4.

7.5K 333 26
                                    

Pov Nicolette

Kim ja tak naprawdę jestem ? Kimś więcej niż tylko zabójczynią bez serca ?

Wyrzutkiem?

Dziwadłem ?

Sama nie wiem, choć odkąd pamiętam zadaje sobie to pytanie.

Mrok.

On zawsze był moim wiecznym towarzyszem. W przeciwieństwie do innych, my rozumieliśmy się bez słów. Bez problemu mogłam ujrzeć wszystko w najgłębszej ciemności. Kiedy inni tylko się gubili, ciemność była moim jedynym towarzyszem.

Dzięki chwili mojej zguby, przejrzałam na oczy. Teraz wiem jacy ludzie są oszukani... kłamliwi... Myślałam że mogę im wszystko powiedzieć, zaufać. Oni tylko czekali na mój jeden słaby ruch, by mnie złamać. Pomimo że byli fałszywi to i tak za nimi tęsknie ale jednocześnie nienawidzę. Żałuję że nie mogę im tego teraz wygarnąć. Wygarnąć a potem zniknąć na zawsze.

Kochałam moje życie, adrenalinę która towarzyszyła mi zawsze przy szybkiej jeździe albo pełne niebezpieczeństwa misje. Szczerze to właśnie to trzymało mnie jeszcze przy życiu. To dzięki temu wierzyłam że może być lepiej. Pamiętam ten dzień gdy wszystko zaczęło się walić, gdy wszyscy zaczęli być fałszywi. Przez jedną zwyczajną misje zawalił się cały mój świat. Gdyby on nie zginął było by jak dawniej, a ja bym tu nie tkwiła.

---------- WSPOMNIENIE ----------

Wszędzie słychać krzyki i strzały, nie przejęłam się zbytnio tym bo to normalne na takich misjach. Wchodzę po schodach na kolejne piętro trafiając na trzy pary metalowych drzwi. Rozglądam się do około by sprawdzić czy nikt za mną nie idzie. Podeszłam do jednych z drzwi i umieściłam maleńką bombę. Odeszłam kawałek dalej czekając na wybuch. Po kilku sekundach drzwi były wygięte w pół, a ja na luzie mogłam tam wejść. Wyciągnęłam broń przed siebie i weszłam do gabinetu. Zaczęłam powoli skanować pokój, zamarłam kiedy mój wzrok napotkał szefa wrogiego gangu który przykładał pistolet do mojego najlepszego przyjaciela, a zarazem szefa.

- Widzę że panienka postanowiła wreszcie się tu zjawić - odparł chłodnym tonem, uśmiechając się szyderczo. Wymierzyła do niego z broni - Nie radzę. Jeden twój ruch a szefunio zginie.

- Daj spokój Harry, każdy wie że nie strzelisz - odparłam pewna siebie opuszczając broń

- Jesteś pewna ? - popatrzył się z obrzydzeniem na mojego przyjaciela - nie szarp się !

- Daj spokój przecież możemy załatwić to w inny sposób - powoli zaczęłam się do niego zbliżać

- hm... Pomyślmy - udał że się zastanawia - Nie ! - krzykną po czym strzelił, a mój najlepszy przyjaciel osunął się na ziemię. Automatycznie wymierzyła bronią w Harego i strzeliłam mu prosto w serce, zabiją go przy tym

- Proszę nie ! - podbiegłam do szefa sprawdzając jego puls. Był ale ledwo wyczuwalny.

