25

9.9K 577 29
                                    

*Justin's Pov*

Zmarszczyłem brwi patrząc na drobną brunetkę.

-Jak to ja?-spytałem skołowany, a ona bez słowa poszła do łazienki jednak po chwili wróciła ze zmytym makijażem. Moje oczy się gwałtownie rozszerzyły. Na jej policzku znajdował się czerwony ślad mojej dłoni. Isabell powoli podniosła swoją koszulkę do góry i pokazała mi swoje boki. Wzdrygnąłem się widząc, że tam również są siniaki.
-Isabell.-wyszeptałem, a po chwili wsadziłem twarz w dłonie. Nie chciałem jej zrobić krzywdy. Nie chciałem.-Przepraszam.-wyszeptałem.-Nie chciałem cię nigdy skrzywdzić. Ja-ja nie kontroluje tego.-wyjąkałem, a po chwili gwałtownie podniosłem się z miejsca i podszedłem do dziewczyny. Lekko się wzdrygnęła kiedy delikatnie dotknąłem jej policzka. Spuściła głowę, a jej policzku spłynęła łza.

-Dlaczego chciałeś mieć ze mną to dziecko skoro nic do mnie nie czujesz?-mój oddech przyśpieszył, a moje serce się złamało. Myślała, że kłamie? Próbowałem przełknąć ślinę jednak suchość w moim gardle nie pozwalała mi na to.

-Isabell ja cię kocham.-w końcu wydusiłem jednak ona pokiwała przecząco głową.
-Gdyby tak było nigdy byś mnie nie uderzył Justin.-szepnęła, a jej słowa tak cholernie bolały.-Bawi cię zabawa moimi uczuciami?-spytała płaczliwie, a ja chciałem ją przytulić jednak szybko się odsunęła.
-Isabell dlaczego tak myślisz? Proszę...mnie naprawdę na tobie zależy...nie możesz mnie zostawić!-krzyknąłem nie mogąc powstrzymać emocji.
-Dlaczego? Nie chcę być twoją zabawką.-po jej policzkach zaczęły spływać łzy.

-Nie jesteś skarbie dobrze o tym wiesz, ale chcesz znaleźć powód żeby ze mną zerwać.-powiedziałem bez uczuć.-Jednak wiesz co?-zbliżyłem się do jej ucha.-Nadal nie spłaciłaś mi swojego długu. Miały być 2 miesiące.-warknąłem wściekle po czym tak po prostu wyszedłem. Byłem zły. Nie na nią, ale na siebie. Właśnie ją zaszantażowałem. Szantażowałem swoją ukochaną. Będąc już przy samochodzie uderzyłem z całej siły w oponę i pozwoliłem sobie krzyknąć z bólu jednak to nie był tak wielki ból jaki czułem w środku. Nie chciałem być taki jaki jestem teraz. Raniłem ją. Chciałem się zmienić dla niej, ale nie potrafię. Lubie sprawiać ból ludziom, ale nie jej. Wsiadłem do samochodu i odpaliłem silnik po czym ruszyłem z piskiem opon. Musiałem coś zrobić żeby mi wybaczyła i przestała się mnie bać. Cholerne tabletki...gdyby nie one...Isabell nigdy by nie chciała odchodzić. Nie pozbawiłaby dziecku ojca. Przetarłem twarz dłonią. Nie mogła odejść..nie mogła...

*Isabella's Pov*

Zaczęłam płakać. Dlaczego to wszystko musi spotykać mnie? Czemu musiałam zakochać się w nie odpowiedniej osobie? Z jednej strony go kochałam i obiecałam, że nie odejdę, ale z drugiej jak mogłam być z osobą która sprawiała mi ból? Uderzył mnie 2 razy...więc czemu miałby nie zrobić tego znowu?
-Isabell?!-nagle usłyszałam z dołu krzyk mamy. Wróciła już. Szybko poszła do łazienki przemyć twarz i zrobić makijaż, aby nie wyglądało na to, że płakałam i zeszłam na dół.

-Tak?-spytałam stając przed nią.
-Wiesz, że nie jestem w pełni zdrowa prawda?-spytała niespokojnie, a ja skinęłam głową.-Naprawdę cię przepraszam próbowałam zrobić wszystko co się dało...-otworzyłam szerzej oczy.

-Mamo o co chodzi?-wyszeptałam, a jej oczy się zaszkliły.
-Zabierają nam dom Isabell...-moje oczy się powiększyły.
-Nie mamy pieniędzy...ja nie mogę na razie iść do pracy, a pieniądze z ubezpieczenia nie wystarczają..-szepnęła.

-Dokąd pójdziemy?-spytałam spuszczając głowę i próbując powstrzymać łzy.

-Na obrzeżach są bloki...-spięłam się wiedząc jacy ludzie tam mieszkają i Justin..mówił mi, że jest tam niebezpiecznie.

-Kiedy musimy się przenieść?-spytałam.
-31 ma nas tu nie być.-pokiwałam głową i poszłam na górę. Zaczęłam płakać. Moje życie zamiast się polepszyć stawało się jeszcze większym koszmarem. Kiedy w końcu odzyskałam mamę...myślałam, że będzie lepiej. Po chwili jednak otarłam łzy. Może to i lepiej? Justin sam powiedział, że nasza umowa się jeszcze nie skończyła. Zaśmiałam się gorzko. Czy on patrzył w kalendarz? Całe przedstawienie ma skończyć się za równe 8 dni. Nie będzie wiedział gdzie mieszkam. Zmienię numer..i wszystko wróci do normy. Znajdę pracę i wyciągnę nas z długów. Nie mogłam pozwolić być Justin'owi w swoim życiu nie po tym co się stało. Niepewnie sięgnęłam po telefon i napisałam krótką wiadomość.

Me: Przepraszam...możemy się spotkać?

Nie musiałam czekać długo na odpowiedź, bo dostałam ją praktycznie od razu.



Justin: Będę za 5 minut

Zbiegłam szybko na dół i złapałam mamę za rękę.
-Mogłabyś nie mówić o tym Justin'owi?-spytałam.
-Wiesz, że będziesz musiała mu o tym powiedzieć?-skinęłam głową.
-Dlatego chce powiedzieć mu to sama.-skłamałam, a po chwili rozległ się dzwonek do drzwi. Poszłam je otworzyć, a chłopak od razu rzucił się na mnie i mocno przytulił.
-Nie umiem bez ciebie wytrzymać.-szepnął, a moje serce się ścisnęło.
Będziesz musiał pożegnać się ze mną na zawsze.-mówiła moja podświadomość. Niechętnie wtuliłam się w niego, a on podniósł mnie i zaniósł do pokoju po czym położył na łóżku.
-Przepraszam.-wyszeptał, a po chwili zaczął całować każdy centymetr mojej twarzy. Mimowolnie zachichotałam.
-Kocham twój śmiech...kocham całą ciebie.-powiedział i złapał moje dłonie w swoje i zaplótł nasze palce po czym podniósł je do góry.-Jesteś dla mnie jak narkotyk. Nigdy nie mam ciebie dosyć, ale chcę ciebie więcej i więcej.-szepnął do mojego ucha i złożył na mojej szyi mokry pocałunek przez co jęknęłam. Było mi tak przyjemnie, ale nie mogłam się mu poddać..już podjęłam decyzje. Spojrzał mi w oczy i złączył nasze usta razem.
-Justin...moja mama jest na dole.-szepnęłam, a on lekko się uśmiechnął.

-Przecież nie robimy niczego nieodpowiedniego.-puścił moje dłonie i położył się obok po czym złapał mnie w pasie i wtulił w swój tors.

-Już na zawsze chcę być z tobą.-zamknęłam oczy i próbowałam powstrzymać łzy. Czy on myślał, że to wszystko znowu może być prawdziwe? Nasza wieczność to 8 dni...

__________________________

Nwm czm, ale płakałam pisząc ten rozdział:C Wracamy do początku przykro mi;/

Pay girlfriend | w trakcie edycji |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz