Rozdział 56

6.4K 348 106
                                    


ROZDZIAŁ 56

LEA

Czy wymykanie się z własnej imprezy urodzinowej, łamało jakieś zasady savoir vivre? Pewnie tak, ale ledwo stałam na nogach, a przystojny, zielonooki bóg prowadził mnie właśnie przez hol do windy, więc w sumie było mi wszystko jedno. Mogłam łamać wszystkie zasady i prawa, byle tylko być z nim sam na sam.

– Jak się czujesz? – usłyszałam jego kojący głos, a gdy podniosłam wzrok na twarz, dostrzegłam, że uważnie mi się przyglądał.

– Uważasz, że jestem piękna? – zapytałam niespodziewanie, opierając się plecami o chłodną, metalową ścianę.

Zander zmarszczył brwi, a po chwili spojrzał na mnie z politowaniem.

– Naprawdę musisz o to pytać?

– Czasami się zastanawiam...

Zachwiałam się, ale Zander szybko mnie przytrzymał, pomagając zachować równowagę.

– Nad czym się zastanawiasz? – Objął mnie w talii, wyprowadzając z windy. – Musisz być bardziej konkretna, Aniołku.

– Co się ze mną stanie, kiedy już się mną znudzisz – wyznałam, zatrzymując się przed drzwiami do apartamentu.

Zander znieruchomiał i przez chwile stał w milczeniu, wpatrując się w dłoń, którą kilka sekund wcześniej położył na klamce. Głośno przełknął ślinę i powoli podniósł na mnie wzrok.

– Czemu uważasz, że się tobą znudzę?

Jego głos był tak cichy, że przez chwile nie byłam pewna nawet tego, czy aby na pewno coś powiedział.

– Bo tak przecież musi być. – Wzruszyłam ramionami. – Jestem realistką.

Czknęłam i ta jedna idiotyczna a zarazem ludzka czynność, rozluźniła atmosferę.

– Póki co to jesteś pijana, więc może realizm zostaw na inną okazję.

Otworzył drzwi na oścież i wpuścił mnie do środka. Powoli, nieco chwiejnym krokiem podążyłam do salonu i zdjęłam niewygodne szpilki, o których w sumie przez alkohol wcześniej zapomniałam. Zaczęłam się zastanawiać, jakim cudem się na nich nie wyrżnęłam, aż w końcu stanęłam przy przeszklonej ścianie. Wtedy moje myśli zmieniły bieg, bo skupiłam wzrok na powoli płynącym statku, który z tej wysokości wydawał się maleńki. Zamknęłam jedno oko, wyciągnęłam dłoń, zderzając się po chwili z szybą i udawałam, że chwytam go palcami.

– Co ty robisz? – usłyszałam rozbawiony głos Zandera.

– Łapie statek – odparłam, jakby to była najnormalniejsza czynność.

– Jesteś nawalona. – Parsknął, kładąc dłonie na moich biodrach.

Poczułam ciepło jego ciała, gdy jego zetknął się z moimi plecami. Głośno westchnęłam, przymykając powieki.

– Może odrobinę.

Powiodłam dłonią do łańcuszka i chwyciłam między palce wisiorek w kształcie anielskich skrzydeł. Musiałam przyznać, że byłam zaskoczona, choć sama nie do końca wiedziałam, czy samym prezentem, czy jego wyborem. Oboje wiedzieliśmy, dlaczego zdecydował się na skrzydła, ale inni pewnie myśleli, że wziął to, co wpadło mu w oko. Ewentualnie, że wybrała go jego sekretarka, ale ja wiedziałam, że było inaczej. I między innymi dlatego tyle wypiłam. Ten prezent wywołał we mnie tak potężne emocje, że przypominały falę tsunami, która mnie zatopi, jeżeli czegoś z nimi nie zrobię. Więc zrobiłam, upiłam się.

Is everything I wantOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz