24

10.5K 603 24
                                    

*Isabella's Pov*

Miesiąc 2 Dzień 22

Spojrzałam na Michael'a leżącego na moim łóżku po czym zaczęłam bawić się swoimi palcami.
-Bells powiesz mi w końcu?-wywrócił oczami po czym stał z łóżka i usiadł na przeciwko mnie na podłodze.
-Justin znowu..mnie uderzył...-wyszeptałam spuszczając głowę, ale widziałam jego oczy Mike'a się rozszerzają.
-Co on do cholery zrobił?-warknął po czym gwałtownie wstał.-Zajebie skurwiela.-wysyczał, a ja od razu złapałam go za rękę.
-Mikey wybaczyłam mu.-westchnęłam, a on zmarszczył brwi i znów usiadł naprzeciwko.

-Jak mogłaś mu to wybaczyć? Isabell on nie powinien cię uderzać.-pociągnął zdenerwowany za swoje końcówki.-W ogóle czemu to zrobił?-spytał.

-Bo był zazdrosny...wczoraj na kolacje przyszli nowi sąsiedzi i ich synem jest chłopak o imieniu Harry...Justin coś sobie ubzdurał, że nie może mnie dotykać i rzucił się na niego, chciałam żeby wyszedł i się uspokoił, a wtedy mnie uderzył.-powiedziałam na jednym wdechu. Michael zmarszczył brwi.
-Isabell wiesz, że musimy robić sobie respekt? Nie mogą nami pomiatać inaczej policja nas zgarnie.-mruknął, a moje oczy się powiększyły.-Jednak Justin powinien powstrzymać się i nie ruszać go przy tobie.-skrzywił się.-Poza tym...bardzo cię boli?-spytał, a ja pokiwałam przecząco głową. Nie byłam pewna czy powinnam mówić mu o moich nadgarstkach, ale i tak dużo wie.

-Michael on jeszcze...-przerwałam po czym zdjęłam wszystkie bransoletki z rąk i pokazałam siniaki chłopakowi, a on delikatnie złapał za rękę.

-Kiedy jest zły czasami zbyt mocno ściska moje nadgarstki.-westchnęłam, a Michael skrzywił się.
-Porozmawiam z nim o tym..-przerwałam mu.

-Nie proszę nic nie mów. Obiecał, że już tego nie zrobi.-jednak Mikey westchnął i pokręcił głową.

-Isabell to jest Justin on...jest zbyt wybuchowy i niebezpieczny. Nigdy nie przewidzisz co zrobi...jeśli nie będziesz cały czas grała na jego zasadach on w końcu zrobi ci dużo gorsze rzeczy.-powiedział smutno po czym przytulił mnie widząc moją przestraszoną minę. Nagle usłyszeliśmy jak drzwi od pokoju się otwierają. Wszedł przez nie uśmiechnięty Justin jednak kiedy zobaczył mnie i Michael'a...gwałtownie mnie od niego odciągnął i rzucił się na niego.
-Justin uspokój się o co ci chodzi?-wysyczał Michael próbując złapać oddech, a ja stałam tam przerażona jego wybuchem.

-O co mi kurwa chodzi?! To jest moja dziewczyna!-warknął na niego.

-Ale my nic nie robiliśmy...-szepnął.-Ona potrzebowała pomocy.-Justin puścił go po czym podniósł się z niego i odwrócił w moją stronę.

