#2

2.3K 191 56
                                    

Siedziałem przed biurkiem przez prawie resztę dnia. Mój mózg już nie funkcjonował jak zawsze, z resztą nie bez powodu. A stopień egzystencji, znacząco zmalał. Spacer trochę mi pomógł, ale nadal czułem nieustające zmęczenie i senność. Przeciągnąłem się tworząc koliste ślady w powietrzu niczym pejzaż. Byłem wykończony ciągłą nauką i pozaszkolnymi obowiązkami. Najbardziej męczyłam mnie praca domowa, którą jak na złość profesorowie zadawali nagminnie.

Zasięgnąłem po telefon, by sprawdzić godzinę. Było już nieco po 23. Przewróciłem tylko oczami. Nawet nie zorientowałem się, że  czas tak prędko mknie.Nie ma co się dziwić, że potem studenci błąkają się po szkole niczym zombie. W mojej dłoni zabrzęczał telefon, więc odblokowałem ekran.

👤 Dostałeś nową wiadomość:
od nieznany numer

N: Jutro mamy trening

T: Kto mówi? 😕

N: Matko, jakiś ty nie dorobiony 😒

T: A Jimin... 😐
wszystko jasne.

N: Fajnie, że się cieszysz

T: Powiedz mi
tylko, po co ja mam
tam być?

N: To chyba logiczne. Przecież jesteś podawaczem wody?

T: Ale trening, to nie
mecz. Nie mam tego w obowiązkach.

N: A czy mnie to interesuje? Masz być i koniec.

T: Bo co? Znów
będziesz mi groził

N: ...

T: Tak w ogóle dlaczego
piszesz teraz,
zamiast jak normalny
człowiek w ciągu
dnia?

N: Bo ty myślisz, że nie mam nic lepszego do roboty niż użeranie się z kimś takim jak ty? 😤

T: Chyba ja powinienem
to napisać...

Zablokowałem telefon z zagryzioną wargą i zmarszczonymi brwiami w oburzeniu. Nie chciało mi się kontynuować tej bezsensownej konwersacji, która i tak doprowadziłaby do jeszcze większej kłótni. Jeśli w ogóle można to nazwać kłótnią. Raczej przekomarzanie się na poziomie siedmiolatka.

Po co mu ja na treningu? Sam by ruszył te cztery litery i pofatygował po wodę.

Ale w sumie, z drugiej strony się ucieszyłem. Szczerze? Nie mam kompletnie pojęcia dlaczego, ale jakoś tak serce ogarnęło miłe, przyjemne ciepło. Może to dlatego, że w pewien sposób poczułem się potrzebny?

Moje zachowanie ostatnimi czasy naprawdę mnie przeraża.

Przebrałem się w moją zwiewną, beżową, w cienką czarną kratę piżamę i skierowałem swe kroki do łazienki. Stanąłem przed szafką z przeróżnymi kosmetykami, których jakby nie patrzeć miałem całkiem sporą kolekcję, gdyż drzwiczki ledwo się zamykały. Sięgnąłem po zestaw kremów i płynów do twarzy, które używałem trzy razy dziennie, by moja skóra była gładka, jedwabista i odżywiona. Nałożyłem kolejno każdy produkt, wklepując delikatnie palcami w skórę, by lepiej się wchłonął. Gdy byłem gotowy, uśmiechnąłem się do swojego odbicia krzywo.

My ideal leader «~VMIN/VKOOK/VMINKOOK~» REMONT!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz