Rozdział XVIII

4.4K 268 51
                                    

*Nami

Do Bristolu wylatujemy jeszcze tego samego dnia, a na miejscu jesteśmy trzy godziny później, czyli o 9pm. W Anglii oczywiście. Tata informuje mnie, że mam nawet własny pokój. Chociaż nie wiem, skąd.

Kurde, lepiej się czuję z tym, że oni o wszystkim wiedzą. Ulżyło mi. Trudno było żyć ze świadomością, że tylko ty wiesz o tych wszystkich strasznych rzeczach, które się przydarzają. Ale odkąd wiedzą o gwałcie... Inaczej się na mnie patrzą. Wydaję mi się, że w ich oczach widzę współczucie. A tego nie chcę, jeśli mam być szczera. Ja chcę tylko miłości, którą oni mogą mi dać. Ale nie w tej chwili, bo Shavana dziwnie unika mojego wzroku, tata mnie nie słucha, a Leo... On też zachowuje się dziwnie. Może aż tak bardzo zaskoczyła ich informacja o tym gwałcie? Nie wiem, mam nadzieję, że nie będę tego później musiała żałować. Chyba serio nie potrzebuję teraz w życiu żałowania dobrych decyzji. Bo ta wydaje się dobra.

Przychodzimy do domu. Ja mam ochotę od razu rzucić się na łóżko, ale wiem, że czeka mnie rozmowa z Leo, którego poprosiłam o zostanie jeszcze przez jeden dzień, o ile oczywiście może, a on się zgodził. Jutro pewnie pójdziemy do Charliego i Chloe. To też na pewno będzie ciekawa rozmowa, zwłaszcza z Chloe.

-Gdzie chcesz spać, Leo?-pyta mój tata.

-No u mnie, co nie?-Uprzedzam odpowiedź chłopaka.

-Ale ty...-zaczyna tata, ale ja oczywiście wiem, co chcę powiedzieć, więc mu przerywam.

-Proszę was! Naprawdę myślicie, że zacznę się bać Leo, tylko dlatego, że jakiś chuj mnie zgwałcił?-pytam. Muszę trochę bardziej uważać na słowa przy tacie, ale on powinien.

-Na YSoT...-zaczyna Leo, ale po raz kolejny mu przerywam.

-To było tak trochę na świeżo-tłumaczę.

-Dobra, po pierwsze-mówi tata-nie przeklinaj, proszę cię. Po drugie, róbcie, jak chcecie. Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł, Leo może spać w pokoju Shavany albo na kanapie, ale ja uważasz. Też myślę, że nie masz powodu do bania się go, ale...-Wzdycha.-Rób, jak chcesz.

Kiwam głową i ciągnie chłopaka za rękę do swojego pokoju, biorąc przy okazji plecak. Kurde, ale nie zapytałam się go, co o tym sądzi... Może on nie chciał? Nie chciał, a teraz powie mi, co o mnie myśli?

W połowie drogi do pokoju się zatrzymuję. A jeśli nie tylko powie?

-Spokojnie-mówi.-Możesz zmienić zdanie.

Wzdycham. Odwracam się w jego stronę.

-Po prostu... Nie wiem, czy ty też chcesz spać ze mną w jednym pokoju-przyznaję.

Leo się do mnie uśmiecha.

-Nie zastanawiaj się nad takimi rzeczami, Misiu.-Popycha mnie delikatnie w stronę pokoju, a ja uśmiecham się pod nosem i idę przed siebie.

Ogólnie to Leo mówi mi „Misiu". To słodkie.

-Idę wziąć prysznic, a potem porozmawiamy, dobrze?-pytam.

On przez chwilę mi się przygląda, a ja nie wiem, dlaczego, ledwie powstrzymuję się przed tym, żeby zasłonić ciało rękoma, ale on w końcu odwraca wzrok i kiwa głową.

-Dobry pomysł-przyznaje, siada na łóżku i wyciąga telefon.

Otwieram plecak i wyciągam z niego podkoszulek i dresy. Zawsze śpię inaczej, ale to inaczej trochę nie pasuję, przy Leo.

Biorę szybki prysznic, nie patrząc przy tym za bardzo na swoje ciało. Jakoś boję się, że później nie będę umiała spojrzeć Leo w twarz. Bo on oczywiście nie wie o wszystkich bliznach. Pewnie się dowie, ale nie wiem... jak? O Boże, Nami, o czym ty myślisz? To znaczy nie miałabym nic przeciwko... Wzdycham i opieram się o kafelki. Moje myśli są bezsensu. Obawiam się tylko, że zaczynam czuć do Leo coś więcej niż tylko przyjaźń. I pewnie utknę z nim w friendzonie. I będzie moim crushem. Jestem dziwna. Wolność kręci mi w głowie.

