ROZDZIAŁ 14

4.6K 297 51
                                    

Odpalcie nutę, nie rozczarujecie się. Xoxo

- Adrien... - Jak powiedzieć o czymś, o czym nie można było mówić?

- Co Marinette?! - Na twarzy chłopaka było widać żal. Żal, oraz rozczarowanie. I to moją osobą. Nie wiedzieć czemu, bolało mnie to. - Zamierzałaś mi powiedzieć o tym, że ktoś ci grozi? Czy ty mi w ogóle ufasz?!

- Ja ci ufam! Po prostu... Nie wiedziałam, że to coś wartego wspomnienia! - wiedziałam, że moja wymówka była beznadziejna. Ale na szali nie byłam tylko ja, ale też niewinne dzieci.

- Niewarte wspomnienia?! Ktoś ci grozi i to nieważne? Bądźmy szczerzy. W ogóle mi nie ufasz. Po prostu jestem koło ciebie, tylko po to, żeby być. - W moich oczach poczułam łzy. - Nieważne jest dla ciebie, że się o ciebie martwię. Przez ostatni miesiąc troszczyłem się o ciebie, nie zwracając uwagi na nikogo więcej, po to żeby wynagrodzić ci wszystko co zrobiłem, a ty masz to w dupie! - Teraz łzy popłynęły już po moich policzkach. - Powiedziałem ci, że chcę żebyś mi wybaczyła, bo nie mogę pozbyć się moich uczuć do ciebie. Ale może  na początku to ty zastanów się czego ty ode mnie chcesz. - Adrien ruszył do drzwi. W akcie desperacji złapałam go za ramię.

- Zostań, proszę. - Blondyn tylko się wyszarpał i wyszedł ode mnie z domu. Obojętność w jego oczach zmusiła mnie do puszczenia go. I tak nie chciał ze mną rozmawiać.

Jak mogłam być tak głupia? Uświadomiłam sobie, że miał on we wszystkim racje. Najgorsze było to, że gdybym mu zaufała, to najprawdopodobniej nie byłabym w takim gównie, w jakim byłam.

Gorzko zapłakałam w poduszkę. Musiałam to jakoś naprawić. Pytanie tylko jak? Na początku wypadałoby przeprosić. A nienawidziłam tego robić. Ale jeszcze bardziej że nienawidziłam krzywdzić bliskich mi osób. A Adrien był jedną z nich.

Położyłam się z myślą, że znajdę chłopaka rano w szkole i wszystko mu wyjaśnię. Musiał mnie w końcu wysłuchać.

***

Niestety następnego dnia Adriena nie było w szkole.

Grzebałam w talerzu z lunchem i patrzyłam się na jedzenie. Wiedziałam, że to nie ucieknie, ale cała sytuacja zżerała mnie od środka.

- Marinette! - Usłyszałam wołanie Alyi.

- Hmm? - mruknęłam i spojrzałam na zirytowaną przyjaciółkę.

- Mówię do ciebie dobre pięć minut! Pytam się co się stało. - Na twarzy brunetki było widoczne zmartwienie.

- Zraniłam Adriena. - szepnęłam, jednak moja przyjaciółka to usłyszała.

- Ale jak? - Dziewczyna zmarszczyła brwi.

- Dowiedział się o smsach. Stwierdził, że mu nie ufam i dlatego mu tego nie powiedziałam. Najgorsze jest, że to nieprawda. - Streściłam jej na tyle ile mogłam sytuację.

- To w takim razie co jest prawdą?

- Nie mówiłam mu o tym, bo gdybym mu zaufała, to by zaczęło mi zależeć. Ale jak widać nie powiedziałam mu, a i tak mi zależy. - Alya jeszcze bardziej zmarszczyła brwi.

- Nie rozumiem. Spędzałaś z nim tyle czasu, wiedział o tobie prawie wszystko, a ty nie powiedziałaś mu o tej jednej z ważniejszych rzeczy, bo nie chciałaś, żeby ci zależało?

- Wiem, jestem idiotką. - Zajęczałam. I opadłam czołem na blat.

- Nieprawda. Po prostu boisz się być zranioną.

- To prawda ale chyba bardziej mnie boli to, że zraniłam Adriena.

- Kochasz go. - stwierdziła Alya. Na początku chciałam zaprzeczyć ale zrozumiałam, że dziewczyna ma racje. Zdałam sobie, że tak na prawdę nigdy nie wyzbyłam się uczucia do Adriena. Gdyby tak nie było, to nie zależałoby mi tak bardzo na chłopaku.

