4 - The shelter

1.8K 128 21
                                    

Słyszałaś o tym? Camille zamknęła cicho drzwi za sobą. Przez chwilę rozglądała się niepewnie, jakby bała się, że ktoś usłyszy nas przez metalowe ściany. Potem nachyliła się w moją stronę i spojrzała mi w oczy z powagą.

Przeprowadzili egzekucję na Sarah Titan.

Przez chwilę myślałam, że żartuje, dopóki nie zauważyłam, że dolna warga drży jej niebezpiecznie, a w oczach szklą się łzy.

Co? mój głos był bezbarwny, ale czułam, jakbym zaraz miała się przewrócić. Albo eksplodować.

Kilka godzin temu. Nikt o tym nie wiedział. Ja nie wiedziałam... głos jej się załamał. Dopiero co wpadł na mnie na korytarzu Ryan i mi powiedział... Wyglądał, jakby płakał cały dzień... Jej rodzina jest w szoku, nie zdążyli się nawet... pożegnać... – z jej piersi wydobył się szloch i rzuciła mi się w objęcia, rozpaczliwie przyciskając mnie do siebie, jakby próbowała nie rozpaść się na kawałki. – Ja też nie zdążyłam... Nic nie rozumiem, Ailey, nic nie rozumiem...

Przytuliłam ją mocniej i pogładziłam po włosach drżącymi palcami. W gardle rosła mi wielka gula. Camille trzęsła się od płaczu w moich ramionach, a do mnie powoli zaczynało docierać to, co właśnie usłyszałam.

Za co? spytałam drżącym głosem. Co ona takiego zrobiła? No co?! miałam ochotę wrzeszczeć.

Camille odsunęła się ode mnie nieco. Jej oczy były czerwone i spuchnięte od łez.

Ryan powiedział, że wiedziała za dużo – znowu zniżyła głos do szeptu. – To jedyne, co udało mi się z niego wyciągnąć, zanim pobiegł dalej.

Ale... to chore. Czego niby miała się dowiedzieć? Co Arka mogłaby ukrywać przed nami? To bez sensu. Musiała popełnić jakieś przestępstwo powiedziałam, również ściszając głos. Byłyśmy same, ale z jakiegoś powodu bałam się, że ściany jednak mają uszy.

Ailey, to przecież Sarah. Nigdy nie zrobiłaby nic niezgodnego z prawem. Nic, co przeszkodziłoby jej karierze najlepszego przyrodnika na Arce Camille otarła oczy i uśmiechnęła się smutno na wspomnienie przyjaciółki. Łzy popłynęły mi po policzkach. Teraz Sarah już nigdy nie zostanie profesorem. Nigdy nie zasiądzie w Radzie, tak jak zawsze marzyła. Nigdy już jej nie zobaczymy. To jest tak przerażające i niezrozumiałe, że część mnie nadal nie potrafiła w to uwierzyć.

Nie rozumiem tego zaszlochała Camille i zaczęła chodzić w tę i z powrotem po małym pokoju. To chore. Wiem, że zabijają za zbrodnie, wiem, że to potrzebne... ale Sarah, ona nie... ona nigdy nie...

Wiem przerwałam jej. Musimy... musimy się dowiedzieć, co się stało, bo zwariujemy. Takie rzeczy nie dzieją się bez powodu. Nie robią tego niewinnym. Musi być coś, czego nie wiemy.

Kogo spytamy? Strażników? Rodzinę Sarah? Nikt nam nie odpowie Camille przystanęła na chwilę, żeby obrzucić mnie pełnym rozpaczy spojrzeniem. – Jej rodzina na pewno jest teraz w większym szoku, niż ktokolwiek. A Ryan... on sprawiał wrażenie, jakby całkiem mu odbiło – dodała z goryczą.

Czy oni... no wiesz... byli razem?

Camille pokręciła szybko głową.

Nie sądzę. Może i mieli się ku sobie, ale.... nigdy nie rozumiałam ich relacji. On traktował ją bardziej jak siostrę, a nie dziewczynę. Ale teraz... teraz to już nie ma żadnego znaczenia z jej oczu znowu popłynęły łzy.

Survivors || the 100Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz