#18

1.4K 137 28
                                    

To na co każdy czekał 😎

~Taehyung~

Złe wspomnienia nie pozwalają na wolność, lecz zamykają nas na świat.

Uchyliłem ciężkie powieki. Nie spałem całą noc. Nie mogłem. Obróciłem się w stronę budzika. Była piąta. Jeszcze słońce nie wzeszło. Podniosłem się i wyszedłem na długi korytarz. Przystanąłem pod drzwiami pokoju mamy. Uchyliłem je lekko. Nawet się nie przykryła. Podszedłem bliżej i okryłem miękką kołdrą.

Moją uwagę przykuły zużyte chusteczki na szafce nocnej. Widać, że długo płakała.

-I to wszystko moja wina...

Wyszeptałem już wychodząc. Postanowiłem, że się chociaż przebiorę. Do zajęć miałem dwie godziny.

-Po co było to wszystko? Po co brałem udział, w tym cholernym pokazie?

Chwyciłem za telefon, by sprawdzić czy przypadkiem nikt o mnie nie napisał na portalach społecznościowych. Jednak dostałem inną wiadomość.

👤 Od: Jimin (wczoraj 23:11)

J: Jutro, 15:00 w bibliotece. Masz być.

Wbiłem tępy wzrok w napis Jimin. Bałem się z nim spotkać. Jeśli mnie wyda, zmienię szkołę. Zmienię miasto, kraj. Tylko by nie patrzeć na szyderczy wzrok osób, których okłamywałem od początku. To kim tak naprawdę jestem.

Trochę mi zeszło na rozmyślaniu. Już wybiła szósta trzydzieści. Sięgnąłem po plecak i zarzuciłem go od niechcenia na ramię. Zszedłem cicho po schodach by nie obudzić mojej rodzicielki. Jednak w kuchni ktoś był.

-Amanda?

Zmarszczyłem brwi.

-Dziecko! Jakiś ty blady i chudy. Tydzień mnie nie było, a już wyglądasz jak ledwo żywy. Ja się za ciebie zabiorę.

Podniosła jeden palec do góry, na znak potwierdzenia prawdziwości tych słów.

-Co tu robisz?

-Twoja mama późnym wieczorem do mnie zadzwoniła i opowiedziała o wszystkim. Przyszłam bo chciałam pomóc.

-Nie potrzebuję pomocy. Nikogo.

Upiłem łyk herbaty ze stolika. Rozszerzyła oczy w zdziwieniu.

-Hmm... Jesteś może głodny? Zrobiłam ci omlety.

-Omlety?!

Na sam ich dźwięk lekki uśmiech wkradł mi się na usta. Uwielbiałem je jeść zawsze rano, świeże i puszyste. Jak obiecała, tak zrobiła. Postawiła talerz na wyspie kuchennej, a ja od razu zabrałem się za jedzenie. Nie zaprzeczę, że trochę poprawiły mi humor.

-Dziękuję, pyszne były. A teraz już muszę się zbierać.

Sięgnąłem po plecak i zarzuciłem jednym szybkim ruchem na ramię. Chwyciłem jeszcze pospiesznie moją srebrną bomberkę i wybiegłem na dwór. Było dziś w miarę ciepło. Słońce delikatnie przebijało się przez nieliczne chmury, a wiaterek cichutko szumiał. Szkoda było dnia na siedzeniu w murach. Szedłem pieszo, bo nie chciałem zawracać głowy Johnowi.

Kolorowe auta przejeżdżały tuż obok, tworząc niewyobrażalny hałas. Ludzie biegli w nieznane mi strony, jakby od tego zależało ich życie. Zaśmiałem się bez humoru, nadal nie zatrzymując się. Pchnąłem drzwi i przekroczyłem próg. Od razu uderzyły we mnie rozmowy innych studentów. Trochę się bałem, czy przypadkiem nie rozmawiają o mnie. Zmierzałem w stronę sali wykładowej na pierwsze zajęcia, aby przynajmniej raz się nie spóźnić.

My ideal leader «~VMIN/VKOOK/VMINKOOK~» REMONT!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz