04

17.1K 827 92
                                    

Miesiąc 1 Dzień 1

*Isabell's Pov*

-Cześć mamo.-uśmiechnęłam się kiedy weszłam na salę. Sewell przed wejściem tu powiedział, że musi coś załatwić i poszedł w innym kierunku z czego naprawdę się cieszyłam, bo chciałam zostać z mamą sama.- Chyba zrobiłam coś naprawdę głupiego, ale obiecuję, że niedługo z tego wyjdziesz.-szepnęłam, a po moim policzku spłynęła łza. Czułam się winna, że mama leżała w śpiączce, odwlekałam leczenie, bo pieniądze które zarabiałam wciąż były zbyt małe, ale wciąż wierzyłam, że się uda. Po kilku minutach do sali wszedł lekarz.
-Jeszcze dzisiaj zaczniemy leczenie.-powiedział, a w środku poczułam niesamowicie dużo emocji.-Pani chłopak zapłacił za całość.-kiedy miał już wychodzić jeszcze się zatrzymał i odwrócił do mnie.-Ah i kazał przekazać, że czeka na zewnątrz.-pokiwałam głową, pocałowałam mamę na pożegnanie i wyszłam ze szpitala. Uśmiechałam się, Sewell stał przed swoim samochodem wpatrując się we mnie. Podbiegłam do niego i dosłownie wskoczyłam mu w ramiona. Znowu byłam mu wdzięczna, chociaż nie znałam jego motywu, tak bardzo byłam wdzięczna.
-Dziękuje. Tak bardzo dziękuje.-on przytulił mnie jeszcze mocniej.
-Chodź. Zawioze cię do szkoły.-powiedział niewzruszony. Odsunął się i otworzył mi drzwi. Wsiadłam do środka, a on okrążył samochód i ruszył...


***

Zestresowana czekałam na Laure i Cameron'a. Nie było mnie na 1 lekcji, dlatego jeszcze się nie widzieliśmy. Oczywiście przed dostałam masę wiadomości gdzie jestem, bo nie odezwałam się od wczoraj. W końcu do mnie podeszli.
-Gdzie ty byłaś cały ten czas? - zapytał zmartwiony Cam. Westchnęłam i postanowiłam im powiedzieć o wczorajszym oprawcy, jednak chciałam pominąć wszystko co stało się pomiędzy mną, a Lucasem, bo nadal do mnie samej to nie docierało.
-O mój Boże Isabell!- krzyknęła przerażona Laura.-Czemu nic nie mówiłaś?- zapytała mocno mnie tuląc.
-Zgłosiłaś to?-dopytał tak samo zmartwiony Cam.
-Nie, byłam w zbyt dużym amoku, nawet nie widziałam jego twarzy, ani tego kto mnie uratował.-powiedziałam przełykając ślinę. Oczywiście, że nie mogłam im powiedzieć o wszystkim. Nie chciałam nawet wiedzieć co zrobili z moim napastnikiem. Byłam nadal pewna, że to wszystko się zaraz skończy. Sallow'owi się znudzi ta dziwna gra i wszystko wróci do normy. Nie chciałam ich bardziej martwić, niż teraz, tym wszystkim.
-Nie wracasz już do tego klubu.-zakazała kategorycznie Laura, na co posłusznie skinęłam głową.-Wow tak po prostu?-dopytała.
-Tak, mieliście racje, to głupie się tak narażać.-powiedziałam i wtedy przypomniało mi się, że wczoraj w klubie nadal nie wiem co sie stało z Camilą, Dominic'iem i właścicielem klubu. Było to dla mnie tak niezrozumiałe, przecież byli tam ochroniarze, a mimo to kolegom Sewell'a udało się jakimś cudem dotrzeć do nich.
-Mówiłam ci, że możesz w weekendy przychodzić popracować do kwiaciarni mojej mamy. Nie musisz sobie tego robić. Daj sobie pomóc.-powiedziała w końcu Laura. Nie dziwiłam jej się, że była zła, też bym była jeśli którejś z tej dwójki wplątałoby się na własne życzenie w coś takiego. Znów pokiwałam głową.
-Nie wracajmy już do tego. Chodźcie.-powiedziałam ciągnąc ich za sobą. W końcu ich pochmurne miny zniknęły i znów zaczęliśmy sobie żartować. Cameron opowiedział o najnowszej szkolnej plotce, gdzie podobno jakaś pierwszoklasistka zaszła w ciąże z dużo starszym od siebie chłopakiem. Zaśmiałam się tylko na wścibskość Cam'a i poszliśmy razem na lekcje.


***

Mocniej ścisnęłam rękę Sewell'a kiedy przepychał nas do swoich przyjaciół. Nie podobał mi się ten pomysł ani trochę. Byłam ubrana w czerwoną, obcisłą i dosyć krótką sukienkę. To Lucas mi ją wybrał, sama nigdy nie odważyłabym się ubrać w coś tak odważnego. Włosy miałam spięte w ciasnego, wysokiego kucyka, stwierdziłam, że to będzie najlepiej pasowało do tej sukienki. Zastanawiałam się skąd są tu ci wszyscy ludzie, w końcu był środek tygodnia, a my byliśmy na jakiejś domówce za miastem. Do tego miałam na sobie naprawdę wysokie obcasy, co też mi się nie podobało, ale widocznie Sewell'owi podobała się wizja pokazania się z tak ubraną dziewczyną.
-Spokojnie kochanie. Jestem z tobą.-szepnął mi do ucha i mocniej objął w tali chcąc pokazać, że jestem z nim bezpieczna.
-No proszę, chyba się udało z Prude.-uśmiechnął się jeden z jego przyjaciół przez co posłał mu mordercze spojrzenie. Był to ten chłopak, który pomógł mi wtedy w klubie wstać. Ale chwila kto to Prude?
-To Isabell, a to moi przyjaciele Michael, Ashton, Matt i Jeniffer.- Michael, ten który mi pomógł w klubie, uśmiechnął się do mnie i wyciągnął rękę w moją stronę. Złapałam ją, a on ją pocałował przez co się zarumieniłam. Sallow chrząknął i przysunął mnie bliżej siebie. Spojrzałam na resztę, Jeniffer siedziała na kolanach Matt'a i promiennie się do mnie uśmiechała. Wszyscy wyglądali na pozytywnie nastawionych do mnie. Oddałam wszystkim uśmiechy i po kolei zaczęłam z nimi poznawać. Jeniffer wstała z kolan Matt'a i podbiegła do mnie po czym mnie przytuliła.
-Tak się cieszę, że w końcu nie będę tu jedyną dziewczyną.-powiedziała zadowolona i mnie obróciła.-Jesteś piękna.-powiedziała szczerze przyglądając mi się w trakcie obrotu, a ja się zarumieniłam. Była wysoką blondynką, a jej czarna sukienka idealnie podkreślała jej równie idealną sylwetkę. Nawet nie zauważyłam kiedy Sallow zniknął z Ashtonem, zostawiając mnie z resztą. Spojrzałam na Michael'a, był również wysoki i miał blond włosy, razem z Jeniffer byli do siebie naprawdę podobni.
-Tak jesteśmy niestety rodzeństwem.-wypalił Michael, na co dostał w żebra od Jen. Zaśmiałam się i pokręciłam głową.
-Cieszę się, że możemy cię poznać, nie w klubie i nie na ziemi.- odezwał się w końcu zaczepnie Matt, z lekkim uśmiechem. Podobnie jak reszta był bardzo wysoki, miał czarne włosy i mnóstwo tatuaży, które wystawały spod jego podsuniętych rękawów koszuli. Czułam się taka mała przy ich ponad 190, gdzie ja mierzyłam ledwo 161.
-Na ziemi?-dopytała Matt'a znowu siadając mu na kolanach.
-Cóż..-zaczął, ale w tym momencie podszedł Sallow i objął mnie w talii, co spowodowało u mnie dreszcze.
-Zatańczysz?-spytał, a ja pokiwałam głową, pociągnął mnie na parkiet. Akurat wtedy zaczęła lecieć wolna piosenka. Oplotłam jego szyję swoimi rękami, a on złapał mnie w talii i przysunął blisko siebie. Ten wieczór nie był może taki zły, jego przyjaciele nie wydawali się groźni i niebezpieczni, pomimo tego, że to właśnie Ashton i Matt towarzyszyli mu wtedy przed szkołą i to właśnie Ashton pobił Jerrego. Nie minęła minuta, a poczułam zazdrosne spojrzenia innych dziewczyn na sobie.
-Ignoruj je. To ty jesteś dla mnie wyjątkowa.-szepnął, a ja poczułam stado motyli w brzuchu. Nigdy nie usłyszałam czegoś takiego od chłopaka. Nie czułam się nigdy dla nikogo wyjątkowa.
-Kto to Prude?-pytanie wyleciało z moich ust szybciej niż pomyślałam przez co dałam sobie mentalnie w twarz.
-Jesteś zazdrosna?-uśmiechnął się, a ja od razu zaprzeczyłam.-To dziewczyna na, której mi zależy.-poczułam się dziwnie z tą informacją, przecież nawet nie znaliśmy się zbyt dobrze, ale jak mówiłam syndrom Sztokholmski i moja wdzięczność za ratunek spowodowały, że właśnie tak się poczułam. Co się ze mną dzieje? Usłyszałam jego chichot.
-Co cię śmieszy?-spytałam.
-Twoja reakcja, bo jesteś zazdrosna.-już chciałam zaprzeczyć, ale on mi na to nie pozwolił.-Ale to dobrze. Nie musisz być zazdrosna, bo to ty jesteś MOJĄ Prude.-szepnął mi do ucha, delikatnie przygryzając płatek. Zarumieniłam się.
-Dlaczego Prude?-dopytałam.
-Bo nikt cię nie dotknie.-zmarszczyłam brwi.- Oprócz mnie. Nie pozwolę, żeby ktokolwiek inny znalazł się na moim miejscu.-zarumieniłam się jeszcze bardziej na jego słowa i byłam nieco zła, że miał takie podejście. Zaśmiał się z mojej reakcji, a po chwili obrócił mnie tyłem do siebie. Zadowolony z siebie zaczął składać mokre pocałunki od mojej szczęki do dekoltu. Po chwili zaczął gryźć i lizać moją szyję. Nie mogłam się powstrzymać od jęków opuszczających moje usta, to był pierwszy raz, gdzie czułam na sobie taki dotyk. Kiedy skończył chuchnął zimnym powietrzem w tamto miejsce po czym spojrzał na nie dumny. Ja delikatnie dotknęłam je i poczułam ból. Ten idiota zrobił mi malinkę.
-Skoro przy robieniu ci malinki tak jęczysz, nie mogę się doczekać seksu.-jęknął rozmarzony do mojego ucha.
-Pomarzyć można.-prychnęłam i przewróciłam oczami.
-Jeszcze będziesz błagać o więcej.-musnął moje usta i przytulił mnie do siebie, rozejrzał się dookoła, a ja zrobiłam to samo. Każda para oczu była skierowana na nas. Zarumieniłam się chowający swoją twarz w jego tors. Chłopak widząc jak bardzo niekomfortowo się czułam, pociągną mnie do wyjścia, chwilę później znajdowaliśmy się w jego samochodzie.
-Teraz nikt nie będzie miał odwagi się do ciebie zbliżyć. Wszyscy wiedzą, że jesteś moja.-szepnął mi do ucha i ruszył z uśmiechem. Teraz wiedziałam po co była ta cała szopka na imprezie, chciał pokazać mnie, jak lalke.

