Nigdy w życiu nie sądziłam, że wrócę na Ziemię. Arka unosiła się w kosmicznej przestrzeni od dziewięćdzięciu dwóch lat – tyle upłynęło od wybuchu nuklearnej wojny – i nie zanosiło się, żeby szykowała się do powrotu. Nikt nie spodziewał się, że Ziemia nadaje się jeszcze do ponownego zamieszkania. Owszem, co kilkadziesiąt lat wysyłali jakiegoś odważnego ochotnika – według większości głupca i samobójcę – w jednej z kabin na Ziemię, by sprawdzić, czy planeta nadaje się do powrotu ludzi z Arki. Niestety, za każdym razem łączność z kabiną była całkowicie zerwana wraz z jej wejściem w atmosferę i tak naprawdę nigdy nie dowiadywaliśmy się, czy lądowanie się udało. Naukowcy za każdym razem zakładali, że kabina spłonęła w drodze na Ziemię, rozbiła się lub zatonęła w radioaktywnych morzach.
Tak naprawdę nigdy się tym nie interesowałam na poważnie. Od tylu lat tkwimy w kosmosie – czemu akurat moje pokolenie miałoby dostąpić tego zaszczytu i powrócić na Ziemię? Nie wierzyłam w to, podobnie jak moi rodzice, którzy dawno stracili na to nadzieję, karmieni tymi samymi opowieściami o radioaktywnej, zniszczonej, skażonej Ziemi. Żyliśmy, skupiając się w całości na życiu na Arce, nie snując planów ani marzeń o cudownym powrocie.
Ja zostałam inżynierem, zgodnie z wolą moich rodziców – ale też i z własnych chęci. Maszyny były jedną z niewielu rzeczy, które autentycznie mnie interesowały. Miałam smykałkę do urządzeń, tak jak mój tata, i nie przeszkadzał w tym fakt, że jestem dziewczyną. Na Arce bardziej liczyły się umiejętności i wiedza niż tężyzna fizyczna, która czasem tylko utrudniała pracę w małych pomieszczeniach albo na małych elementach. Moja drobna budowa ciała i zwinność z pewnością mi to ułatwiały.
Mój tata pracował jako inżynier całe życie, projektując rozbudowę i wykorzystanie zasobów metalurgicznych Arki. To dzięki niemu udało nam się w niecałe dziesięć lat dobudować fragment nowej stacji ze śmieci kosmicznych i starych satelit. Miał nowatorskie pomysły, które liczyły się w każdej sprawie – kanclerz Jaha zawsze brał stronę mojego ojca w każdej sprawie związanej z rozbudową Arki. Dzięki tacie miałam też lepszy start w karierze – od małego "szkolił" mnie na inżyniera, ucząc tworzenia planów i budowy maszyn.
Moja mama za to była nauczycielką wiedzy o Wszechświecie, i z powodu niewielkiej liczby dzieci na Arce uczyła także mnie, i to przez kilka lat. Na początku była to bardzo fajna sprawa – mama w szkole dla ośmiolatki to jak wieczne poczucie bezpieczeństwa – ale w następnych latach stało się to nieco frustrujące, gdy inne dzieci zaczęły mi z tego powodu dokuczać. Do tej pory pamiętam wyrzuty kilku z nich, gdy dostałam kolejną piątkę z trudnego sprawdzianu. Nie było w tym żadnej winy mojej mamy, byłam po prostu zdolną uczennicą – ale nikt tego wtedy nie rozumiał. Z tego powodu straciłam wielu "przyjaciół" – jeśli można tak powiedzieć o zazdrosnych dwunastolatkach – i wkrótce została mi tylko Camille, moja obecna najlepsza przyjaciółka.
Camille była ze mną od zawsze, od pierwszych dni w przedszkolu, kiedy siadła obok mnie, spojrzała w okienko kabiny i powiedziała wesoło: "Zajebiście wielki ten kosmos, co nie?". Wytrzeszczyłam wtedy oczy, przerażona całą swoją pięcioletnią osobą, nie wiedząc, kim jest ta dziewczynka i dlaczego mówi takie brzydkie słowa. Camille zamrugała oczami, spojrzała na mnie z ukosa i dodała "Ty wyglądasz na raczej grzeczną". Z jakiegoś powodu moja duma została wówczas urażona i odpowiedziałam butnie, że wcale nie jestem grzeczna. Camille, jak to Camille kazała mi to udowodnić. A więc moja pięcioletnia ja natychmiast wstała i powiedziała na cały głos, tak, żeby każdy w klasie słyszał: "Kosmos jest zajebiście wielki". Oczywiście, pani przedszkolanka też usłyszała, i to na tyle wyraźnie, żebym spędziła czas w kozie przez kolejną godzinę. Nie obeszło mnie to bardzo, bo po tym incydencie Camille została moją najlepszą przyjaciółką.
YOU ARE READING
Survivors || the 100
Fanfiction"Who we are and who we need to be to survive are two very different things. In this ruthless world, who have we become?" Ailey Theen nigdy nie sądziła, że kiedykolwiek opuści Arkę - statek kosmiczny, który przez całe życie był jej domem. W wyniku wy...