzeć na półnagą striptizerkę owijającą się wokół rurki na scenie, albo co gorsza, będzie owijać się wokół niego.

– Lea, słuchasz mnie? – Isa klepnęła mnie w ramię, przez co niespokojnie się poruszyłam.

– Tak, tak, sorka. Zamyśliłam się – Sztucznie się uśmiechnęłam, poświęcając jej swoją uwagę.

– Pytałam, co ty o tym myślisz.

– O striptizerkach na urodzinach Zandera? – Zmarszczyłam brwi, a gdy skinęła głową, ciężko westchnęłam. – To jego urodziny, więc należałoby wziąć pod uwagę, co jemu się spodoba – odpowiedziałam najbardziej dyplomatycznie jak umiałam.

– Niby racja – mruknęła z niezadowoleniem, jakby w jej opinii pomysł Matteo miał się jednak spodobać Zanderowi. – W ogóle dobija mnie fakt, że za niedługo muszę wrócić do Europy.

Is everything I wantOù les histoires vivent. Découvrez maintenant