- N-nicol - zwrócił się do mnie skrótem którego tylko on używa - uciek-kaj  stąd-d - wyjęczał resztkami sił

- Wszystko będzie dobrze zobaczysz - zapewniałam - jeszcze będziemy się z tego śmiać

- Mó-ój gabine-et - ucieszyłam go ale on i tak mówił dalej - w szufladzie-e jest ko-koperta, przecz-czytaj ją prosze-ę

- Przeczytam obiecuję ale teraz oszczędzaj siły - płakałam, pierwszy raz od dawna płakałam

- Kocham cię jak córkę Nikol - wyszeptał po czym zamknął oczy. Nie żyje

Przez mgłę pamiętam jak inni ludzie wynosili mnie z budynku. Nie mogłam pojąć że mój najlepszy przyjaciel nie żyje. To on wyciągnął do mnie pomocną dłoń, to jego traktowałam jak ojca. Zawdzięczam mu to kim jestem....

----- KONIEC WSPOMNIENIA -----

Do dzisiaj nie odważyłam się przeczytać tego co się w niej znajduje, pomimo tego że zawsze miałam ją przy sobie. Teraz żałuje że nie zrobiłam tego przed porwaniem. Teraz już nigdy nie dowiem się co w niej było. Nawet jeśli koperta znajdywała się w dalszym ciągu w mojej torbie, nie mam zielonego pojęcia gdzie jest.

- Ty płaczesz ? - usłyszałam cichy głos mojego porywacza. Dopiero teraz zorientowałam się że płaczę i stoję na balkonie.

- Tylko ci się wydaje - uśmiechnęłam się delikatnie wycierając moje łzy.

- Przecież widzę - podszedł do mnie i mnie przytulił. Zdziwiona nie oddałam od razu tego gestu, ale on pomimo to nie odsunął się. Dobrze wiedział że potrzebowałam teraz osoby której mogę się wygadać i przytulić. Po kilku minutach wtuliłam się w niego i zaczęłam się uspokajać. Gdy w miarę już się opanowałam, odsunęłam się od niego i oparłam rękoma o poręcz.

- Czemu tak się zachowujesz ? - spytałam po chwili ciszy

- Jak ? - nie patrzyłam się na niego ale mogłam stwierdzić że właśnie marszczy brwi.

- No niby jesteś moim porywaczem, a normalnie ze mną gadasz i...no... Ah po prostu nie zachowujesz się tak jak by to robił porywacz

- Nie chce nim być - powiedział stając obok mnie - po prostu chce być twoim przyjacielem, wspierać cię w trudnych chwilach.

- To nie zmienia faktu że mnie porwałeś i już zawsze zostaniesz moim porywaczem - odparłam patrząc w piękne czarne niebo

Nie odezwał się już, tylko razem ze mną podziwiał piękny krajobraz. Przez chwilę zawiał delikatny wiatr a mi zrobiło się zimno, w sumie co się dziwić. Nadal miałam na sobie tylko cieniutką białą bluzkę i czarne spodnie do jazdy konnej.

- Czemu taka jesteś ? - spytał po kilku minutach

- Co masz na myśli ? - spytałam

- Nieśmiała i śmiała zarazem. Pewna siebie, ale wątpiąca w swoje możliwości. Pomagasz wszystkim wokół ale nie potrafisz pomóc samej sobie.

- Nie rozumiem...

- Pomagasz wszystkim swoim nie patrząc na to czy coś ci się stanie. Chcesz aby wszyscy byli szczęśliwi i mieli kogo uszczęśliwiać. Ryzykujesz własnym życiem dla innych, ale co ty robisz dla siebie ? Co ty robisz dla własnego szczęścia ?

- Robię to co kocham, jeżdżę - taka była prawda, kocham jazdę i adrenalinę

- A może pora znaleźć kogoś, kogo zrozumiesz i pokochasz ?

- Nie wierzę w miłość.. - odparłam pewna siebie. Nie wierzę w miłość od kilku dobrych lat.

- Dlaczego ? - wyczułam jego wzrok na sobie.

- Chcesz wiedzieć dla czego, proszę bardzo....

|•|•|•|•|•|•|•|•|•|•|•|•|•|•|•|•|

Udało mi się napisać ten rozdział lecz nwm co będzie z innymi.

Kochana Przez NieśmiertelnośćWhere stories live. Discover now