VIII

3.2K 253 25
                                    

Czuję sie odrobine lepiej. Strasznie boli mnie szyja, ale Ben zapewniał mnie, że to normalne. Teraz leżałam w jego ramionach i głaskałam go po piersi, gdzie miał swój tatuaż. Patrzę mu w oczy.
- Rodzice cię zabiją- mówię cicho, dotykając lekko jego policzka. Do pokoju wbiega roześmiany Will. Ben szybko zasłania moje piersi. Zerkam na małego.
- Wszyscy o was mówią. Pan Joker jest wściekły- mówi roześmiany, wskakując na łóżko.
- A o czym mówią?- pyta Ben, a ja tylko tępo patrzę na ślady krwi na mojej błękitnej pościeli. Jak na pierwszy raz zaskakująco nie bolało.
- Że ty i Jess jesteście razem- mówi uśmiechnięty. Ben przytula go lekko i z czułością, jak młodszego brata.
- Bo jesteśmy- odpowiada mu nadwyraz dumny z siebie Ben. Will jeszcze długo siedzi z nami i wypytuje mojego chłopaka o dużo rzeczy związanych z byciem w związku. Dopiero po chwili uświadamiam sobie, że chłopiec, którego nazywam małym ma już 12 lat. Zaczyna go to interesować. Boże. On ma 12 lat, a ja go traktowałam jak 6 letnią Yukko. Gdy wychodzi Ben zaczyna się śmiać.
- Ty tłumaczysz panu Jokerowi czy ja?- pyta mnie, całując w szyję. Przytulam się do niego tylko na chwilę, po czym wstaję z łóżka. Nagle dopada mnie skrępowanie i wstyd, więc zasłaniam się ręcznikiem. Ben nie protestuje.
- Lepiej ja porozmawiam z ojcem- mówię i szybko się ubieram. Wychodzę pośpiesznie z pokoju, intuicyjnie kierując się do gabinetu Jokera. Wacham się przed drzwiami tylko chwilkę, po czym wchodzę. Gabinet wygląda strasznie. Zastanawiam się jak można tu się w ogóle skupić.
- Czy nikt cię nie uczył pukać?- pyta lekko oburzony Mr. J. Pewnie myśli, że to Harley.
- U mnie w domu nie musiałam pukać- mówię stanowczym głosem, zaznaczając tym swoją pozycję. Niech nie myśli, że jest lepszy.
- Jess- mówi, odwracając się do mnir twarzą. Maluję się na niej odraza i obrzydzenie.
- Joker- mówię tak samo chłodnym tonem. Przez dobre kilka chwil wpatrujemy się sobie w oczy. Nikt z nas tego nie przerywa. Jesteśmy zbyt uparci, by to zrobić.
- Jak mogłaś tak łatwo iść do łóżka? W tym wieku?!- przechodzi na krzyk, gdy zauważa, że jego słowa nie robią na mnie wrażenia. Ziewam mu prosto w twarz.
- Daj spokój dziadku. Robię co chcę i z kim chcę
- Nie mów do mnie dziadku.
- Bo?
- Masz zaledwie 17 lat smarkulo. Nie pozwolę, by ktoś taki jak Ben cię dotykał...
- Nie? To masz problem, bo mi się podobało i nie mam zamiaru słuchać niby wrzechwiedzącego Pana J- cios pada tak szybko, że nie mam czasu się odsunać. Upadam na kolana, ale nie pozwalam łzą płynąć po moich policzkach. Nie będe przy nim płakać. Mowy nie ma. Patrzę na niego wzrokiem pełnym furii.
- Masz się tak do mnie nie odzywać- mówi Joker, podchodząc do mnie powoli.
- Masz mi nie rozkazywać- odpowiadam mu i wybiegam z jego gabinetu. Biegnę prosto do Bena. Mam gdzieś co zrobi Joker. Chcę się przed nim schować w ramionach Bena i jestem mu wdzięczna, że o nic nie pyta. Bardzo wdzięczna...

Dziecko SzaleńcaWhere stories live. Discover now