Wychodzę spod prysznica, wycieram się ręcznikiem i ubieram. Myję zęby, robię sobie kucyka i wracam do pokoju, gdzie Leo rozmawia przez telefon.

-...i ona...-mówi, ale przerywa, kiedy widzi mnie w drzwiach.-Pogadamy jutro, okay? Cześć.

I ona. I ona? Może rozmawiał o mnie?

-Przepraszam, że ci przerwałam-mówię, spuszczając głowę.

On do mnie podchodzi i bierze mnie za rękę.

-Nie przesadzaj-szepcze.-Dobra, teraz ja idę wziąć prysznic. Będę za pięć minut, dobrze?-pyta, a jego wzrok spada na moje ręce, które bierze w swoje i ogląda nadgarstki. Przejeżdża palcem po kresce przekreślającej „hopeful". A później mnie puszcza, bierze swoje rzeczy i idzie do łazienki.

Wraca do pokoju w samych bokserkach, a ja już leżę na łóżku. Głośno przełykam ślinę i mrugam oczami. Tak, to już na pewno nie jest tylko przyjaźń.

-Jeśli chcesz, mogę się ubrać-proponuje.

Chcesz zniszczyć mi marzenia i widoki?

Kręcę głową.

-Nie musisz-odpowiadam, a on patrzy się na mnie rozbawiony. O nie. Znowu przełykam głośno ślinę.

-Powiedziałam to na głos, prawda?

On się śmieje.

-Prawda.-Przygryza wargę.

-Przepraszam-mówię. Leo siada obok mnie na łóżku, dalej się uśmiecha.

-Za co, Misiu?-pyta.-Za to, że jestem przystojny?

Robię się czerwona.

-Jeszcze czekam, aż powiesz, że mógłbym cię zgwałcić-szepcze, dalej się uśmiechając.

Przygryzam wargę.

-Zachowuj się tak. Normalnie. Jakby nic się nie stało. Wtedy pomyślę, że jest w porządku. Nie widź we mnie dziewczyny z bliznami. Pomyśl, że jestem taka, jak inne-proszę.

-Ale nie jesteś, Nami.-Łapie mnie za rękę.-Jesteś lepsza.

Robię się jeszcze bardziej czerwona i spuszczam głowę.

-Powiem, jak Charlie. Wodzie jest nieładnie w czerwonym.-Leo się śmieje.

-No to mnie nie prowokuj!-wybucham.

On znowu zaczyna się śmiać i całuje mnie w czoło.

-No przepraszam.

Przechodzi na drugą stronę łóżka i kładzie się obok mnie. Ja leżę już pod kołdrą, więc on też się przykrywa. Delikatnie trąca moją nogę swoją, a to wystarczy, żebym zadrżała.

-Jeśli chcesz-zaczyna.-Możesz mi wszystko opowiedzieć. Ale tylko, jeśli chcesz.

Wzdycham. Nie sprecyzował tego pytania, jednak wiem, co ma na myśli. Więc opowiadam mu o wszystkim. O tym, jak Tomek wyciągnął mnie z domu, a później to zrobił. Opowiadam mu nawet o wszystkich bliznach, mówię, w jakich okolicznościach zostały zrobione i mu je pokazuję. Oczywiście nie wszystkie. Na trzy nie jestem jeszcze gotowa. Nie wiem, czy kiedykolwiek będę. Zależy też oczywiście, komu. Leo przez cały ten czas trzyma mnie za rękę, dodając mi otuchy. W końcu, pod sam koniec, moja głowa ląduję na jego klatce piersiowej. Jest już późno, więc kończę w końcu moją opowieść i proszę Leo, żeby jej nie komentował.

-No dobrze-mówi.-Będziemy się zachowywać normalnie. Ale mam do ciebie prośbę. Jeśli kiedykolwiek nie spodoba ci się moje zachowanie albo kogokolwiek innego, nawet drzewa, Nami, to mi o tym powiedz, a ja zrobię wszystko, żeby było w porządku. Wszystko mi mów, dobrze?

Zamykam oczy.

-Skrzywdzisz drzewo?-Uśmiecham się.-Dobrze-odpowiadam. Mogę się na to zgodzić.

-Miłej nocy-mówi, widząc, jak odchodzę do krainy snów.-Kocham cię.

-Ja ciebie też.-Zdaję sobie sprawę, że nie jest to już przyjacielska miłość. Po prostu się w nim zakochałam.

---

Okay! Trochę krótki ten rozdział, ale może wyrobię się z drugim dziś. Mam taką nadzieję. Jak widzicie-coś zaczyna się dziać pomiędzy Nami i Leo. Ale co będzie dalej...?

W mediach Cool me down, bo tak wyszło. XD

Love Ya,

Klarissa xx

looking for me • l.dNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