2. Rozdział 2

3.6K 243 106
                                    


- Popatrz na nią! Marinette oprzyj się o jego ramię. Doskonale. Kochani więcej emocji! - siedzimy już trzy godziny nad basenem, a fotograf, którego imienia już dawno nie pamiętałałam, ciągle wykrzykiwał nowe polecenia. 

- Boże, jak ty to wytrzymujesz. - zapytałam Adriena. Chłopak uśmiechnął się kpiąco. 

- Trzeba być tak zajebistym, jak ja. Ale nie martw się. Nie odstajesz za bardzo ode mnie. - zaśmiałam się i popchnęłam lekko blondyna. Ten niestety z niezdarnością, o którą bym go nie podejrzewała, zatoczył się do tyłu. W ostatniej chwili złapał mnie za rękę i finalnie razem znaleźliśmy się w wodzie. 

Zaczęłam się śmiać z miny chłopaka. Najprawdopodobniej biedy nigdy nie został wepchnięty do basenu. 

- Jak mogliście! Makijaż, fryzury! Teraz nic już nie uratuje tej sesji! Wiedziałem, że z amatorkami się nie pracuje! A ty młodzieńcze powinieneś myśleć głową, a nie czym indziej! Syn tak wspaniałego projektanta, a nie umie powstrzymać swoich żądz! - Na jego słowa zaczęłam się znowu śmiać. 

- Adrien, ty łobuzie! - rechotałam w najlepsze.  

- Jak śmiesz drwić ze mnie młoda damo! Mój talent jest podważany przez jakąś... jakąś... - Nie mógł się biedny wysłowić. 

- Gówniarę. - Na pomoc przyszedł mu, jakże altruistyczny blondyn. 

- Właśnie chłopcze! Gówniarę! Miejcie nadzieje, żeby któreś ze zdjęć się udało. Inaczej nie chciałbym być waszej skórze! - histeryzował fotograf. 

- Spokojnie Andre. W razie czego wytniesz tą amatorkę. 

- Andre... - a więc tak on się nazywał - nie słuchaj go. On teraz nie myśli głową, tylko czym innym. - śmialiśmy się z reakcji tego ,,artysty''. 

- Wynoście  mi się stąd! Nie chcę was tu widzieć! Twój ojciec się o wszystkim dowie Adrien! Ta dziewczyna sprowadza cię na złą drogę!

- Kotek słyszysz? Demoralizuję cię. - powiedziałam, gdy wychodziliśmy wciąż w dobrych humorach z basenu. 

Gdy już się przebrałam w swoje rzeczy i podpisałam jakiś tam świstek, ruszyłam w stronę auta Adriena. Wyciągnęłam telefon w celu przeglądnięcia mediów społecznościowych i zaśmiałam się na widok jednego nowego komentarza pod moim najnowszym zdjęciem na instagramie. Przedstawiała ona mnie i blondyna na statule Wolności jedzących hot dogi. Tego dnia Adrien zabrał mnie na ,,randkę'' do drogiej restauracji, a skończyło się tak, że nawet do niej nie dotarliśmy, bo musieliśmy uciekać przed jego fankami. 

- To co? Jedziemy? - zapytał się mnie chłopak i zaglądnął mi przez ramię do telefonu. - ,,Jako dziewczyna Adriena powinnaś wiedzieć co to jest szczotka. Twoje włosy są okropne i jeszcze tak okropnie czarne. Myślę, że Adrien niedługo zobaczy, jaki masz burdel na głowie i z tobą zerwie!'' - chłopak zaczął się śmiać na widok komentarza. Patrzyłam się na niego i się uśmiechnęłam. Uwielbiałam, gdy był w takim dobrym humorze. Zazwyczaj przy takim napadzie śmiechu chłopak zabawnie marszczył nos i tak też było tym razem. 

- Kotek koniec z nami. Masz szopę na głowie nie możemy być razem. - wciąż się śmiał, gdy wsiadaliśmy do auta. 

- Sprawiasz mi przykrość. Przynajmniej mi się na coś przydaj i odwieź mnie do domu. - udawałam smutną. - Wiedziałam, że jesteś ze mną tylko dla moich włosów! Wróciłam do naturalnych i koniec! Zapamiętam to Adrien. - chłopak zaśmiał się na moje słowa i włączył się do ruchu. Patrzyłam, jak sprawnie lawiruje między innymi autami i kieruje się w stronę domu. Rozsiadłam się wygodniej na białym skórzanym fotelu i cieszyłam się otaczającym mnie luksusem. O tak - białe BMW Adriena, to było coś co kochałam. 

- Agreste mam propozycje. - wpadłam na genialny pomysł. - Zatrzymasz się pod jakimś sklepem ja pójdę kupić szybko zeszyty do szkoły, a ty w tym czasie popcorn i jakieś żelki. - Chłopak uniósł brew, ale nie skomentował. - No i na koniec spotykamy się tutaj i ja wiozę nasze dupy do mnie. Co ty na to? - zapytałam pełna entuzjazmu. Patrzyłam na reakcje blondyna, ale ten tylko kiwnął głową na zgodę. Szczerze myślałam, że się nie zgodzi żebym prowadziła jego auto, ale jak widać umie mnie zaskoczyć. Zwłaszcza, że tyle razy się nie zgadzał.

Zaparkował pod jakimś pasażem handlowym i się rozdzieliliśmy. Ja pognałam do jakiegoś papierniaka, a on do sklepu po moje słodkie zachcianki. 

***

- Nie wiedziałem jakie chciałaś żelki, więc wziąłem ci tutti frutti. Chyba je lubisz? - Spytał się mnie chłopak wkładając zakupy do bagażnika. Nie wiem co on tam jeszcze nakupował, skoro prosiłam go tylko o dwie rzeczy. 

- Kochanie, chyba ci się coś pomyliło. Ja miałam prowadzić.  - powiedziałam, gdy tylko zobaczyłam, jak Adrien chciał wejść do samochodu od strony kierowcy. 

- Marinette nie żartuj. Przecież wiesz, że nigdy nie dam ci poprowadzić znowu mojego samochodu. - zaśmiał się chłopak. Dobra, może raz zrobiłam mu malutką ryskę na jego Astonie, ale to nie była moja wina. Ten słup znalazł się znikąd pod sklepem. 

- Ale zgodziłeś się! - blondyn spojrzał na mnie jak na debila.  

- Chodzi ci o to, że zgodziłem się na zakupy. Ty możesz zawieźć nasze dupy do domu, ale chyba jedynie na hulajnodze. - zmarszczyłam brwi. Nigdy nie jeździłam na hulajnodze, ale wolałam się tym nie chwalić przed chłopakiem. Zwłaszcza jeżeli chciałam wygrać kluczyki do jego samochodu. 

- Adrien, zrobię co chcesz! Daj mi! Przecież będziesz obok mnie. Co złego może się stać? - chłopak podniósł brew i sceptycznie na mnie spojrzał.

- Wtedy też byłem przy tobie. Gdyby nie ja, wjechałabyś w szybę sklepu. Nie będę dawał ci prowadzić w godzinach szczytu. Jeszcze mnie zabijesz, a jak sobie świat poradzi bez mojej osoby? Wsiadaj, albo wracaj z buta. Znaj moją dobroć. - prychnęłam na słowa chłopaka i zaśmiałam się. 

- A jak ci zwalę? Ewentualnie obciągnę? - zapytałam i podeszłam powoli do chłopaka. Oparłam dłonie o jego biodra i spojrzałam w jego oczy. W zielonych tęczówkach czaiły się iskry rozbawienia. 

- No to już całkiem inna sprawa. Ale chyba nie jesteś tak łatwa? - uśmiechnął się drwiąco. 

- Ja będę zadowolona, ty będziesz zadowolony. - spojrzałam chytrze na twarz mojego przystojnego chłopaka. - Kochasz mnie? - zapytałam z poważną miną. 

- Tak. Ale i tak nie zmusisz mnie do oddania kluczyków. - Na słowa chłopaka uśmiechnęłam się szeroko. Pocałowałam go szybko w policzek i pomachałam mu kluczykami przed nosem. 

 - Musisz być bardziej uważny kotek. Dzisiaj ja prowadzę.

Miraculous  |Nie jesteś sama| Part 1 & 2 & 3Where stories live. Discover now