Rozdział XXXV

4.1K 217 49
                                    

*Nami

Kiedy się budzę, dalej jest ciemno. Pewnie obudziłam się jak zawsze wcześnie, a nie chcę budzić Leo, który mnie przytula. I tak musi wszędzie łazić za mną, już mu współczuję.

Wkładam powoli rękę pod poduszkę i wyciągam swój telefon. Patrzę na godzinę. Po 4am. Tak, na pewno nie mogę go obudzić. Tylko ja budzę się o takich godzinach.

-Wiesz, Nami, jeśli nie chcesz mnie obudzić, to po prostu nie świeć mi telefonem w oczy-słyszę mamrotanie chłopaka, a na te słowa się rumienię. A tak się starałam!

-Przepraszam-szepczę.

-A ta znowu swoje.-Umiem sobie prawie wyobrazić, jak Leo przewraca oczami.

Ściąga ze mnie ręce i kładzie się na plecach. Odwracam się w jego stronę, ponieważ przytulał mnie od tyłu.

-Nie chcę, żebyś się przeze mnie nie wysypiał-wyznaję.

-Posłuchaj mnie, Nami. Zazwyczaj chodzę spać o 3am, a budzę się o 9. Więc skoro idę teraz spać o 9pm, razem z tobą, to chyba długo nie będę spał, zważywszy na to, że śpię 6 godzin, Misiu.

No faktycznie. Leo zazwyczaj wysyła Snapy o później godzinie, a później o wczesnej. Nie wiem, jak do swoich fanów, ale mi wysyła różnie...

-Idę do łazienki-mówię, siadając na łóżku.

-No widzisz, ja też.-Uśmiecha się. Właściwie to nie ma wyboru, prawda?

Wstaję z łóżka i idę do łazienki. Dziwne robić wszystkie rzeczy, kiedy ktoś się na ciebie patrzy... Ale co mu mogę poradzić? To jest tylko i wyłącznie moja wina.

Wracamy do pokoju. Znowu kładziemy się na łóżko. Leo przegląda coś w swoim telefonie, a ja włączam sobie muzykę i staram się zasnąć. Szkoda mi Leo. Naprawdę. Na pewno nie chce mu się ze mną ciągle siedzieć, do tego jeszcze pewnie nudzę. Chociaż się staram. Jeszcze jestem zbyt chuda i te blizny. A teraz również jestem żałosna. Mam nadzieję, że Tommy mi pomoże chociaż się boję. W ogóle jestem dziwna i tak dalej. Tak się teraz zastanawiam i... Nie wiem, czemu chciałam popełnić to samobójstwo. Przecież dobrze się czuję. Może to był jakiś... impuls? Możliwe, ale nie wiem. Albo to, że widziałam Shavanę... Ey, ale ja serio ją widziałam! Wiem, że to nienaturalne i w ogóle, ale tak było.

Pomału zaczynam się z powrotem robić śpiąca, więc pozwalam sobie na sen, chociaż Leo nie będzie miał co robić. Mam przynajmniej nadzieję, że na trochę mnie zostawi i pójdzie zrobić "coś normalnego", czyli nie siedzenie ze swoją chorą dziewczyną.

Budzi mnie potrząsanie moim ciałem. Leo próbuję mnie obudzić. Wow, czyli musiałam długo spać.

-Nami, 10am, wstawaj.-Czuję pocałunek chłopaka na moim policzku. Jego uśmiech również.

-Czemu spałam tak długo?-pytam zaspanym głosem.

-Nareszcie się wyspałaś, Misiu.-Leo posyła mi uśmiech.-Ale mi się już tutaj nie chcę siedzieć.

-Serio nigdzie stąd nie poszedłeś?-pytam, unosząc brwi.

-No tak, ale za to oglądałem filmy na YouTube i w ogóle. Wiesz, ile ciekawych rzeczy można się dowiedzieć przez sześć godzin oglądania YouTube? Spoko, ja też nie.

Aha. Czyli ci się nudziło, idioto.

-Nie musisz mnie pilnować-zauważam.

-Mogłaś nie mieć próby samobójczej, Misiu-mówi.-A teraz idziemy się ładnie ubrać, bo później gdzieś pójdziemy, a jeszcze później wrócimy, bo nie ma Tessy i Annie.

looking for me • l.dWhere stories live. Discover now