...

3.7K 263 8
                                    

Po zostawieniu zakupów w pokoju idę do Harley do pokoju. Pukam i grzecznie czekam, aż zaprosi mnie do środka. Otwiera mi lekko zapłakana, ale szybko się uśmiecha, myśląc, że nie widzę rozmazanego makijażu. Tak też udaje. Wchodzę do środka, gdzie uderza we mnie ostra woń krwi. Na pewno krwi mojej matki. Siadam na łóżku, patrząc jak Harley stara się zakryć różne rzeczy w pokoju. Niestety napisów na ścianach nie idzie zakryć. Nie jest to jakieś głupie "Ha" jak u Jokera. U niej to słowa, a nawet zdania. "Puddin" pojawia się kilkadziesiąt razy. Jedno zdanie odbiega stylem napisania od stylu Harley. Jest napisane krwią i przez to ten zapach. "Why so serious?". To musiał napisać Joker.
- Czy coś się stało Jess?- pyta mnie, siadając na krześle. Patrzę na jej ręce. To aż niemożliwe, że ma tak nieskazitelną skórę. Nawet moją ma niewielkie niedoskonałości.
- Gdzie się poznaliście?- pytam. Nie muszę pytać dokładniej. Harley oczy zachodzą mgłą.
- Na bagnach Luiziany, w więzieniu, którego nie ma- odpowiada mi. Patrze na nią niepewnie.
- I tyle?- pytam, lekko zawiedziona. Nudne to troszkę.
- Amanda Waller zrobiła z nas Legion Samobójców i wysłała na misję. Przewodził nami Rick. Wstrzykneli nam w szyję bomby, byśmy nie uciekli...
- Dupy nie urywa- przerywam jej niegrzecznie, przez co piorunuje mnie wzrokiem.
-  Może dupy nie, ale głowę już mogło. Wracając. Slipknot umarł nim zdążyłam go poznać. Szkoda. Mieliśmy podobne poczucie humoru. Bardziej jako szefa traktowaliśmy Deadshota...
- Deadshota?- znów jej przerywam. Co ja poradzę, że łaknę wiedzy i odpowiadzi na moje pytania. W jej oczach pojawiają się łzy.
- Ojca Zoe. Boomerang był zawsze obleśny i taki... nieokrzesany. Katana jeszcze wtedy była tą dobrą...
- Teraz nie jest?
- Jess!- upomina mnie- jechaliśmy zabić Enchantress, czyli June Moone. Ledwo nam się udało. Niestety zginął El Diablo, którego strasznie zwyzywałam. To chyba tyle- mówi, patrząc mi w oczy. Analizuję wszystko co mi powiedziała.
- A czemu Deadshot z nami nie mieszka?- pytam. Nie jest to chyba najlepszy temat, bo Harley zaczyna płakać.
- Bo zmarł, a raczej został zamordowany przez największą sukę tego świata- nie chcę drążyć o kogo chodzi, więc tylko niepewnie przytulam Quinn. Wychodzę po jakimś czasie. Nadal nie wiem za bardzo co się stało z naszą rodziną, ani czemu właśnie nią jesteśmy, ale wiem jak zaczęła się ich znajomość. Kilka nowych osób typu June Moone, Amanda Waller i Deadshot. Ten ostatni musiał być bardzo bliski dla Harley, skoro tak rozpacza po jego stracie. Morderczyni rozpacza, dziwnie to brzmi, ale czasem się zdarza. Biorę kilka głębokich wdechów i biegnę do Bena do pokoju, by prosić go o pomoc, w przemeblowaniu pokoju. Mojego malutkiego, kochanego pokoiku.

Wybaczcie, że dziś tyle tych dialogów, ale Jess musi się jakoś dowiedzieć. Mam nadzieję, że rozdział się podobał. 💜💚💜💚

Dziecko SzaleńcaWhere stories live. Discover now