ROZDZIAŁ 3

5.8K 367 61
                                    

- Wow, jesteś niesamowicie pomocna. - Parsknęłam w stronę Alyi. Ona tylko wywróciła oczami.

- Ty tępa idiotko! - usłyszałam, jak Chloe do mnie piszczy. Z irytacją spojrzałam na blond flądrę w myślach wrzucając ją pod koła autobusu. - Przez ciebie mój Adrienek się zdenerwował. - Zdenerwował? On ją właśnie rzucił. Zaśmiałam się sama do siebie. - Po co w ogóle wracałaś do Paryża. Nie zauważyłaś, że nikt cię tu nie chce?

- Taa. Interesujące kontynuuj. Chociaż wiesz co. Nie kontynuuj. Już ciekawszy jest skład zupki chińskiej niż twój bełkot. - Dziewczyna patrzyła na mnie z niedowierzeniem. Wywróciłam oczami na jej tępactwo i czym prędzej zaczęłam ewakuować się. Złapałam Alyę pod ramię i ominęłam szerokim łukiem przeklętą torbę.

- Idziemy?

***

Po skończonych zajęciach poszłam razem z Ali do segmentu sportowego. Miałyśmy dzisiaj sprawdzian do drużyny cheerleaderek. Weszłyśmy do szatni, która o dziwo była pusta i się zaczęłyśmy przebierać. Ubrałam krótkie spodenki, do tego sportowy top i buty, jednocześnie wiążąc włosy w wysokiego kucyka. Gotowa wyszłam razem z Ali na boisko, gdzie inne dziewczyny już powoli się rozgrzewały. Przywitałyśmy się razem z nimi i zaczęłyśmy słuchać kapitanki - Victorii.

- W drużynie jest dziesięć miejsc. Osiem dziewczyn w głównym składzie i dwie pozostałe na rezerwie. - Zaczęła mówić. - Dostaną się są cztery kandydatki. Pamiętajcie, że jak traficie do drużyny, to nie będziecie musieć brać udziału w kwalifikacjach w przyszłym roku. - Miałam nadzieję, że za rok nie będę musiała brać w tym udziału, ale nie zamierzałam się tym głośno chwalić. - Będziecie w niej do póki same nie odejdziecie. Jedynie co, to możecie trafić z rezerwy do składu głównego. Jak widać jest was szesnaście, więc lepiej niech każda z was się postara. A teraz do roboty! - Rozkazała na koniec Victoria. Podobał mi się jej tok myślenia. Stanowcza, jak na kapitana przystało, ale jednocześnie z klasą.

Trening zaczęłyśmy od rozgrzewki. Po rozciąganiu zaczęłyśmy wykonywać zadania zlecone przez Victorię. Każda z nas pokazywała w jakim stopniu potrafi zrobić szpagat, salto do przodu i do tyłu, gwiazdy na jednej ręce, stanie na rękach i takie tam. Na szczęście w Anglii na polecenie mojej ciotki chodziłam na gimnastyke artystyczną. Była to jedyna rzecz która mi się tam podobała, bo nabrałam chociaż odrobinę gracji. Odrobinę, ale lepsze to niż nic.

Po skończonym treningu, wreszcie usiadłyśmy na trybunach, a Victoria zaczęła mówić kto się dostał do drużyny.

- A więc sytuacja wygląda tak. Żeby dostać się do drużyny trzeba było umieć przynajmniej szpagat. Cztery z was tego nie umieją. - Dziewczyna przedstawiała kryteria niezbędne do dołączenia. Westchnęłam z ulgą, gdy okazało się, że większość rzeczy umiałam. - A więc do drużyny wchodzi Veronica, Ali, Lila - tutaj zacisnęłam mocno kciuki- i Marinette. - Tak jest! Krzyczałam w duchu. - Reszta może iść już do domu, a te które się dostały niech jeszcze na chwilę zostaną.

Gdy te które się nie dostały poszły się przebrać Victoria powiedziała nam kto jest w głównym składzie, a kto na rezerwie.

