2. Rozdział 19

1.7K 126 32
                                    

- Adrien? - Patrzyłam z niedowierzeniem na chłopaka, który opierał się swobodnie o drzewo. Ubrany był w czarny garnitur z krawatem w tym samym odcieniu, a jedynym kontrastem poza białą koszulą, była poszetka w kolorze mojej sukienki.

Blondyn złośliwie się uśmiechał i zaczął leniwie do mnie podchodzić. Kątem oka widziałam, że moi przyjaciele zostawili nas samych.

- Myślałaś, że pójdziesz na tę dziecinadę beze mnie? - złapał mnie za rękę i włożył na nią bukieciki białych róż. Nie byłam w stanie się odezwać, bo wciąż nie mogłam uwierzyć, że Adrien stał przede mną, gdy powinien być teraz w Paryżu.

- Ale jak to? Co ty tutaj robisz? - bełkotałam do niego.

- Kotek.... Serio myślałaś, że pójdziesz na bal bez swojego chłopaka? - złapał mnie za podbródek i uniósł moją twarz, tak bym widziała jego. Uśmiechał się słodko do mnie, a ja wprost się rozpływałam. W jego zielonych oczach była czysta miłość. Najwidoczniej nie zamierzał ze mnie rezygnować, a nawet wciąż uważał nas za parę. - Taki był plan od początku... Nie pozwoliłbym żebyś poszła sama.

- Adrien... Ja cię bardzo przepraszam. - przerwał mi kładąc na ustach palec.

- Dałem ci okazję do wątpienia we mnie, więc wyluzuj kotek.

- Ale powinnam cię chociaż wysłuchać. Zachowałam się chujowo i prawie zniszczyłam nasz związek. - Odsunęłam się od chłopaka i objęłam się ramionami. Wiedziałam, że to co powiedziałam było prawdą. Gdybym tylko spytała o jego wersję wydarzeń nie doszłoby do tych okropnych chwil.

- Przestań. - Adrien znowu się do mnie przybliżył. - Caroline zmanipulowała cię, więc nie dziwię się, że jej uwierzyłaś. Ważne, że teraz to mi ufasz. - Zebrał moje włosy za ucho i zmierzył mnie całą. - Wyglądasz cudownie. - Na jego słowa uśmiechnęłam się szeroko i poczułam pojawiający się rumieniec na mojej twarzy.

- Czyli między nami jest już wszystko w porządku?

- Oczywiście, że tak. A teraz chodźmy na tę dziecinadę.

***

Tańczyłam właśnie z Adrienem do jakieś ckliwej piosenki, gdy przerwał nam rozemocjonowany głos Vanessy.

- Marinette! Nie uwierzysz co! Louis właśnie tuli się z jakąś szmatą na parkiecie! - spojrzałam na przyjaciółkę i zobaczyłam, jak blisko załamania była. Jej oczy błyszczały od wstrzymywanych łez, a usta były zwinięte w podkówkę.

- Skąd wiesz? - próbowałam dojrzeć bruneta na parkiecie i w końcu zobaczyłam go tańczącego sztywno z jakąś rudą dziewczyną. - Jak na moje oko to się nie obściskują, tylko kiwają się do muzyki. - Oceniłam sytuację.

- Ale dlaczego tańczy z nią, a nie ze mną? - rozpaczała dziewczyna. Widać było, że zachowanie Louisa ją bolało.

- A byliście sami, gdy poszedł z nią tańczyć? - zainteresował się Adrien i przy okazji oparł podbródek o moją głowę. - Chyba nie zostawił cię samej sobie?

- No ja w tym momencie tańczyłam z Chrisem, więc nie wiem nawet w którym momencie oni zaczęli razem ze sobą ,,się kiwać do muzyki''. - Na jej słowa otworzyłam szeroko oczy i się zaśmiałam.

- A pomyślałaś, że nie tańczyłby z nią, gdybyś to ty pierwsza nie zatańczyła z jakimś typem? - Blondynka lekko się zaczerwieniła.

- Ale Chris chciał się dowiedzieć czegoś o Olivii, a przecież ona leci na niego, więc chciałam popchać sprawy do przodu.

- A Louis o tym wie? - zadrwił Adrien. - Bo według mnie chce, albo wprawić cię w zazdrość, albo ta dziewczyna go zaprosiła do tańca. Zresztą nie wygląda na zbyt szczęśliwego. - Spojrzałam znowu na bruneta i musiałam przyznać mojemu chłopakowi rację. - Idź z nim pogadaj, zanim skomplikujecie sprawę na dobre. - poradził i jednocześnie pociągnął mnie do wyjścia. - Chodź musimy się czegoś napić, bo nie wytrzymamy tej sztywniackiej imprezie na trzeźwo. - Chętnie się zgodziłam, bo zdecydowanie imprezy szkolne nie były tą imprezą, którą można było wytrzymać bez wspomagania się alkoholem.

- Myślisz, że Louis chciał wywołać w niej zazdrość? W końcu ty jesteś w tej dziedzinie ekspertem... - zadrwiłam. Nie tak dawno umawiał się z Kelsey na moich oczach... A to, że ja w tym czasie umawiałam się z Toddem wolałam przemilczeć.

- Hej! Robiłem to dla ciebie. I jak widać skutecznie. - błysnął na mnie zębami, a mi się kolana zatrzęsły. Kochałam jego uśmiech.

- Skąd wiesz, że skutecznie? - Chłopak gwałtownie się zatrzymał i przyparł mnie do szafek szkolnych.

- No wiesz... Jesteś tu. Nawet nie protestujesz. - zadrżałam, gdy zbliżył twarz do mojej szyi. - Mogę zrobić to - zaczął mnie po niej całować, a ja jęknęłam cicho - i to - zjechał pocałunkami na moją żuchwę - a ty będziesz chciała coraz więcej.

- Boże jesteś taki narcystyczny.

- I ty to kochasz. - Jego usta zetknęły się z moimi. Pocałunek na początku był słodki i uroczy, ale zaczął nabierać tępa, gdy złapałam chłopaka za szyję, a ten wplótł swoje ręce w moje włosy. Zapomniałam, że za mną są szafki, a po korytarzach roznosi się muzyka z auli. Jęknęłam, gdy Adrien zjechał ręką z moich  włosów na talię, przy okazji zahaczając palcami o moją pierś. - Kotek musimy przestać. - Wydyszał ciężko i się odsunął delikatnie. Wykrzywiłam usta w proteście. - Jesteśmy w szkole zbereźnico.

- To wszystko twoja wina... Przecież to ty zacząłeś. - Chłopak chwycił mnie za rękę i poprowadził do wyjścia ze szkoły. - Zresztą twoja forma spadła. Kiedyś byłeś lepszy w te klocki. - skłamałam.

- Nie sądzę. - Zachichotał przy okazji wyciągając butelkę szampana ze swojego Astona Martina. - Dzisiaj będziesz piła z klasą. Pierwszy raz od dawna. - zadrwił.

- Hej! To też wszystko twoja wina! Zresztą zawsze byłeś by mnie uratować, prawda?

- I całe szczęście... - Naszą rozmowę przerwało nam wołanie jakiś chłopaków z drugiego końca parkingu. Po chwili rozpoznałam w nich kolegów Adriena.

- Idź się przywitaj, a ja pójdę do łazienki. Wrócę za chwilę. - Jak powiedziałam, tak uczyniłam. Szybko trafiłam w odpowiednie miejsce, po drodze witając się z kilkoma znajomymi osobami. Załatwiłam to co miałam zrobić i zaczęłam poprawiać pomadkę na ustach, którą naruszył Adrien... Koło mnie jakaś brunetka robiła dokładnie to samo co ja, więc jak widać nie byłam jedyną zdemoralizowaną osobą w tej szkole.

- Wynocha stąd... - usłyszałam warknięcie osoby, która dopiero co weszła. Dziewczyna koło mnie pisnęła i szybko uciekła z łazienki, a ja się powoli odwróciłam. Serce na chwilę mi stanęło, gdy zobaczyłam kto stoi przede mną.

- Chyba mamy coś do dokończenia.

Miraculous  |Nie jesteś sama| Part 1 & 2 & 3Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu