Rozdział VIII

4.6K 266 44
                                    

*Nami

Znowu mija jeden dzień, a ja znowu budzę się w łóżku z Shavaną. Chyba naprawdę polubiłam to miejsce.

Jak zawsze wstaję po ciuchu, żeby nie obudzić siostry. Patrzę na zegarek, jest 9:30am. Śpimy długo, ponieważ długo siedzimy i rozmawiamy. A później zasypiamy w ubraniach. To dla mnie trochę na korzyść. Jak miałabym jej wyjaśnić, że śpię w opaskach?

Tym razem już się rozpakowałam, więc wyciągam ciuchy z szafy. Szare jeansy i szara bluza. Mówiłam już, że kocham szary kolor? Do tego biorę jeszcze czarne opaski. Właściwie to można mówić, że te opaski to modny dodatek.

Patrze się na swoje odbicie w lustrze i zauważam dziwną rzecz. Tata nie mówił nic ta temat napisu na policzku. Może pomyślała, że Shavana chciała mi zrobić głupi żart? Albo, że tak ma być? No, ale... nie wiem, to trochę dziwne. Ludzie też nie mówili nic na ten temat. Nie, żeby mi to przeszkadzało, ale wszyscy są zazwyczaj ciekawscy.

Nagle dzwoni mój telefon to Leo.

-Czy ludzie z Anglii, czy Walii, jak wolisz, nie śpią?-pytam, bez żadnego powitania.

Chłopak się śmieję.

-Chyba Anglia tak na mnie działa, sama rozumiesz. A ludzie z Polski?

-No w Polsce jest 11am, co nie?-przyznaję. Chłopak znowu się śmieję.

-Wczoraj obiecałaś, że gdzieś z nami dziś wyjdziesz.

-No wiem i raczej mam zamiar dotrzymać słowa.

-Dziś, 2pm, w parku?-pyta.

Ja się zgadzam i się rozłączamy. To będzie dziwne spotkanie, ale nie mam zamiaru na nim płakać. Pewnie zapytają o wodę. Nie wiem, czy chcę im to tłumaczyć, to trochę skomplikowane.

Jest już 10am, więc postanawiam obudzić Shavanę. Mam jeszcze cztery godziny do spotkania, więc będziemy musiały coś wymyślić.

-Ogień, zaraz moja woda cię zgasi!-krzyczę ze śmiechem, a ona wyskakuje z łóżka i robi pozę, jakby miała się ze mną bić.

-Nawet twoja woda nie pokona mojego ognia!-Ona również krzyczy i obydwie wybuchamy śmiechem.

-No dobra-przyznaję.-Ogień mnie pokona w kilku momentach, ale woda ciebie również.

-Pamiętaj, że nie ma sytuacji bez wyjścia, Nami.-Moja siostra się śmieję.

Sama również wybiera sobie ciuchy i idzie się ubrać. Ja siadam na łóżku. Dostaję SMSa od Chloe.

Chloe: co tam?

Ja: wszystko w porządku, a u ciebie?

Chloe: też. do dziś :*

Wow. Czyli się nie obraziła. Może jest zdziwiona, ale na pewno nie obrażona. Okay, ulżyło mi.

-Nam-mówi Shavy, która właśnie wchodzi do pokoju. Jest już ubrana.-Nie mogę spędzić dziś z tobą całego dnia. Przykro mi, ale umówiłam się ze swoim chłopakiem.

Jestem kompletnie zdziwiona.

-Shavana, ty masz chłopaka? Od kiedy!? Czemu ja o tym nie wiem?-Zasypuję swoją siostrę pytaniami.

-No mam, od miesiąca. Chciałam ci to powiedzieć na żywo-tłumaczy.-Zapytał się, czy pójdę z nim na ognisko, jak mogłam się nie zgodzić, Nami?

No właśnie. Jak mogła się nie zgodzić? Ogień.

-Twoi znajomi widzą, o co chodzi z ogniem?-pytam.

-No nie, ale on się jakoś dowiedział. I jest cudowny! Kocham go!

To świetnie, Shavy. Naprawdę. Powiedzieli ci tyle razy „Chodź ze mną na ognisko", a ciebie to jeszcze cieszy. Dobra, Nami, nie bądź zazdrosna.

-A ty masz chłopaka?-pyta, a ja wybucham śmiechem.

-O nie, nie-mówię. Kręcę przy okazji głową.

-A ci twoi znajomi? Jeden z nich ma dziewczynę, mogę stwierdzić, że ten starszy, ale ten młodszy... Podoba ci się?

Znowu się śmieję.

-Leo? Nie wiem, ale... wiesz, że on jest gwiazdą, co nie?

-No wiem-mówi.-Ale w czym ci to przeszkadza?

-On nie jest mną zainteresowany, Shavy.

-Zapytam się go dziś. Mam randkę o 2pm, więc pójdę z tobą i...-Oczywiście jej przerywam.

-Weź spróbuj tylko!-krzyczę.

-Zobaczysz.

---

O 2pm jesteśmy już w parku. Shavana wlecze się oczywiście za mną. Zabiją ją, jeśli powie coś Leo. Może bym ją powstrzymała, ale... Boże, ona umie się bić i to kompletnie dobrze. Ktoś w końcu czegoś musiał mnie nauczyć, prawda?

Widzę już moich „przyjaciół", a wtedy łapię Shavanę za rękę.

-Proszę cię, Shavy, wrzuć na luz.

Ona się tylko uśmiecha.

W ogóle to wyglądam, jak jakieś dzieci, ponieważ godzinę przed wyjściem nudziło nam się tak okropnie, że postanowiłam zrobić Shavanie dwa warkoczę. Ona odwdzięczyła mi się tym samym. Jesteśmy dziwne. Kurde, jestem przy niej szczęśliwa! Trochę żałuję, że muszę wrócić do Polski.

Ogólnie to wszyscy się na mnie patrzą, a ja stoję i...

-Co jest?-pytam.

Kurde, kiedy tu doszłyśmy? Muszę się tak nie zamyślać!

Patrzę się na wszystkich, który uśmiechają się, jak debile, ale najbardziej debilnie uśmiecha się Leo.

-No wiesz, twoja siostra powiedziała nam przed chwilą, że bylibyśmy dobrą parą, tylko ja muszę się tobą „zainteresować"-mówi chłopak, cały czas się śmiejąc.

Ja spoglądam na swoją siostrę.

-Shavana, przypomnij mi, kiedy ostatni raz się biłyśmy?

-Dawno. Jak cię uczyłam, chyba. A co?

-Bo chyba za tym tęsknie, sama rozumiesz...

Już chce ją kopnąć, ale ona to przewiduje i kopie mnie w brzuch tak, że ląduję na ziemi. Mimo wszystko podnoszę się z niej i skaczę na swoją siostrę. Sama teraz ląduje na ziemi.

-Ała-szepczę dziewczyna, łapiąc się za głowę.

-Nie ma takiej wody, która nie pokonałaby ognia...-mówię. Zaczynam się śmiać i podaję siostrze rękę. A ona ciągnie mnie do siebie na ziemię.

-2:1, no i co powiesz?-Uśmiecha się do mnie. Ja zaczyna się śmiać.

-Jeszcze wygram, zobaczysz.-Wstaję z ziemi.

Ogólnie bicie się z nią jest kompletnie inne, niż z nimi. Zresztą nie wiem, czy można to było nazwać biciem się.

-No to jutro zobaczę.-Sama też podnosi się z ziemi, żegna się ze mną i idzie dalej.

-Przepraszam-mówię do moich znajomych.

A oni wszyscy razem mówią głośne:

-Woda jest głupia!

Wybucham śmiechem. Dobra, to im wyszło.

---

Jest i rozdział ósmy! Jej, Nami jest dziwna! XD

Nie wiem, co dać w mediach, więc daję Pillowtalk. XD

Love You All,

Klarissa xx

looking for me • l.dWhere stories live. Discover now