-Więc dlaczego nie przyszłaś z tym do mnie?-spytał robiąc krok do przodu, jednak ja gwałtownie się odsunęłam.-Isabell?-spojrzał na mnie zaskoczony. Podszedł do mnie i złapał za nadgarstki. Zacisnęłam oczy próbując powstrzymać łzy.
-Przepraszam Justin...nie rób mi krzywdy.-zamiast jego krzyku lub uderzenia poczułam jak delikatnie głaszcze mój policzek dlatego powoli otworzyłam oczy. Stał przede mną i patrzył na mnie smutnymi oczami.
-Nie chciałem cię skrzywdzić.-powiedział łagodnie.-Boisz się mnie?-zapytał smutno wpatrując się w mnie, a ja niepewnie skinęłam głową.-Kochanie..-szepnął zaskoczony i puścił moje nadgarstki, a jego oczy się powiększyły widząc na nich siniaki.-Czy-czy...ja to zrobiłem?-wyjąkał, a ja znów skinęłam głową. Przysunął mnie jeszcze bliżej siebie i przytulił po czym zaczął całować każdego siniaka swoimi ustami. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
-Shhh nie płacz skarbie..jestem twoim Justin'em i nie skrzywdzę cię.-szepnął i pocałował moje czoło. Kątek oka zobaczyłam wychodzącego Michael'a. Przestraszyłam się...nie chciałam zostawać sam na sam z Justin'em, dlatego oderwałam się od niego i złapałam Mike'a za dłoń.
-Nie zostawiaj mnie tu z nim.-zaczęłam jeszcze bardziej szlochać, a zaskoczony Michael mocno przytulił mnie do siebie. Bałam się Justin'a...bałam się go. To nieprawdopodobne jak w tak krótkim czasie uczucia do kogoś mogą się zmienić. Nagle poczułam gładzącą dłoń moje plecy. Spięłam się wiedząc do kogo należy.

-Puść go.-powiedział nadal opanowanym głosem jednak wiedziałam, że utrzymuje to resztą silnej woli. Nie chciałam go zdenerwować dlatego chciałam wykonać jego polecenie jednak Michael mnie powstrzymał.

-Nie widzisz, że ona się boi? Justin...opanuj się i wróć za jakiś czas.-powiedział spokojnie Mikey.
-Nie.-warknął Justin.-Jestem kurwa spokojny nie widzisz? A teraz z łaski swojej puść moją dziewczynę.-wysyczał przez zęby, a Michael skrzywił się jednak mnie puścił. Justin od razu przyciągnął mnie do siebie i wtulił w siebie.
-Możesz iść.-warknął Justin, a ja spięłam się..nie chciałam żeby zostawiał mnie tu.
-Bella powiedziała, że mam zostać, więc zostanę.-mruknął Michael za co byłam mu strasznie wdzięczna.
-Chce z nią porozmawiać na osobności, więc z łaski swojej wyjdź.-warknął do niego, a Mikey wykonał to co mu kazał.

-Isabell..-złapał mnie za biodra przez co zadrżałam. Uniósł mnie po czym niespodziewanie posadził na łóżku.-Nie możesz się mnie bać aniołku...-złapał za moją dłoń i zaczął kreślić na niej jakieś wzory.-Przecież jesteś ze mną szczęśliwa..-szepnął.-Dlaczego się nie odzywasz?-spytał ściskając moją dłoń. Szczerze? Nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. Strach sparaliżował mi tą umiejętność. Cały czas wmawiałam sobie, że przecież to tylko Justin, jednak wizja tego kiedy dusił Michael'a wcale mi w tym nie pomaga.
-Muszę to przemyśleć Justin.-w końcu się odezwałam jednak mój głos się łamał.

-Przemyśleć co?-zmarszczył brwi, a po chwili ogarnął o co chodzi.-Chyba nie chcesz ze mną zerwać?-spytał z paniką w głosie.

-Nie chcę.-usłyszałam jak wzdycha z ulgą.
-Isabell ja po prostu chce żebyś to do mnie przychodziła ze swoimi problemami. Chce być tą osobą, która ci pomoże. Jesteśmy razem...musimy sobie nawzajem ufać..-powiedział.
-Więc dlaczego ty nie ufasz mi?-spuściłam wzrok.
-Ufam ci skarbie...jestem po prostu zazdrosny.-westchnął.-Chcę być twoim oparciem...powiesz mi co to był za problem?-zapytał, a ja przygryzłam wargę i niepewnie spojrzałam na niego.
-Ty.

_______________________________

Domyślacie się w jakim kierunku idzie ff?:P
p.s. wiem, że robię błędy w rozdziałach i przepraszam, ale zawsze piszę je w nocy kiedy jestem już zmęczona, bo tylko wtedy mam czas, a że chcę dodać rozdział szybko nie sprawdzam błędów. Przepraszam jeśli wam to przeszkadza, ale ja naprawdę jestem zmęczona;/

Pay girlfriend | w trakcie edycji |Where stories live. Discover now