- Co mam zrobić żeby to naprawić? - patrzyłam pełna nadziei na przyjaciółkę.

- Porozmawiaj z nim. Powiedz mu o swoich uczuciach. - To brzmiało tak banalnie. A może było to po prostu niezwykłe w swojej zwykłości.

- Boże Alya, tak bardzo ci dziękuje!

- Ale za co?

- Otworzyłaś mi oczy. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła! - dziewczyna zaśmiała się. Nic dziwnego, że była moją najlepszą przyjaciółką.

***

Pierwsze co zrobiłam po powrocie do domu, to zadzwonienie do Adriena. Niestety, albo miał mnie zablokowaną, albo miał wyłączony telefon. Przez chwilę nie wiedziałam co zrobić. Moja determinacja się kończyła i już miałam zamiar rzucić się na łóżko i zacząć użalać się nad sobą, gdy uświadomiłam sobie, że miałam taką oczywistą informację, jak adres zamieszkania chłopaka.

Czasami mój intelekt był pod znakiem zapytania. Mogłam na to przecież od razu wpaść.

Szybko wybiegłam z domu i skierowałam się do Adriena. W czasie mojego marszu zastanawiałam się co mu mam powiedzieć. Na pewno musiałam zacząć od przeprosin. Potem chyba musiałam iść na żywioł, bo nie miałam pojęcia co mu jeszcze powiedzieć. Gdy dotarłam do apartamentowca chłopaka przywitałam się z ochroniarzem. Jako, że mnie kojarzył z czasu, gdy mieszkałam u Adriena, nie musiałam się meldować. Wjechałam na odpowiednie piętro i zapukałam do drzwi chłopaka. Ignorowałam uczucie stresu, bo nie chciałam stchórzyć. Nikt mi nie otwierał, więc spróbowałam jeszcze raz. Teraz uświadomiłam sobie, że mój plan ma lukę, mianowicie Adriena może nie być w domu. Spróbowałam otworzyć drzwi, i jakie było moje zdziwienie, gdy tak się stało.

- Adrien? - zawołałam. Niestety odpowiedziała mi tylko cisza. Postanowiłam go poszukać i zaglądałam do każdego pokoju. Na koniec została mi jego sypialnia, więc miałam nadzieje, że chłopak tam będzie. Otworzyłam powoli drzwi, a to co tam zobaczyłam zamurowało mnie.

Na łóżku leżał Adrien, a nad nim pochylała się Chloe. Ta Chloe. Zakała mojego życia. Całowała się teraz z Adrienem. Tym, któremu przyszłam wyznać moje uczucia. Zagryzłam wargę, aż do krwi, bo bałam się, że się rozpłaczę. Adrien uniósł głowę, zobaczył mnie i szybko odepchnął od siebie Chloe.

- Ja... Przepraszam. - powiedziałam tylko i uciekłam. Pozwoliłam już łzą spływać po moich policzkach. Nie mogli oni ich widzieć. Nie chciałam dać im tej satysfakcji.

Za sobą słyszałam jeszcze, jak Adrien mnie woła ale nie zwróciłam na to uwagi. Wpadłam do windy i energicznie naciskałam przycisk zero. Gdy drzwi się zamykały, zobaczyłam jeszcze, jak Adrien wybiega z mieszkania. Niestety dla niego nie zdążył, a ja drżąco odetchnęłam. Nie przewidziałam jednak tego, że na dole ochroniarz będzie próbował mnie zatrzymać. Objął mnie, co nie skończyło się dla niego dobrze. Moja stopa wylądowała w jego czułym miejscu. Odwróciłam się jeszcze, by zobaczyć jak Adrien zbiega ze schodów. Szybko wyszłam z budynku nie oglądając się dalej za siebie. Pierwsze co zobaczyłam, to taksówkę po drugiej stronie ulicy. Zaczęłam biec do niej, gdy usłyszałam, że chłopak za mną wyszedł. W chwili, w której Adrien krzyknął na mnie uświadomiłam sobie, że nie powinnam była wybiegać prosto na jezdnie. Szkoda, że moja refleksja przyszła tak późno, a nie w chwili, gdy patrzyłam jak czarne auto wjeżdża prosto we mnie.

Na początku poczułam olbrzymi ból, a potem wszystko zniknęło.

Miraculous  |Nie jesteś sama| Part 1 & 2 & 3Where stories live. Discover now