XV

2.5K 225 3
                                    

Kopyta trzech koni delikatnie zagłębiały się w białym puchu pokrywającym leśną dróżkę. Pierwsze ślady były największe i najgłębsze, drugie mniejsze, a ostanie drobne i częste. Zdrajcy wydawało się nie sprawiać problemu szybkie chodzenie, żeby doganiać większe konie.

- Jak daleko stąd do miasta? - zapytał Luke, pośpieszając Vicky, żeby zrównać się z Yavą i Betty.

- Jesteśmy blisko - wskazała palcem przed siebie - Las się kończy, a zaraz za nim zaczynają się osiedla.

***

Silver poklepała Zdrajcę po szyi i zeskoczyła na ziemię. Zatrzymali się przy opuszczonym komisariacie policji. Chcieli poszukać jakiejś broni.

- Ktoś musi zostać z końmi - powiedziała Betty - Poczekam tu na was, dobrze?

- Jasne.

- Uważajcie na siebie.

Silver skinęła głową i podeszła do drzwi. Nacisnęła klamkę, ale nie drgnęły.

'No tak', pomyślała, poirytowana. 'To byłoby za proste'.

Podniosła z ziemi duży kamień i cisnęła nim w szybę. Na dźwięk tłuczonego szkła Vicky zarżała przenikliwie. Wszyscy zastygli w miejscu.

- Mam nadzieję, że to nie przyciągnie Szwendaczy - westchnęła Betty - Idźcie już.

Silver wskoczyła do środka i poczekała na Luke'a. Ruszyli w głąb pomieszczenia.

***

- Póki co, skoro nigdzie się nie wybieramy, tyle chyba wystarczy? - Luke zapiął dużą, czarną torbę.

- Jasne.

Wyszli z ostatniego domu, który planowali przeszukać i wrócili do Betty. Wypad do miasta uznali za udany, zwłaszcza, że znaleźli naboje do pistoletu Mike'a.

W drodze powrotnej puścili się pełnym galopem, zostawiając w tyle spokojną, zimnokrwistą, siwą klacz i jej właścicielkę. Pomimo swojego rozmiaru, Zdrajca dotrzymywał Vicky kroku, przebierając szybko nogami. Zwolnili dopiero w pobliżu farmy. Przy bramie czekał na nich Arthur.

The Walking Dead - SilverWhere stories live. Discover now