***

Nawet nie zauważyłam kiedy znaleźliśmy się przed jego domem.
-Powiedziałeś, że wrócę do domu.-mruknęłam na co pokręcił przecząco głową.
-Nie dzisiaj.-uśmiechnął się i wyszedł z samochodu po czym otworzył mi drzwi.-Chce spędzić czas ze swoją dziewczyną.- Objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie po czym cmoknął w usta. Zarumieniłam się, nie wiem czemu tak się czułam, ale cóż był zajebiście przystojny i skłamałabym, jeśli powiedziałabym, że mi się nie podoba. Po chwili złapał mnie za rękę i wpuścił do swojego domu.
-Reszta wróci dopiero nad ranem, więc mamy czas dla siebie.-usłyszałam jego zachrypnięty głos obok ucha.
-Nad czym tak myślisz?-spytał, a ja dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że odwrócił mnie do siebie przodem i wpatruje się we mnie marszcząc brwi.
-Nad niczym ważnym.-powiedziałam po czym po prostu go przytuliłam.
-Ahh, masz ochote się tulić.-szepnął co było cholernie słodkie. Nagle podniósł mnie i zaczął nieść na górę, przez co pisnęłam. Otworzył drzwi do swojego pokoju, po czym położył mnie na swoim łóżku. Spojrzałam na niego, a ten zdjął koszulkę i mi ją podał, a po chwili jego spodnie leżały na podłodze.
-Sama się przebierzesz czy sam mam to zrobić?-spytał, a ja się skrzywiłam.
-Odwróć się.-powiedziałam na co wywrócił oczami, ale to zrobił. Wstałam z łóżka i niepewnie, cały czas wpatrując się w jego tył zdejmowałam swoje ubrania. Kiedy zakładałam jego koszulkę, nagle poczułam silne dłonie przyciągające mnie do siebie.
-Za długo.-usłyszałam, a on pomógł mi przełożyć koszulkę przez głowę. Zarumieniłam się wiedząc, że widział mnie w bieliźnie. Położyliśmy się na jego łóżku, a on objął mnie w pasie i mocno przytulił, a swoją głowę wtulił w moje włosy.
-Dobranoc.-szepnął składając długi pocałunek na mojej szyi, a po chwili podniósł się żeby zgasić światło.
-Dobranoc Luke.-wyszeptałam i nie wiedząc czemu złapałam jego dłoń. Ścisnął ją lekko i ponownie cmoknął moją szyję...

Pay girlfriend | w trakcie edycji |Where stories live. Discover now