...

2.9K 242 33
                                    

Wychodzę z jego pokoju w miarę spokojna. Nie skrzywdził ani mnie,  ani mamy i to było dla mnie najważniejsze. Wychodzę do ogrodu, by poddychać świeżym powietrzem. Kładę się na trawie. Słońce świeci wysoko nade mną, a ja jestem w stanie się tylko uśmiechać.
- Jak się czujesz Jess?- pyta cicho Yukko, siadając obok mnie. Zerkam na jej małą, drobną twarz.
- Dobrze mała- mówię, przytulając ją. Mała leży spokojnie na mnie, w momencie gdy zaczyna mi się robić niedobrze. Zrywam się szybko z ziemi i biegnę do toalety. Zaczynam wymiotować. Do łazienki wbiega Harley. Patrzę na nią spod włosów. Quinn odsłania moją twarz i wyciera ją z potu. Zerkam na nią zdezorientowana.
- Wszystko dobrze?- pyta strasznie cicho.
- Tak- odpowiadam, wstając powoli. Lekko kręci mi się w głowie, ale resztkami sił utrzymuję się na nogach. Przechodzę powoli do swojego pokoju. Kładę się do łóżka i zamykam oczy. Na moje nieszczęście Harley przychodzi za mną. Siada na skraju mojego łóżka. Odwracam się plecami do niej.
- Jess... Jesteś pewna, że nic ci nie jest?- pyta cicho, jakby się bała, że Joker ją usłyszy.
- Tak jestem pewna. Nie jestem już dzieckiem Quinn- mówię. Chcę się od niej odizolować.
- Jess...
- Ja z nią pogadam- przerywa nam Joker. Z nim jeszcze mniej chcę gadać. Harley niechętnie wychodzi z pokoju, a Pan J. zajmuje jej miejsce.
- Powiesz Harley, że odbyłem z tobą długą i nużącą rozmowę- mówi do mnie, kładąc się na łóżku i niemal mnie z niego zrzucając. Uśmiecham się uroczo do niego.
- Mam do ciebie tylko jedno pytanie-  mówi i lekko uderza mnie w bark.
- Wal- odpowiadam, siadając mu na brzuchu. Patrzy na mnie jak na małą, psotną dziewczynkę.
- Czy to przez Bena?- pyta, delikatnie dotykając mojego łańcuszka.
- Chyba nie- odpowiadam niepewnie. Przytulam się do niego mocno i wzdycham. Z niewiadomych mi powodów czuję się bezpieczna i kochana. Joker na traktuje już mnie jak głupiego dziecka. Teraz jestem dla niego kobietą, która jest zdolna do niego strzelić, nie myśląc o tym co robi. Gdy zaczynam usypiać, Joker zostawia mnie samą. Dopiero wtedy zaczynam się zastanawiać, czemu tak nagle zmienił do mnie podejście. Czy to przez to, że omal go nie zabiłam?  Czy to pewien rodzaj szacunku? Mam nadzieję, że tak. Nigdy nie marzyłam o tym by Joker mnie pokochał jak córkę. Mi wystarczy jego szacunek i zaufanie. A wy byście wymagali czegoś więcej? Mam nadzieję, że nie.

Dziecko SzaleńcaWhere stories live. Discover now