- A więc zacznę od tego, że nie ważne czy ktoś jest na ławce, czy nie, to KAŻDA - tu podkreśliła to słowo - ma być na treningu. Możecie sobie wagarować, olewać szkołę ale na treningu macie być. Akceptuję jedynie zwolnienia lekarskie inaczej jeżeli nie będzie was trzy razy na treningu wylatujecie z drużyny. Kolejną sprawą jest to, że każda jeździ na turnieje i mecze. Treningi są w poniedziałki i środy na boisku. Gdy zrobi się chłodniej przenosimy się na salę. A teraz do rzeczy. W składzie głównym poza mną jest Anna, Veronica, Miley, Ali, Erica, Marinette i Mandy, a w rezerwie Lila i Beth. To tyle na dziś..

- Co?! To nie sprawiedliwe! - przerwała ruda dziewczyna. - Zasługuję na miejsce w składzie głównym. To nie fair, że faworyzujesz swoje koleżanki. - Na jej słowa uniosłam wysoko brwi. Widziałam, jak dziewczyna wykonywała ćwiczenia i ich jakość nie była jakaś powalająca.

- Posłuchaj dziewczynko. - Victoria w ogóle nie straciła nad sobą panowania. - Beth jest moją najlepszą przyjaciółką, a jest na rezerwie więc ciesz się, że w ogóle jesteś w drużynie. A teraz nie drążąc tematu musicie już zejść z boiska, bo za chwilę mają tu trening piłkarze. - Skończywszy mówić nasza kapitanka poszła w stronę szatni.

- Dostałyśmy się! - skoczyłam na Ali po tym, jak się otrząsnęłam z chwilowego letargu. A więc miałam problem z głowy i nie musiałam zapisywać się na żadną siatkówkę. - Jesteśmy w drużynie!

- Zauważyłam. - zaśmiała się dziewczyna i skierowała do szatni. Zadowolona szlam za nią jednocześnie piszcząc ze szczęścia w swojej głowie. Nawet nie wiedziałam, że aż tak bardzo mi na tym zależało...

- Dobra, dobra. Posłuchaj wiesz, że.. Ała! - Wpadłam na kogoś z impetem. Ali niewzruszona szła dalej do szatni, jakby zapomniała o moim istnieniu.

- Uważaj jak chodzisz krasnalu. - powiedział - żadne zaskoczenie - Adrien. Na jego słowa zirytowałam się i oparłam rękę na biodrze.

- To ty uważaj buraku. - Blondyn podniósł brew na moje określenie. Próbowałam go ominąć, ale ten mi na to nie pozwolił.

- E - e. - zaprotestował. - Nigdzie nie pójdziesz, chyba, że powiesz mi jak masz na imię. - Zmierzyłam go całego wzrokiem i musiałam przyznać, że naprawdę dobrze wyglądał. Ta obcisła koszulka... Na moje myśli wstrząsnęłam sobą lekko i się wyprostowałam.

- Cześć jestem Krasnal. Miło mi poznać. - zadrwiłam z jego wcześniejszych słów. - Masz za chwilę trening, więc pozwól, że po tym jakże miłym zapoznaniu pójdę się przebrać. Papa - pomachałam mu ręką przed nosem, żeby go poddenerwować.

Na szczęście Ali sobie przypomniała o moim istnieniu i wróciła.

- Mari idziesz w końcu? - Miałam nadzieję, że Adrien tego nie słyszał. Jeżeli naprawdę nie rozpoznawał mnie, to wolałam żeby tak zostało.

- Taa. - Odwróciłam się do chłopaka żeby znów mu pomachać, ale ten tylko wywrócił oczami i poszedł w swoją stronę. No cóż, trudno. Nie zamierzałam sobie zaprzątać blondynem myśli, chociaż, gdy szłam do szatni miałam niezaprzeczalną ochotę się odwrócić. Niestety, lub stety moja duma mi na to nie pozwalała.

- Kręcisz z Adrienem? - zapytała Ali. Na jej pytanie otworzyłam ze zdziwienia szeroko oczy.

- Z tym burakiem? Błagam cię. Co on ma mi do zaoferowania? - zaśmiałam się, ale w duchu przypomniałam sobie jaka zakochana w nim byłam jeszcze kiedyś.

- Cóż. Dość często na siebie wpadacie, więc założyłam, że.. A zresztą nieważne. Skoro mówisz, że nic nie ma to tak jest.

- Taa. Pewnie.  - Odpowiedziałam pod nosem mając pełne nadzieje, że to co kiedyś czułam nie wróci do mnie ze zdwojoną siłą.

Miraculous  |Nie jesteś sama| Part 1 & 2 & 3Where stories live. Discover now