XIV

2.5K 244 16
                                    

Silver obudziła się wczesnym rankiem, zdezorientowana. Chwilę zajęło jej przypomnienie sobie, co się działo poprzedniego dnia. Wstała i rozejrzała się. Całą noc spędzili w stodole, na sianie. Od dawna nie czuli się tak bezpiecznie.

- Nie wydaje ci się to dziwne?

- Co masz na myśli? - zapytała, odwracając się w stronę Luke'a.

- Ludzie tak po prostu nas przyjęli. To trochę podejrzane.

- A ty? Zostawiłbyś grupę głodnych dzieciaków na pastwę losu?

- No... Nie... Ale jesteśmy tylko ciężarem. Nas jest przecież dużo.

- Rzeczywiście - usłyszeli męski głos - Nie zaprosiłbym was tutaj, gdybym nie potrzebował pomocy. Chcemy spróbować hodować warzywa i owoce, a jest nas tylko dwoje. Wy bardzo nam się przydacie. O ile tylko się zgodzicie.

Silver i Luke spojrzeli po sobie, po czym pokiwali głowami. Hank machnął na nich ręką.

- Chodźcie, coś wam pokażę. Ostrożnie, nie budźcie ich.

Wyszli w trójkę ze stodoły i przeszli przez duże podwórko do niewielkiej, drewnianej stajni. Po jednej stronie stały przywiązane dwie krowy, a po drugiej były cztery boksy. Jeden z nich był pusty.

- To - Hank wskazał na trzy konie - są moje skarby. Vicky, Yava i Zdrajca

Najbliżej nich stała gniado-srokata, wysoka klacz pinto. Dalej zza ścianki wystawiła swój wielki, siwy łeb Yava. Silver podeszła do trzeciego i zobaczyła karego kuca z bujną grzywą. Wyciągnęła rękę. Zdrajca trącił jej dłoń pyskiem i zarżał cicho.

- Betty chciała dzisiaj jechać do miasta. Któreś z was chce do niej dołączyć?

- Chętnie - Silver kiwnęła głową i spojrzała na Luke'a.

- Jasne.

- No to załatwione - Hank klasnął w ręce - Głodni?

The Walking Dead - SilverWhere stories live. Discover now