...

4.1K 290 10
                                    

Może to dziwne, ale nigdy nie zauważyłam, że Ben chodzi do mojej szkoły. Tak samo jak nie zauważyłam, że jest w mojej klasie. A jednak. Siedzi ze mną na chemii i rysuję kółka w zeszycie. Jest cichy i nie wiem jak zacząć z nim rozmowę.
- Długo mieszkasz w rezydencji?- pytam szeptem. Spogląda na mnie.
- Od urodzenia- odpowiada mi i wraca do rysowania. Muszę go jakoś poznać.
- A jak się nazywa twoja mama?
- June. June Flagg- odpowiada mi tylko na pytania, a ja nie potrafię zrozumieć czemu.
- A tata?
- Co to za przesłuchanie?- pyta, odwracając się ode mnie ze złością. Zauważam na jego szyi mały tatuaż. "Skwad". Nie rozumiem jego znaczenia, ani czemu jego rodzice mu pozwolili. Nauczyciel rozdaje nasze sprawdziany z poprzedniej lekcji. Masakra. Kolejna szóstka do kolekcji. Mam tego dość.
- Jess kujonka- słyszę z końca sali, ale nie mam zamiaru zwracać na to uwagi. Patrzę przed siebie, gdy nagle wyczuwam ruch obok mnie. Ben zrywa się z krzesła i podchodzi do szydzącego ze mnie chłopaka. Widzę jak jego mięśnie się napinają, gdy podnosi go nad głowę. I ja go nigdy nie zauważyłam. Byłam głupia.
- Masz ją przeprosić natychmiast- mówi nad wyraz spokojnie. O kurde prywatny ochroniarz.
- Ben wracaj do ławki!- woła spanikowana nauczycielka. Ben jej nie słucha. Patrzy w oczy coraz bardziej wystraszonemu chłopcu. Pokazał mu kto tu rządzi.
- Ben będę zmuszona powiadomić o tym twoich rodziców- mówi nauczycielka z jeszcze większą paniką. Boi się tego, że traci kontrolę nad jednym z uczniów. Ben odstawia biednego kolege i wraca do ławki. Lekko się do mnie uśmiecha. Nieznacznie odsuwa dekolt bluzki od szyi. Na piersi ma średniej wielkości tatuaż "Madman". Uśmiecham się na ten widok. Nie ważne czyim jest synem. Jest wariatem jak my wszyscy. Po skończonej lekcji Ben znika w gabinecie dyrektora. Będzie miał tam prawdziwy horror. Karen podbiega do mnie uradowana.
- Bronił cię. Jak słodko. Od kiedy umawiasz się z Panem Tajemnicą?- pyta mnie, siadając na parapecie. W pierwszej kolejności mam ochotę powiedzieć jej imię mojego nowego przyjaciela, ale w porę gryze się w język.
- To tylko przyjaciel- mówię.
- Ta... Jasne. Przyjaciel- mówi tak sarkastycznie, że się uśmiecham. Tak. Uwaga uwaga Jess Quinn się uśmiecha. Tak jak się spodziewałam po kilku minutach do szkoły przychodzi kobietą, którą mama i Ben nazwali June. Wydaję się taka spokojna i normalna.
- Twoja przyszła teściowa- śmieje się Karen. Mam ochotę ją uderzyć, ale panuję nad sobą w ostatniej chwili. Ben nie przychodzi na kolejną lekcję. Ani na kolejną. Ani na następna. Na ostatniej też go nie ma. Pod koniec szkoły podjeżdża po mnie Zoe. Tak, tak, Zoe ma prawo jazdy. Uśmiecham się i wsiadam do auta.
- Quinn- mówi radośnie.
- Lawton- odpowiadam jej. Coś czuję, że zyskam przyjaciółkę w mojej przyszywanej siostrze. I to taką bardzo dobrą. Bardzo.

Dziecko SzaleńcaWhere stories live. Discover now