2. Rozdział 8

1.9K 129 63
                                    

- I tak po prostu mu wybaczyłaś? - przerwało mi lekcje chemii pytanie.

- Ej, przypominam, że to ty weszłaś bez zająknięcia do jego samochodu mówiąc coś o darmowej taksówce. - Tłumaczyłam Vanessie, że mój mały konflikt z Adrienem się zakończył.

- Ale on chciał iść z tą dziewczyną na imprezę! - bulwersowała się. - A ja byłam pijana. - Powiedziałam przyjaciółce, że Adrien powiedział tak tylko po to by mnie wkurzyć. Cóż... Ja też go przecież z premedytacją wkurzałam w weekend.
Nasze lekcyjne ploteczki przerwało nam wejście jakiegoś chłopaka do klasy. Powiedział coś do nauczycielki i stanął na środku sali.

- Poznajcie nowego ucznia Louisa. Przeniósł się tutaj z Seattle, więc proszę przyjmijcie go ciepło. - powiedziała nauczycielka i wskazała mu miejsce przed moją i Vanessy ławką.

- O mój Boże jaki on jest przystojny! - pisnęła mi dziewczyna do ucha. Nowy się odwrócił w naszą stronę i szeroko uśmiechnął. Widocznie wszystko usłyszał.

- Tak, a ty niesamowicie subtelna. - zaśmiałam się. Przyjrzałam się chłopakowi i obiektywnie musiałam stwierdzić, że był przystojny. Jasna karnacja, ciemne włosy, wyraźne kości policzkowe. Niestety nie miał podjazdu do Adriena.

- Cześć dziewczyny. Jestem Louis. - Vanessa się chyba zapowietrzyła, więc przedstawiłam siebie i ją.
- Chcecie mi pokazać miasto po lekcjach? - wow. Bezpośredni. Uśmiechnęłam się przepraszająco.

- Niestety mam plany po szkole, ale jestem pewna, że Vanessa z miłą chęcią. - dziewczyna odzyskała rezon i szybko się zgodziła. Już chciała coś mówić, ale nauczycielka szybko nas uciszyła.

- A co ty robisz po lekcjach niby? - spytała mnie na przerwie. Szłyśmy na stołówkę zjeść coś.

- Jadę do Adriena uczyć się matmy. - chłopak nagle wyłonił się z tłumu i szedł w naszą stronę. Zobaczyłam, że trzyma w ręce kubki Starbucksa i pisnęłam ze szczęścia.

- Late z Karmelem masz dla mnie? - wyrwałam mu kubek. Wzięłam łyka mojej ulubionej kawy i zmierzyłam chłopaka wzrokiem. Miał na sobie jeansy   i zwykłą białą koszulkę. Nic szczególnego, a i tak wyglądał najlepiej z całej szkoły.

- A jakieś dziękuje? Cokolwiek? - udawał zbulwersowanie. Przytuliłam go i stanęłam na palcach, żeby dosięgnąć jego twarzy. Myślał, że go pocałuje, ale ja zrobiłam szybki unik i cmoknęłam go w policzek. Zaśmiałam się na wyraz jego twarzy.

- No chyba jaja sobie ze mnie robisz. - złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie. Pocałował mnie, a ja jęknęłam i z żalem się odsunęłam.

- W szkole jesteśmy. Demoralizujemy ludzi! - zadrwiłam i usiadłam przy stoliku.

- Porzygam się zaraz od waszej słodkości. - mruknęła Vanessa i zaczęła jeść jakiś makaron. Ja dalej piłam cudowną kawę i rozglądałam się po ludziach. Zobaczyłam, że nowy zmierza w naszą stronę z tacą w rękach. Uśmiechnęłam się do niego, a on to chyba uznał za zachętę, bo usiadł z nami.

- Adrien to jest Louis, Louis to jest Adrien. - przedstawiłam ich sobie. Podali sobie jakąś męską sztamę, a ja dalej delektowałam się kawą.
Louis zaczął rozmowę z  Vanessą, a ja zaczęłam mój plan dotyczący przejęcia samochodu Adriena dziś po szkole.

- Koteeeek. - Nachyliłam mu się nad uchem.

-Mmm?

- Mogę dzisiaj prowadzić?

- Nie ma nawet takiej opcji. - Nawet na mnie nie popatrzył. Położyłam mu dłoń  na udzie, a ten szybko  przykrył ją swoją. - Nie próbuj mnie okraść. - Szybko mnie rozgryzł.

- No przecież nic ci nie zepsuję! A jak zepsuję to zapłacę za naprawę. Proszę.

- Powiedziałem nie. - skurczybyk był nieugięty. Nie wiedziałam o co ma problem. Tak jakby miał trzy samochody. Co mu, więc szkodziło?

- Będziesz coś chciał, to też ci tak powiem. - odwróciłam się do niego plecami. Szybko objął mnie w talii, ale nie zwracałam na niego większej uwagi. - odwal się. Chcę się nauczyć jeździć, a ty mi bronisz.

- Nie masz prawa jazdy jeszcze? - wtrącił się Louis. Nie dziwię się, że był zaskoczony, jak w Stanach prawko było od szesnastego roku życia.

- Nom nie. A ten dzban nie chce mnie nauczyć. A nigdy nic nie zrobiłam z jego autem. - Naburmuszyłam się.

- Chcesz to mogę cię nauczyć. - zaproponował Louis. Chciałam się zgodzić na złość mojemu chłopakowi ale ten się szybciej odezwał.

- Nie ma mowy. Tym bardziej kotek, że lubisz wjeżdżać w słupy.

- To było raz! Raz! A ty się spinasz conajmniej jakbym Ci skasowała całe auto, a było tylko leciutkie wgniecenie!

- Mari, skarbie. Raz na dwa razy. Wiem, że nie jesteś zbyt dobra z matmy ale to jest połowa. - Zakończyłam temat wbijając blondynowi łokieć w brzuch.
Poszłam obrażona na lekcje z akompaniamencie śmiechu Adriena.

***

- To jak? Pouczyć cię jeździć autem? - spytał mnie Louis po lekcjach. Zastanowiłam się i przeanalizowałam propozycje. W sumie chciałabym mieć już prawko, a Adrien nie jest zbyt chętny do nauki mnie.

- Tak. Dzięki wielkie. Ten małpiszon ucina mi skrzydła i we mnie nie wierzy. - obgadałam mojego chłopaka. Chłopaka, na którego czekam już dwadzieścia minut. - W ogóle dzięki, że czekacie ze mną ale możecie iść. Nie chcę wam przeszkadzać. - powiedziałam do Louisa i Vanessy.
Chwilę protestowali, ale ostatecznie poszli. Próbowałam dodzwonić się do Adriena, ale gdy po dwunastu razach nie odebrał, ani nie odpisał na xyz smsów, zrozumiałam że o mnie zapomniał.
Wkurzona zaczęłam wracać do domu, mając świadomość, że zmarnowałam czterdzieści minut czekając na niego. Jeszcze telefon mi się wyładował, autobus odjechał i na domiar złego deszcz zaczął padać. Czując się, jak bohaterka jakiegoś głupiego serialu weszłam do domu z kupionym po drodze jedzeniem.
Zaczęłam wołać tatę, ale oczywiście okazało się, że był na jakiś targach piekarskich. Tak zostawiona samej sobie zjadłam obiad i przysiadłam do nauki wiedząc, że jak tylko spotkam tego tlenionego frajera to mu tak przyłożę, że będzie szukał swoich zębów na podłodze.

***

- Marinette! - obudziło mnie walenie w drzwi i krzyk. Podniosłam się z biurka i rozejrzałam za telefonem. Niestety zapomniałam go podłączyć i wciąż był wyładowany.

Wiedząc kogo zobaczę za drzwiami, poszłam je otworzyć. Nie myliłam się. We własnej osobie Agreste zawitał w moim mieszkaniu. Oparłam się biodrem o futrynę i zmierzyłam chłopaka. Wyglądał tak samo, jak w szkole z tą różnicą, że teraz miał lekko wilgotne włosy, a w rękach trzymał róże i czekoladki.

- O przypomniałeś sobie o moim istnieniu? Czuje się zaszczycona. - zadrwiłam. Chłopak wdarł się mi do mieszkania i zaczął tłumaczyć.

- Przepraszam cię skarbie, totalnie zapomniałem, że miałaś do mnie jechać, a na dodatek zostawiłem telefon w samochodzie i nie miałem, jak odebrać. Przepraszam, przepraszam, przepraszam. I potem jeszcze ty miałaś wyłączony telefon i się martwiłem...

- Przestań. - przerwałam chłopakowi. Zrobiło mi się go szkoda, bo serio wyglądał jak zbity pies. - Zdarza się. Mam nadzieje, że to ostatni raz. - Zabrałam od chłopaka kwiaty i wstawiłam do wazonu.

Swoją drogą Adrien wyglądał, jakby ktoś ściągnął krzyż z jego pleców. Widać, że naprawdę było mu głupio.

- Oglądamy jakiś film? - zaproponowałam, a chłopak chętnie przystał na moją propozycję. Poszedł zrobić popcorn, a ja w tym czasie szukałam jakiegoś tytułu. Usłyszałam dźwięk smsa z telefonu Adriena, więc chwyciłam za niego by zanieść chłopakowi, tylko że chłopak miał zapisaną moją twarz do odblokowania, więc wyświetliła mi się wiadomość. I się dowiedziałam, gdzie był, gdy na niego czekałam.

Caroline
Dzięki za dzisiaj, jutro powtórka? ;*

Miraculous  |Nie jesteś sama| Part 1 & 2 & 3Where stories live. Discover now