Rozdział XV

4.1K 252 29
                                    

*Nami

Budzę się następnego dnia o 5 rano. Już przywykłam do wstawania wcześnie rano. Od kiedy Tomek mnie zgwałcił, nie sypiam zbyt dobrze. Wczorem nie mogę zasnąć, ran budzę się zbyt wcześnie.

Wstaję z łóżka i idę do łazienki. Jestem przygotowana na to, że znowu zwymiotuję, jednak nie dzieję się to tym razem. I mi to nie przeszkadza, miła odmiana. Myję zęby. Przeglądam się w lustrze. Dotykam blizn na policzku. Oni mnie po prostu zniszczyli. Nigdy nie uważałam się za szczególnie ładną, ale z perspektywy czasu wtedy byłam o wiele ładniejsza, niż jestem teraz. Patrzę się dalej w swoje odbicie i orientuję się, że to musi się skończyć. Nie mogę się im tak łatwo dawać. A ja po prostu stoję i czekam.

Wychodzę z łazienki, otwieram okno w pokoju i wyciągam przez nie głowę. Pogoda jest cudowna, jak na koniec września. Taka... świeża. Nie jest to odpowiednie słowo, ale można czym oddychać, jak na Kraków.

Ubieram na siebie czarne spodnie i wychodzę z domu. W podkoszulku, bez stanika. Ostatnio robię dziwne rzeczy, a to jedna z nich. Nikt jednak nie zobaczy mnie po 5 rano. Idę na mały spacer. Mogłabym iść do lasu. Ale jedyny las, który kojarzę, to ten, w którym zgwałcił mnie Tomek. Postanawiam iść więc na jego drugą stronę. Tam nic nie będzie mi o tym przypominało.

Siadam na ziemi i opieram głowę o pień jednego z drzew. Zamykam oczy i wdycham powietrze. Nagle słyszę powiadomienie o SMSsie. Jestem ciekawa, kto piszę do mnie o tej porze.

Leo: śpisz?

Ja: siedzę w lesie xd

Ja: spanie jest dla słabych

Leo: dobrze, ale mi się nudzi :p

Ja: w takim razie czemu nie śpisz?

Leo: bo martwię się o taką jedną, która właśnie siedzi w lesie :p

Ja: nie zasługuje, żebyś się o nią martwił

Leo: Nami...

Ja: żartuję, też Cię kocham :*

Leo: :*

Leo: spróbuj dać radę dziś w szkole

Ja: zawsze daje radę

Ja: ale dziś mam sprawdzian z ortografii, może być ciężko xd

Leo: powodzenia xd

Leo: i miłego dnia. idę spróbować jeszcze pospać, pa :*

Ja: powodzenia xd

Blokuję telefon i wstaję z miejsca. Nie dam rady usiedzieć, bo tak bardzo za nim tęsknie. Chciałbym, żeby był teraz przy mnie. Tak bardzo mi go brakuje.

Idę w drogę powrotną do domu. Wchodzę do środka. Mama już nie śpi, więc się z nią witam, a ona jest oczywście zdziwiwona, że o tak wczesnei porze wychodzę z domu, ale tłumaczę jej, że nie mogę spać. I wychodzi podobnie, jak z "rysunkami" na mojej twarzy. Wierzy mi. Czasami mam ochotę, żeby przejrzała na oczy. Ale nie mogę też od niej zbyt wiele wymagać, to ja nie chcę jej powiedzieć. A ona pewnie by mi pomogła.

Wchodzę do pokoju i kładę się jeszcze na łóżko. Wkładam słuchawki do uczu i włączam Garrixa, na cały głos. To trochę dziwne. Jesyem pewna, że nie wyglądam na osobę, która słucha techno. Dlatego moje życie jest dziwne.

Ponownie wstaję z łóżka o 7 i wybieram sobie rzeczy. Czarne rurki i sweterek, szary podkoszulek. Idealne połączenie. Nie każą mi przynajmniej chodzić do szkoły w crop topach. Teraz wyglądam już trochę strasznie. Na starych bliznach zrobili nowe, a tam, gdzie nie było nic, pokryli bliznami. A najlepsze jest to, że nie dotknęłam żyletki od kiedy przyznała się Leo, że się samookaleczam. Zresztą, co mi pomoże taki ból? Skoro i tak ciągle mnie tak boli?

looking for me • l.dWhere stories live. Discover now