03

18.9K 890 106
                                    

*Isabell's Pov*

Autobus zatrzymał się przed klubem. Powoli i niepewnie weszłam do środka. Było pusto i ciemno co mnie zaskoczyło, bo lokal był całkowicie pusty. Rozejrzałam się na boki, a po chwili usłyszałam hałas. Schowałam się za stolikiem, a z zaplecza wyszło 3 mężczyzn. Drgnęłam kiedy zobaczyłam, że Camila jest nieprzytomna. Chcąc podejść bliżej potknęłam się o schodek i sturlałam przed nogi jednego z nich, a kiedy uniosłam głowę ujrzałam zaskoczonego Sewell'a. Po chwili podniósł mnie i przewiesił przez ramie, krzyknęłam i zaczęłam się szarpać. On jednak wyniósł mnie z pomieszczenia i skierował się w stronę samochodu. Kiedy wsadził mnie na tylne siedzenie i zablokował drzwi, łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Co on zamierza teraz ze mną zrobić? Okrążył samochód i wsiadł na miejsce kierowcy. To stało się niesamowicie szybko.
-Ej mała nie bój się.-odwrócił się do mnie i lekko uśmiechnął.-Nadal masz moją bluzę.-lekki rumieniec wkradł się na moją twarz przez co spuściłam głowę. Po chwili odpalił silnik i ruszył.
-Co zrobicie z Camilą?-spytałam szeptem.
-Nic..nie martw się..to zwykła dziwka.-wzruszył ramionami.
-Nie jest dziwką.-powiedziałam głośniej i odważniej.
-Znasz ją jeden dzień i serio uważasz, że nie jest? Po tym gdzie pracuje można poznać jaka jest.-nic nie odpowiedziałam. Czyli ja też byłam dla niego dziwką? Miałam racje, nie wiem po co zaprzeczał, chociaż w sumie, nie zaprzeczył. Znów jakimś cudem znalazłam się w jego samochodzie. Co jeśli jedziemy do jego domu, a on chce mnie teraz..-Ty nią nie jesteś. Właśnie dlatego już tam nie pracujesz.-otworzyłam szerzej oczy.
-To przez ciebie mnie zwolnili.-powiedziałam zaciskając pięść.
-Ej..spokojnie.-podniósł ręce w geście obronnym, a po chwili znów umieścił je na kierownicy.-Ktoś mógłby ci zrobić krzywdę.- burknął, a przed oczami znów miałam obrzydliwego faceta z uliczki, który próbował mnie skrzywdzić. Przełknęłam ślinę i pokręciłam głową, aby odgonić te myśli.
-Na przykład ty?-spytałam zirytowana.
-Nie.-odpowiedział stanowczo.- Już ci to chyba udowodniłem.- dodał, a ja zadrżałam. To prawda i byłam mu za to tak cholernie wdzięczna. Spojrzałam na niego, a po chwili zobaczyłam, że lusterko ma skierowane tak żeby mógł na mnie patrzeć.
-Co chcesz zrobić ze mną?-spytałam, ale nie odpowiedział. Kilka minut później dojechaliśmy pod ogromny dom. Sewell wysiadł, a po chwili podszedł otworzyć mi drzwi. Niepewnie wysiadłam, a on zaprowadził mnie do środka domu i zamknął drzwi na klucz. Niekontrolowanie ziewnęłam.
-Widzę, że jesteś zmęczona, chodź.-powiedział chcąc złapać mnie za rękę, ale w porę się odsunęłam.
-Chce wrócić do domu.-szepnęłam. Czułam się dziwnie i byłam przestraszona, dlaczego po prostu nie odwiezie mnie do domu?
-Chodź.-powtórzył i ruszył w stronę wielkich schodów. Westchnęłam i ruszyłam za nim. Po chwili otworzył przede mną drzwi i wpuścił przodem do środka.
-Chcesz wziąć prysznic?-spytał, a ja odwróciłam się w jego stronę.
-Nie..chce wrócić do domu.-powtórzyłam stanowczo na co westchnął.
-Jesteś głodna?-znowu zignorował moją prośbę. Pokiwałam przecząco głową, a on kiedy chciał wyjść złapałam go za ramię przez co momentalnie odwrócił się w moją stronę i spojrzał na moją rękę, która go dotykała przez co szybko ją zdjęłam.
-Proszę..chce wrócić..-spojrzałam mu w oczy.
-Dzisiaj zostaniesz u mnie..jutro obiecuję, że wrócisz do domu.-powiedział i zbliżył się do mnie.-Idź spać Isabell.- powiedział kładąc swoją dłoń na moim policzku, powodując, że znów czułam to palenie.-Jesteś zmęczona.-stwierdził i wyszedł z pokoju. Westchnęłam i powoli zdjęłam spodnie. Zdecydowałam się zdjąć tylko to i zostać w jego bluzie. Spojrzałam na jego łóżko, a potem na kanapę, wybrałam kanapę. Skoro tu utknęłam, grzecznie wykonując jego rozkazy, to nie chciałam, aby znalazł mnie śpiącą na jego łóżku. Ani trochę mu nie ufałam i nie wiedziałam czemu mnie tu przywiózł, ale byłam wdzięczna, po tym wszystkim chyba po prostu nie chciałam być sama. Położyłam się na kanapie i zamknęłam oczy próbując zasnąć, chociaż po tym dniu to było cholernie trudne...Kiedy już byłam prawie nieprzytomna i nie za bardzo kontaktowałam poczułam jak ktoś mnie podnosi, a potem kładzie na czymś bardzo miękkim...

Pay girlfriend | w trakcie edycji |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz