VI

3.8K 262 4
                                    

W życiu każdego nastolatka nadchodzi taki czas, że ma ochote się zabić, u mnie jest on właśnie dziś. Test zawodowy. Jakie masz preferencje i tak dalej. Najgorsze co może być, a na dodatek obecność Bena obok jest strasznie rozpraszająca. Robi do mnie głupie miny, przez co cały czas walczę ze sobą, by nie zacząć się śmiać. Nauczyciel nie jest z tego zadowolony, ale jak to buntownicy, mamy go gdzieś. Po teście idę z Benem na lunch. Karen co prawda chciała iść z nami, ale nie czułaby się dobrze w naszym towarzystwie. W towarzystwie wariatów. Po drodze do małej kafejki odbieramy Williama ze szkoły. Uśmiecha się do nas. Jest tym szczęściarzem, który chodzi do najlepszej podstawówki w kraju. Jako ten inteligentny. Siadamy w trójkę przy stoliku i czekamy na kelnera. Ten zjawia się dopiero po dziesięciu minutach. Widzę jak Bena i Willa rozsadza złość, dlatego to ja zamawiam dla nas kakao i bułkę słodką.
- Trzeba go było zabić- mówi Ben. Patrzę mu w oczy i widzę tak wielką złość na obsługę, że nie wątpię, iż byłby w stanie to zrobić. On i Will nie przywykli do czekania.
- Ja to bym go zjadł- mówi mały, oblizując się i klepiąc po brzuchu. Zaczynam się śmiać, przez co ludzie zaczynają zwracać na nas uwagę. Widzę, że chłopakom to wszystko jedno, dlatego też daję sobie z tym spokój. Dostajemy nasze zamówienie dopiero po kilkunastu minutach.
- Tu jest rachunek- mówi młody kelner, podając mi paragon.
- Proszę go zapisać na nazwisko Flagg- mówi Ben, a mężczyzna natychmiast blednie.
- Pan Flagg, ja nie... Przepraszam...
- Tłumaczyć to się będziesz mojemy ojcu samobójco- przerywa mu Ben i patrzy na małego Willa, który grzecznie czeka, aż pozwolimy mu zjeść bułkę. Uśmiecham się do nich. William przyjmuję to jako zachętę i zaczyna pałaszować.
- To prezent od firmy- mówi kelner i szybko się wycofuje.
- Wow- mówię cicho, patrząc na profil Bena, który mruczy pod nosem przekleństwa. Will tak błagalnie patrzy na moją bułkę, że oddaje mu połowę.
- Kim był ojciec Williama?- pytam, gdy mały idzie do toalety. Wiem tyle, że już nie żyje. I że mama Willa bardzo go kochała.
- Killer Croc- odpowiada mi. Nic mi to nie mówi dlatego patrzę na niego wyczekująco.
- Waylon Jones, był inny. Był jak to mi tłumaczył ojciec "dowodem na to, że ewolucja może się cofnąć" usłyszał to od Amandy Waller. Wyglądał jak potwór i ludzie go tak traktowali i nim został, do czasu gdy poznał Pamelę. Wszystko się u niego zmieniło, bo znalazł kobietę, która kocha go takiego jakim jest. Niestety umarł.- patrzę na Bena nadal nie dokońca rozumiejąc. Killer Croc był potworem i ojcem. Ale czy był podobny do mojego ojca? Mój ojciec przecież też nie wygląda normalnie, prawda?

Dziecko SzaleńcaWhere stories live. Discover now